31/99 – Czy zapłodnienie in vitro może być wspomagane przez sztuczną inteligencję? Historia Uli Sankowskiej i MIM Fertility

Często słyszę pytania – jak #AI wpłynie na nasze życie. Historia, którą zaraz usłyszycie jest doskonałym przykładem na to, jak bardzo sztuczna inteligencja może wpływać na życie ludzi właśnie. Poznajcie Ulę Sankowską i MIM Fertility, które wspiera lekarzy w procesie zapłodnień in vitro.

Poza tym życzę Wam dobrego wakacyjnego odpoczynku, gdziekolwiek jesteście. I wielkie dzięki za Wasz czas spędzany z 99 Twarzami AI…

O czym rozmawiamy?

  • Ula opowiada o swojej drodze do zaangażowania w technologie AI, zaczynając od pracy w różnych krajach i branżach, aż po założenie MIM Fertility z Piotrkiem Wygockim.
  • Wyjaśniamy, jak sztuczna inteligencja może rewolucjonizować proces zapłodnień in vitro, wspierając lekarzy i embriologów w podejmowaniu decyzji i poprawiając skuteczność leczenia.
  • Szczegółowo omawiamy proces in vitro, w tym stymulację hormonalną, pobieranie jajeczek, hodowlę zarodków i ich transfer do macicy.
  • Przedstawiamy dwa główne produkty MIM Fertility: EmbroAid, który ocenia potencjał implantacyjny zarodków na podstawie zdjęć piątego dnia, oraz Foliscan, aplikację do automatycznej interpretacji obrazu USG podczas monitoringu jajników.
  • Dyskutujemy o roli AI w poprawie jakości podejmowanych decyzji przez lekarzy i embriologów, co może prowadzić do wyższej skuteczności leczenia niepłodności.
  • Ula dzieli się wyzwaniami, jakie napotkali przy zbieraniu danych z klinik na całym świecie oraz sukcesami, które osiągnęli dzięki interdyscyplinarnemu zespołowi specjalistów.
  • Omawiamy przyszłe plany firmy, w tym dalszy rozwój technologii i komercjalizację produktów na rynku europejskim i globalnym.

Dobrego dnia! Posłuchaj podcastu i podziel się nim z innymi!

Tradycyjnie wielka prośba – jeżeli jeszcze nie wystawiłaś lub nie wystawiłeś oceny 99 Twarzom AI na Spotify lub Apple podcast – pomóż mi proszę z dotarciem do nowych słuchaczy. To zabierze Ci tylko 2 minuty.  Z góry serdeczne dzięki!

Dobrego dnia i niech #AI będzie z Wami wszystkimi!

Transkrypcja rozmowy

Disclaimer. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku – mała uwaga dotycząca transkrypcji rozmowy. Jak się pewnie domyślasz – transkrypcja została przygotowana z wykorzystaniem magii LLM. Proszę o wyrozumiałość, gdyby pojawiły się w niej niewielkie błędy, literówki, etc. Żeby mieć pewność co do wszystkich wypowiedzi – polecam posłuchać, zamiast czytać. Ukłony.


Karol: Ulu , witam cię serdecznie. Kolejny odcinek 99 twarzy AI. Cieszę się, że kobieca postać. Kim jesteś? Czym się zajmujesz?

Ula: Jestem przedsiębiorcą chyba, tak bym się nazwała. Nie wiem, możemy odmienić przedsiębiorczynią, ale to chyba nie ma tak naprawdę znaczenia.

Wraz z Piotrkiem Wygockim tworzę firmę, która próbuje stworzyć software, oprogramowanie tak naprawdę zbudowane, w tym chyba najbardziej jesteśmy słynni w sztucznej inteligencji, jako Meme Fertility i Meme Solutions, które ma służyć… Ludziom, a w szczególności pacjentom. Jesteśmy takim startupem, nazywam nas startupem, aczkolwiek tak, robimy mocno innowacyjne rzeczy i takie cutting edge, nie wiem jak to nawet po polsku przetłumaczyć.

Karol: Przełomowe.

Ula: Przełomowe, które mają zmienić oblicze opieki zdrowotnej. Tak, tak mogę to nazwać. No ale tak jestem, kim jestem? No jestem przedsiębiorcą, jestem, ale nie tylko, no bo jeżeli rozmawiamy tak po prostu o życiu, no to jestem też mamą, jestem żoną, przyjaciółką. Tak, więc no tak jak każdy z nas, no ma wiele ról w życiu i fajnie jest jak się potrafimy w tych wszystkich rolach gdzieś tam odnaleźć.

Karol: Pytanie Ulu, jak zaczęła się Twoja historia z AI? Skąd w ogóle pomysł na to? Kim byłaś wcześniej i jak to się stało, że przewodzisz teraz firmę, która rewolucjonizuje rynek zdrowotny, wykorzystując nowe technologie?

Ula: Tak, to tak jak w życiu się czasami układa po prostu, tak? Jest pewien zbieg okoliczności, bym powiedziała, pewien czasami czemuś możemy dopomóc. Są takie momenty, kiedy dokonujemy też bardzo świadomie pewnych wyborów i myślę, że wszystko się złożyło na to, te wszystkie fakty, o których mówię, że dzisiaj robię to, co robię.

Karol: Jesteś człowiekiem, który żył zawsze technologią, czy jesteś człowiekiem, który ma inne doświadczenia?

Ula: Nie, nie, nie żyłam technologią. Żyłam różnymi rzeczami w życiu. Tak naprawdę zawsze bardzo mnie pociągały podróże. Bardzo długo żyłam podróżami. To znaczy pracowałam w bardzo wielu miejscach, ale właśnie jakby takim triggerem do zmiany pracy czy po prostu odkrywania. Znaczy moje życie zawodowe bardzo też było właśnie związane z tym, że podróżowałam i pracowałam w różnych krajach. I bardzo mi się to podobało i to mnie pociągało.

Karol: Poznawałaś różne perspektywy, różnych ludzi, różne kultury?

Ula: Tak, tak, bardzo mi się to podobało i zresztą nadal mi się to podoba, tylko teraz mam zupełnie inny fokus, ale w jakimś sensie też podróżuję i to jakby połączyła mi pasję właśnie tego podróżowania z tym, co robię dzisiaj. Powiem uczciwie, że nie, nie byłam nigdy tak bardzo mocno wkręcona w nowe technologie, Nie to, że mnie to nie interesowało, tak po prostu koncentrowałam się na innych sprawach, obszarach w życiu. Aczkolwiek od momentu, kiedy mamy MIM Fertility, mogę powiedzieć, że absolutnie mnie to pochłonęło.

Teraz nie ma, nie wiem, każdą wolną chwilę w zasadzie spędzam na tym, żeby rozmyślam, myślę nad nowymi pomysłami, co możemy ulepszyć, co możemy udoskonalić, tak, żeby rzeczywiście to, co robimy w MIM Fertility miało jak największą przełożenie też na na naszych klientów i na pacjentów, tak, i co się dzieje na świecie, podążać za trendami, podążać za tym, no po prostu jest to tak szybko, dynamicznie się to wszystko rozwija, że naprawdę jest to duże wyzwanie, żeby nie odpaść, tak, żeby nie wypaść z tego mknącego, pędzącego pociągu. Ale to jest fascynujące i powiem szczerze, kocham to. Dzisiaj kocham to, co robię. Daje mi to olbrzymią satysfakcję. Powiem uczciwie, że wyzwanie jest cała masa. Jesteśmy jako zespół bardzo mocno zapracowani chyba wszyscy tutaj i też jakby no widzę, jak zespół czasami pracuje, tak? Wszyscy razem albo siedzimy po godzinach, albo właśnie mamy jakiś trudny orzech do zgryzienia, no to Z jednej strony widzę to poświęcenie ludzi, ale też widzę, olbrzymią chyba satysfakcję w nas wszystkich, że jedziemy na tym jednym wózku i próbujemy tutaj zrobić coś, co wszyscy wierzymy, że ma wielki sens.

Karol: A skąd pomysł na MIM fertility?

Ula: To bardzo prosta historia, chyba nie można sobie wymyślić prostszej. Pomysł jest wzięty z życia, z życia, z mojej prywatnej historii. Sama kiedyś bardzo długo zmagałam się z problemem niepłodności i postanowiliśmy, już mówię tak tutaj za wszystkich, coś z tym zrobić. Czyli to jest taka naprawdę historia dla mnie, bliska skóry. Jeżeli przeszliśmy przez pewne doświadczenie w życiu, no to jesteśmy już trochę, tak mogę powiedzieć, po innej stronie. I jak odkryłam potencjał, jaki drzemie w sztucznej inteligencji, w systemach, które żeśmy tworzyli dla innych firm, zupełnie z innych branż, jako MIM Solutions, a tworzyliśmy różne systemy rekomendacyjne i predykcyjne, też między innymi dla Policji Polskiej, to uznałam, że jest to absolutnie fantastyczny mecz, żeby wykorzystać tą naszą wiedzę i ten, to nasze know-how w tym, żeby przekuć to na obszar, obszar ochrony zdrowia czy zdrowotny, tak ja to mówię ogólnie healthcare i… stworzyć coś dla klinik, coś, co naprawdę zmieni oblicze trochę tego leczenia i ścieżkę pacjenta. To już tu mówię patient journey, ścieżkę pacjenta, to znaczy tak naprawdę, żeby w tych klinikach leczenia niepłodności lekarze mieli pod ręką narzędzia, które Po prostu poprawią jakość podejmowanych decyzji, pozwolą na to, żeby te decyzje były podejmowane z taką większą świadomością i z pewną większą dozą obiektywizmu.

Karol: No właśnie, Ulu, ale przejdźmy do tego sedna. Jaki problem rozwiązujecie? Jaki jest cel waszych działalności?

Ula: Celem przede wszystkim jest to, żebyśmy poprawili sytuację pacjentów w klinikach niepłodności. To znaczy tak naprawdę pacjentów, ludzi, którzy starają się o dziecko, którzy tego dziecka z jakiegoś powodu mieć nie mogą, bo są pewne przeszkody. Gdybyśmy mogli właśnie odpowiedzieć obrazami.

Karol: Jak to wyglądało do tej pory i w jaki sposób rewolucjonizujecie to podejście i cały proces ubiegania się o dziecko.

Ula: To znaczy tak, ten proces nazywa się ogólnie in vitro, tak cały, cały i w tym procesie jest bardzo wiele decyzji, które są podejmowane i w tym procesie jest wiele też takich, no nie fast, tylko można ten proces po prostu rozłożyć na wiele etapów. Dzięki. I my generalnie na dzień dzisiejszy, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że wspieramy dwa etapy w tym całym procesie.

Karol: To właśnie prośba, czy moglibyśmy ten proces opowiedzieć, jak wyglądał do tej pory, a potem opowiedzieć o tym, w jaki sposób wy rewolucjonizujecie w pewien sposób, to podajesz ci ten proces? Jasne, mam nadzieję, że to interesuje słuchaczy. Ale to ulu chodzi o to, żeby pokazywać te 99 twarzy i to jest jedna z twarzy tej rewolucji. Myślę, że mało osób może zdawać sobie sprawę, że sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe może również wpływać na tak intymny obszar, jakim jest staranie się odzyskać.

Ula: Siedzę w tym na co dzień, że jestem jakby na przykład nie miał nic nigdy do czynienia z inwitroną. Też ma pewne, że tak powiem, jakiś tylko taki ogląd na sztuczną inteligencję, więc mógłby sobie pomyśleć, że sztuczna inteligencja i inwitrono to jest w ogóle totalnie coś, co chyba nie może być razem iść w parze, tak? Drodzy słuchacze, jak najbardziej może iść w parze. Co więcej, obecnie na świecie, zresztą sami lekarze i embriolodzy już o tym mówią, że tak naprawdę sztuczna inteligencja może zdziałać bardzo dużo, bardzo wiele dla całego procesu in vitro. a mianowicie cały proces jest procesem bardzo, jest tam dużo faktorów, czy zależnych, czy danych, którymi dysponują kliniki i z tych danych człowiek sam nie jest w stanie wyciągnąć pewnych wniosków, czy zobaczyć trendów, czy korelacji, ale dzięki właśnie takim systemom, które tworzymy my tutaj w MIM Fertility, między innymi, jesteśmy w stanie wyciągnąć z tych danych Dużą wiedzę na temat pacjentów, dużą wiedzę na temat skuteczności leczenia albo braku tej skuteczności i dzięki tym systemom, dzięki danym tak naprawdę, jesteśmy w stanie ulepszyć leczenie.

Karol: Wrócę jeszcze raz do tego mojego pytania. Spróbujmy opisać ten proces.

Ula: No właśnie, ale tak od początku. Generalnie do klinik leczenia niepłodności trafiają pary, które, tak się mówi książkowo czy standardowo, które generalnie po roku próbowania starania się o dziecko, tego dziecka nie doczekało się tej ciąży. I wtedy de facto mówimy o problemie niepłodności.

Karol: I wtedy de facto taka para, no co się zgadza?

Ula: Generalnie ona idzie do ginekologa i ginekolog w takim zwykłym gabinecie ginekologicznym, jeżeli się podzielimy z nim tym problemem, no to odsyła nas do, przynajmniej tak się dzieje w Polsce, odsyła nas do kliniki leczenia niepłodności. W tej klinice mamy taką konsultację, bo trzeba też głośno powiedzieć, że kliniki leczenia niepłodności to nie jest tylko in vitro, tylko tam po prostu możemy się dowiedzieć, nie wiem, o jakiejś przypadłości i generalnie później tak naturalnie zajść w ciążę, jeżeli na przykład, nie wiem, mamy coś z tarczycą i dostaniemy leki, po prostu wyleczymy, znaczy rozwiążemy jakby źródło problemu, to wcale nie jest powiedziane, że od razu musimy wejść, że tak powiem, w procedurę jako pacjent do leczenia in vitro. Dobrze, ale jeżeli jesteśmy już po tej kwalifikacji i okazuje się, że jesteśmy zakwalifikowani jako pacjenci, jako pacjent do leczenia metodą sztucznego zapłodnienia, no to wówczas właśnie wchodzimy w całą tą procedurę, o której chciałabym, żebym opowiedziała. No więc wygląda ona tak, że pacjentka umawia się z lekarzem i generalnie jest poddawana tak zwanej stymulacji hormonalnej. która polega na tym, że pacjent dostaje leki. Tak jest też przeprowadzone badanie USG wielokrotnie, ponieważ robi się tą stymulację po to, aby zwiększyć liczbę jajeczek, tak naprawdę pęcherzyków, a później jajeczek, które są odsysane z jajników, pobierane od pacjentki po kilkunastodyniowej stymulacji. To nie jest operacja, to jest taki zabieg pobrania, tak zwany pickup tych jajeczek. Są pobierane z jajników, po czym są pobierane też nasienie od partnera czy męża i dokonywane jest w laboratorium embryologicznym Po czym pacjentka po piątej dobie, do piątej doby, szóstej, siódmej hoduje się, się mówi hodowla zarodków, hoduje się te zarodki i wybiera się najbardziej rokujący zarodek z tych, bo one mają różną jakość te zarodki, one się różnie rozwijają, są podstawą obserwacją embryologów.

Jest wybierany zarodek, podawany jest pacjentce, jest tak zwany transfer, no i po dwóch tygodniach pacjentka dokonuje testu ciążowego, patrzy, czy jest…

Karol: Zarodek jest umieszczany w macicy?

Ula: I to jest ogólnie rzecz biorąc wszystko. I czy się ten zarodek implantuje, czy się nie zaimplementuje, to jest właśnie to pytanie. Jak się zaimplantuje, czy pacjentka donosi tą zdrową ciążę, są też poronienia, więc jakby na każdym z tych etapów,

Ja to przedstawiam naprawdę w bardzo taki prosty sposób. W każdym razie na każdym z tych etapów to jest wiele decyzji, które muszą zostać podjęte. Chociażby jaki rodzaj stymulacji, jaki protokół, jak należy pacjentkę przygotować do tej stymulacji, kiedy pobrać te jajeczka. Bo trzeba pamiętać, że można pobrać je za wcześnie, za późno. Jak są za późno, to też niedobrze.

Jak są za wcześnie, są niedojrzałe. Później jak się rozwija zarodek, w jakim przytrzymujemy ten zarodek warunkach, w jakich naprawdę jakość laboratorium, jakość sprzętu bardzo wpływa na skuteczność tej całej procedury in vitro. Są laboratoria na świecie, w których po prostu nie hoduje się nawet zarodków do piątego dnia, tylko do trzeciego i w trzecim dniu się je transferuje, ponieważ wyhodować blastocystę, właśnie taki zarodek pięciodniowy, bardzo dobrze rozwinięty, Po prostu laboratorium nie jest wyposażone w taki sprzęt, żeby na przykład wyhodować do piątego dnia. Więc tam jest cała masa po drodze różnych faktorów, zależności, czynników. Wszędzie w całym procesie jest człowiek, ale nie jeden człowiek, bo jest lekarz, jest pleniarka, jest ultrasonografista, jest lekarz-embrolog, jest junior, jest później szef laboratorium, który też… może wpłynąć na decyzję, który zarodek, więc tam jest cały rząd, szereg jeszcze osób, które i prowadzą, że tak powiem, tą procedurę, ale też wykonują i podejmują decyzję.

Karol: I tutaj pojawia się plan MIM Fertility.

Ula: Tak, i tu się pojawia infertility. My generalnie wzięliśmy się za obszar związany z rozpoznawaniem obrazu, z interpretacją obrazu USG i z interpretacją obrazu zdjęć i też wideo zarodków. Więc mamy obecnie dwie technologie, mogę tak powiedzieć, które… Mają za zadanie wesprzeć z jednej strony embriologów w wyborze najlepszego zarodka do podania, a z drugiej strony wspieramy lekarzy, którzy wykonują badania USG w znajdowaniu, mierzeniu i liczeniu pęcherzyków w jajnikach kobiecych.

Czyli de facto jesteśmy na samym początku procesu stymulacji. Kiedy wybieramy zarodek. Tak, więc nie jesteśmy jeszcze w laboratorium embriologicznym, kiedy właśnie mamy wpływ na to, kiedy pobrać te jajeczka. Tak też rekomendujemy właśnie najlepszy dzień do pobrania. A później przenikamy do laboratorium embriologicznego, gdzie wspieramy embriologów w wyborze najbardziej rokującego zarodka.

Jest to bardzo trudny wybór. Są też takie specjalne inkubatory, w których są te zarodki przetrzymywane i na przykład też tak zwane timelapse, w których te zarodki jeszcze leżą pod, są tam umieszczone kamery i gdzie są właśnie nakręcane filmy i gdzie ten embriolog może cały czas jakby podglądać ten zarodek, jak on się tam rozwija. Ale nie wszyscy mają taki super fancy sprzęt. Niektórzy działają na, po prostu mają mikroskopy i pod mikroskopami oglądają te zarodki. No i właśnie na podstawie różnych morfokinetycznych, morfologii tego zarodka dokonują wyboru. Ciekawe jest to, że na przykład właśnie teraz wróciłam ze Stanów, tam prawie 100% zarodków poddawanych jest tak zwanemu testowi PGT, czyli takim testom preimplantacyjnym genetycznym, czyli zarodki jeszcze są sprawdzane po względem genetycznym, czy są poprawne, czy niepoprawne. W Polsce te testy są dużo rzadziej wykonywane, z tego co mi wiadomo i w Europie zresztą też. No więc tak, więc my de facto zbudowaliśmy takie mądro oprogramowanie, które pomaga temu embriologowi wybrać ten zarodek. Czyli nauczyliśmy nasz algorytm rozpoznawać te zarodki, które mają jak największą szansę na implantację, czyli ten potencjał implantacyjny. Opowiesz o tym procesie?

Karol: Tu mówię o czym. Skoro wykorzystujecie, zakładam, uczenie maszynowe, To jak to się zaczęło? Skąd macie te dane? Skąd wiecie i poznaliście, jak mają te zarodki wyglądać, tak żeby ich skuteczność i szansa na, nazwijmy to, przeżycie była jak największa?

Ula: Tu powinnam zawołać, że tak powiem, cały team chłopaków, naszych machine learning experts, naszych ekspertów tutaj, którzy przez trzy lata ostatnie jak spędzili nad tym projektem, a naprawdę mamy świetny team.

Karol: Bo zapytam tylko ten team, to informatycy, ludzie od technologii, ale też lekarze?

Ula: Tak, to są informatycy. Tak, mieliśmy też embriologów, zatrudnialiśmy siedmiu embriologów w tym projekcie. No już ich nie zatrudniamy, bo skończyliśmy, że tak powiem, technologię i teraz korzystamy, tak ad hocowo bym powiedziała, prowadzimy różne konsultacje takie z embryologami. Mamy sieć, po prostu sieć zbudowaliśmy w tym czasie, taką sieć embriologów, z którymi możemy się zapytać. Mamy też, zbudowaliśmy firmie, To się nazywa Medical Advisory Board, w którym mamy embriologa, takiego z dwudziestoletnim doświadczeniem, który nas wspiera cały czas. Ale tak, mieliśmy, mieliśmy na pokładzie embriologów, mieliśmy lekarzy, więc cała historia zaczęła się pod koniec 2019 roku.

Kiedy to po prostu postanowiliśmy się tym zająć na poważnie i na tamten czas szukaliśmy partnerów strategicznych. Oczywiście Polska była nam najbliższa. Ja też tą odezwałam się, pamiętam, na tamten czas też do… moich lekarzy, z którymi sama próbowałam jako pacjent z klinikami. Współpracowałam wtedy, jeszcze zupełnie z innej, że tak powiem, widziałam to zupełnie z innej perspektywy, no ale znaleźliśmy te kliniki, które podjęły z nami tę współpracę, więc mieliśmy i lekarzy, i embriologów, i mieliśmy dane, pozyskiwaliśmy te dane. Jak to się tak odbywało w praktyce, no to Raz w tygodniu były spotkania, takie statusy teamu informatycznego z teamem medycznym. No i po prostu chłopaki, znaczy tutaj informatycy uczyli się po prostu podstaw, tak, w ogóle co to jest zarodek, jak wygląda zarodek, ale później to już przeszliśmy do takich naprawdę, obczytaliśmy się w tych pracach różnych, w publikacjach i zaczęliśmy być w jakimś sensie… No ta wiedza, coraz więcej tej wiedzy do nas przepływało. Jeździliśmy też na konferencje takie branżowe tylko z in vitro. Do dzisiaj jeździmy na całą masę konferencji. Już w tym momencie my publikujemy i my pitchujemy i my mamy toki. No ale przez te trzy lata chyba pozyskaliśmy olbrzymią wiedzę na ten temat. Teraz wiem, że… team, który pracuje nad Embroidem, no to nasi informatycy są w jakimś sensie w ocenie tych zarodków, stali się świetnymi ekspertami, mogę nawet powiedzieć, że mogą konkurować chyba z Embrologami, bo robimy czasami takie walidacje, takie testy, gdzie właśnie porównujemy na przykład naszego Embrologa AI, tak ją nazywam, z ludzkim, tak, z ludzką ekspertyzą emprologiczną, no to i z naszymi tutaj informatykami, no to powiem uczciwie, że wypadamy naprawdę nieźle, zarówno emprologia, jak i nasi chłopcy, więc Więc tak, to było trzy lata naprawdę takiej żmudnej, mozolnej pracy, ale też takiej mega ciekawej, no bo tak naprawdę myśmy stworzyli dwa totalnie interdyscyplinarne zespoły i chyba zaczęliśmy się dogadywać z tymi lekarzami, to znaczy, żeby znaleźć też wspólny język.

Karol: Wspólny cel, wspólny język i rozwiązania, które…

Ula: Tak, ale po obydwu stronach mieliśmy, jak to mówią, no jeżeli jest dobra wola, tak, i chęć współpracy i właśnie mamy wspólny cel, no to koniec końców wszyscy robią to, żeby to wyszło, tak, i się starają. No więc my pamiętam, jeździliśmy na przykład do takiej kliniki w Białymstoku, gdzie żeśmy po prostu siadali tam przez godzinami, omawialiśmy z panem profesorem, zawiłości, tak, jak tak de facto, jak naprawdę embryolodzy w życiu codziennym, tak, dokonują tych wyborów, jak oni oceniają te zarodki, co my możemy jeszcze tam znaleźć, co trzeba wziąć pod uwagę. No więc dużo mieliśmy takich sesji, bardzo dużo i to nam bardzo pomogło, tak, w tym, żeby to wszystko zrozumieć i też poza tym Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Stwierdziliśmy w pewnym momencie, że my musimy zająć się też zarodkami nie tylko polskimi, jakby w Polsce bazą danych, tylko tak naprawdę zaczęliśmy uderzać do różnych klinik na świecie. Pamiętam, że zdobyliśmy nasze pierwsze dane z Malezji. To było też dla nas przeżycie, bo zaczęliśmy współpracować z jakąś kliniką w Malezji, później się znalazła jakaś klinika w Turcji, później się znalazły dwie kliniki w Stanach, później, nie wiem, ja wybrałam się na konferencję do Afryki, to tam też pozyskaliśmy jakieś dane, więc w pewnym momencie tych danych mieliśmy z 35 klinik z całego świata i też patrzyliśmy, jakie ludzie robią te zdjęcia, jak to było wszystko też wyzwanie, żeby nasz system działał właśnie tak globalnie.

Karol: Zdjęcia zdjęciami, ale trzeba je odpowiednio oznaczyć, zinterpretować.

Ula: Tak, oczywiście, po tym są różne systemy, te mikroskopy, które są używane w klinikach, różnie embriolodzy robią te zdjęcia. To było wszystko bardzo duże wyzwanie dla nas, żeby… Ten system był taki kuloodporny, tak, żeby to naprawdę działało, a uwierz mi, że odpowiedzialność jest olbrzymia, no bo teraz sobie wyobraź, sama byłam w takiej sytuacji, byłam na callu z embriolog, z taką dyrektor labu embriologicznego z Meksyku i ona po prostu… Ona mi mówi, słuchaj Ula, no mam problem, bo tutaj właśnie debatujemy, jest taki zarodek i wiesz, i trzech lekarzy mówi, znaczy trzech, przepraszam, embriologów mówi, żeby ten zarodek, w Meksyku można zarodki, jak to powiedzieć ładnie, no po prostu, nie wiem, anulować, no discard to jest po angielsku, no czyli możemy te zarodki de facto… unicestwić, tak, zniszczyć. No i był ten zarodek i ja mówię, no dobrze Marta, no to pokaż ten zarodek, no wrzućmy go do Embroida, tak, wrzućmy go do Embroida. I ta ocena nie była, naprawdę nie była kiepska. I ona była faktycznie za tym, żeby ten zarodek podać pacjentce, a tam trzech Embriologów było tak, żeby nie podać. I ona zobaczyła jeszcze tą naszą, naszą ocenę i no i Skończył się to spotkanie i ja później już tak wpadłam w mój rytm pracy i tak dalej i tak dalej i słuchaj, bo chyba nie wiem ile miesięcy minęło, w każdym razie dobre kilka miesięcy minęło i ja pojechałam do Meksyku na konferencję, spotkałam się z tą Martą i ona mówi, słuchaj, no my podaliśmy ten zarodek i nie uwierzysz, urodziło się dziecko, znaczy jest ciąża, jest zdrowa ciąża. No to wiesz, słuchaj, jak to słyszysz, to po prostu aż cię ciary przechodzą, znaczy jednak masz wpływ.

Karol: Widzicie teraz oczu Uli, które mimo to, że są ultra zmęczone, bo Ula wróciła właśnie z podróży ze Stanów Zjednoczonych, to jest niesamowity błysk wokół duma i szczęścia, że rozwiązuje się problem, który dla niektórych osób jest absolutną przeszkodą do tego, żeby być szczęśliwym w życiu.

Ula: Tak i właśnie te chwile powodują, że po prostu wiesz, wierzysz w to, że co robisz to ma sens i chyba o tym tak naprawdę wszyscy gdzieś szukamy tego sensu, tak? I mi się wydaje, że Możemy zmienić, tak, oblicze, możemy pomóc, możemy być takim jakby kolejnym embriologiem, który tam będzie wskazywał, czy będzie pomagał, tak, temu embryologowi, który, słuchajcie, no jesteśmy tylko ludźmi, tak, ja też wierzę, że są jakby nie… Nie tracę nadziei i wierzę, że lekarze robią to, co mogą najlepiej w swoim fachu i że mają niesamowitą wiedzę. Aczkolwiek, jeżeli możemy jeszcze zrobić coś, coś lepiej, jeżeli możemy tę wiedzę poszerzyć, to dlaczego mamy z tego nie skorzystać? I moim zdaniem właśnie te systemy, takie narzędzia, Tak, bo to jest kolejne narzędzie, które po prostu może nas wesprzeć.

Karol: Bo umówmy się, to narzędzie nie podejmuje decyzji zamiast embriologa, tylko jest kind of advisory board.

Ula: Tak, to jest taki, jak to Amerykanie pięknie mówią, decision support tool. Czyli po prostu podpowiada, aczkolwiek ostateczna decyzja należy do embriologa. To nie jest tak, że właśnie my kogoś zastępujemy, tylko nie, my dajemy narzędzie, które ma pomóc embryologowi. Przyspieszyć pracę? Tak, też przyspieszyć pracę, ponieważ z naszym narzędziem embryolog tak naprawdę nie musi patrzeć przez pięć dni na ten zarodek i obserwować i dumać, tutaj tak, tu się podzieliło, tutaj coś widać. Nie, my de facto można to wszystko sprowadzić do jednego zdjęcia zarodka piątego dnia, które ten embryolog zrobi i które następnie zostanie po prostu wrzucone do naszej aplikacji. Po dwóch sekundach masz od razu odpowiedź, jaką ten zarodek ma.

Karol: I ta odpowiedź to opis dokładnie tego zarodka? Jak wygląda? Jakie ma cechy? Czy tylko na zasadzie prawdopodobieństwa?

Ula: To jest na zasadzie takiego rankingu, czyli my pokazujemy na przykład, no nie wiem, pacjentka ma 7 zarodków i my pokazujemy cały ranking od najlepszego do, że tak powiem, mniej lepszego zarodka. z naszą skalą oceny. My żeśmy tą skalę ustawili od 0 do 10, no wiadomo, że nigdy nie będzie zarodków, które będą miały 0 punktów albo zarodków 10 punktów, bo to też jakby, no na tym polega prawdopodobieństwo, że po prostu nigdy nie będziemy mieli tego 100%, ale De facto naszą aplikację zbudowaliśmy kierując się w 100% z kolei tym, co chcieli mieć embryolodzy. My budowaliśmy tę aplikację razem z embryologami, również ten interfejs.

I on jest bardzo, bardzo prosty. My nie chcieliśmy komplikować życia embryologom właśnie, żeby… bo oni tam musieli dużo rzeczy wpisywać, albo się wczytywać, albo jeszcze analizować, nie daj Bóg. Nie, tam po prostu wyskakuje nam lista tych scoringów, tego rankingu, tych zarodków. Aczkolwiek mamy też, jakby embryolog może sobie wybrać, co się później stało z tym zarodkiem. Czyli na przykład, czy on został właśnie przetransferowany, czy zamrożony, czy była ciąża, czy nie było tej ciąży. No bo to wszystko… Jakby zbudowaliśmy taki system, który pozwala też embryologowi zachować czy mieć kontrolę nad danymi pacjentki.

Karol: A model jest cały czas doszkalany? Czy bazujecie na tym modelu, który stworzyliście z tymi trzydziestoma kilkoma filmikami?

Ula: Nie, nie. Jest cały czas doszkalany. Tym bardziej jak trafimy na przykład na jakiś set zdjęć, które po prostu wyglądają inaczej. Tak, no to jesteśmy też zadowoleni, że mamy właśnie nowe zdjęcia i możemy, że tak powiem, go wprowadzić do naszego modelu i żeby też po prostu jak w przyszłości by się powtórzyło tak, że ktoś też będzie bardzo podobnie robił zdjęcia, no to po prostu będziemy już dobrze na tych zdjęciach, na tym materiale działać.

Karol: Czyli macie dwa produkty.

Ula: Tak.

Karol: Możemy podsumować i powiedzieć, jak one wyglądają?

Ula: No więc tak już zostając w tym pierwszym, do oceny zarodków, no to to jest właśnie produkt, który ocenia na podstawie zdjęcia piątego dnia zarodka, ocenia jego potencjał na implantację, a drugi, i to jest, nazwaliśmy ten produkt EmbroAid, czy tak jakby pomoc dla zarodka, Drugi produkt to jest Foliscan i to jest też oprogramowanie, aplikacja, która służy do automatycznej interpretacji obrazu USG podczas monitoringu jajników kobiety w procedurze in vitro. To jest bardzo długie zdanie, ale to jest tak naprawdę w jednym zdaniu zawarłam całą esencję, tak, na czym polega ten produkt. Jak to się dzisiaj odbywa, tak tradycyjnie, żeby tak sobie to jakby zrozumieć? Tradycyjnie jest tak, że lekarz po prostu ma sondę taką dopochwową, bo to jest badanie dopochwowe, no No i trwa to około, nie wiem, 7-10 minut. Używa takiej sondy, wkłada tą sondę i szuka jajnika. Jak znajdzie ten jajnik, no to musi w tym jajniku znaleźć, zidentyfikować te pęcherzyki. Jak je zidentyfikuje, no to po prostu na monitorze zaczyna je sobie tam, w zależności jakiej maszyny używa do USG, no to zaczyna je sobie tam zliczać i mierzyć.

I często przepisywać do dokumentacji pacjenta po prostu papierowej. To tak to wygląda. Z foliskanem wygląda to trochę inaczej, ponieważ, aha, i muszę dodać, że dzisiaj robi to, żeby w ogóle właśnie dokonać tego badania, to musisz, słuchaj, być, generalnie mieć dosyć taką obszerną wiedzę na temat wykonywania badania USG.

To znaczy nie jest to proste zadanie. To dokonują rzeczywiście lekarze w poradniach, znaczy w klinikach in vitro. Często ginekolodzy w gabinetach ginekologicznych, takich powszechnych, nie są w stanie wykonać tego badania, tego pomiaru tych pęcherzyków. Po prostu, bo oni mają tej wiedzy. Foliescan sprawia to, że nagle ta wiedza jest dostępna dla pielęgniarki nawet. Znaczy, że pielęgniarka może wykonać to badanie.

Karol: Foliescan w takim razie jest produktem, który de facto wykorzystywany jest w pierwszej kolejności, bo służy do opisu i selekcji tych pęcherzyków.

Ula: To znaczy nie, do selekcji nie, ponieważ aspirujesz, to znaczy później pobierasz te komórki jajowe, pobierasz, no wszystkie chcesz pobrać, tak? Musisz je zidentyfikować i pobrać generalnie igłą, to tak wbijasz i pobierasz te jajeczka i generalnie szukasz wszystkich, tak? Są większe i mniejsze, tak to wygląda.

Czasami tych jajeczek jest bardzo dużo, bo jest ten rynek, który się nazywa donation market, czyli tak naprawdę dawczynie, czyli dawczyń jajeczek, czyli de facto jakbyś był kobietą i chciałby sobie dorobić zdrową, no to mógłbyś po prostu iść do takiej kliniki in vitro, To jest tak jak dawstwo krwi, słuchaj. I po prostu jesteś po desie tej stymulacji, bierzesz te leki, no i później idziesz do kliniki, no i pobierają ci te jajeczka i tych jajeczek jest naprawdę, nie wiem, tam 30 jajeczek, tak? Po 15 w każdym jajniku. I ty oddajesz te jajeczka dla pacjentek, które po prostu tych jajeczek nie mają. Albo z jakiegoś powodu nie mogą ich użyć, bo są na przykład genetycznie wadliwe. No to jest cały biznes.

Karol: Opowiedz proszę o waszych nagrodach, wyróżnieniach, jak w ogóle rynek zareagował na to, co robicie.

Ula: Tak, no więc, znaczy generalnie chyba odbiór, to co robimy, tak, wszędzie, również w Polsce ma taki bardzo pozytywny wydźwięk. Jeszcze chyba nie spotkałam się z osobą tak naprawdę, która z jakiegoś powodu by potępiała, tak, to co robimy w firmie. Jeżeli chodzi o, wiesz, o lekarzy i embryologów, tak jak jeździmy po różnych rynkach i są… Tak naprawdę fascynaci sztucznej inteligencji i ludzie, którzy, sami lekarze i embryolodzy, którzy wierzą, że to może zmienić oblicze i może bardzo pomóc zoptymalizować i zwiększyć skuteczność leczenia. Ale jest też cała masa embryologów, czy lekarzy w ogóle, którzy trochę się objawiają tego, że nie wiem, że też… I to jest to stare pokolenie, czy są wśród embryologów również ludzie, nazwijmy to, z starszego pokolenia, którzy widzą w tym po prostu skuteczne narzędzie? Chyba nie ma takiej, znaczy nie zauważyłam takiej bardzo wielkiej reguły. Są też ludzie z, no to starsze pokolenie, które sama poznałam, to mogę krótko powiedzieć, pana, który, on chyba ma z 85 lat, to jest profesor, lekarz, bardzo słynny na Bliskim Wschodzie, Mohamed Abulgar się nazywa, powiem z imienia i nazwiska.

Bardzo go cenię, szanuję. Jest to człowiek o niezwykłej wiedzy i charyzmie. I on, pierwszy raz zobaczyłam go na konferencji i on miał wykład o AI. I jak wyszedł na scenę, to moja pierwsza myśl była taka, hmm. generalnie co się dzieje? To znaczy spodziewałam się zupełnie kogoś innego, tak? Osoby młodej, dynamicznej, tak? No już nie mówiąc jakiegoś embryologa, czy w ogóle informatyka, który będzie opowiadał, tak? O tej sztucznej inteligencji w niepłodności.

A tutaj proszę. Był to jeden z najlepszych wykładów, jakie w ogóle kiedykolwiek słyszałam o AI właśnie w niepłodności. Więc no, fantastyczny człowiek, No, można było z nim na każdy temat porozmawiać, więc to chyba nie ma reguły. Raczej jest pytanie, jak bardzo jesteśmy otwarci na nowości, tak? Czy mamy otwarty umysł? To chyba polega na tej takiej, no nie wiem, dojrzałości. Dojrzałości do zmian i do adaptacji nowych rzeczy. Tak mi się wydaje. Bo naprawdę są kraje, w których ludzie bardziej patrzą otwarcie na to, co się dzieje wokół, bardziej szybciej przyjmują nowinki technologiczne, a kraje, w których to dużo dłużej trwa. Więc to naprawdę chyba nie ma reguły. To znaczy reguła jest taka, że to naprawdę zależy od samych nas, ludzi, od mentalności.

Karol: A macie konkurencję?

Ula: Mamy konkurencję. Mamy konkurencję. W jakimś sensie cieszymy się, że ją mamy, no bo to tylko wskazuje na to, że idziemy dobrym tropem, tworząc tę technologię. Ostrą mamy konkurencję z Izraela i ze Stanów. Znamy się wszyscy. Nie jest to tak duży świat, raczej mniejszy. Mieliśmy okazję się poznać przy okazji różnych właśnie eventów organizowanych przez lekarzy. No i tak, staramy, dowczemy sobie wszyscy po piętach, aczkolwiek wszyscy robimy troszkę coś innego. To znaczy jest też konkurencja, która stara się na przykład ocenić obraz, ocenić jakość jajeczek, albo na przykład są systemy do oceny nasienia, tak na podstawie sztucznej inteligencji.

Karol: Czyli z połączenia tego waszego produktu i produktu konkurencji można byłoby monitorować cały proces niejako, tak?

Ula: Tak, tak, tak. Powoli właśnie to tak wszystko idzie w tym kierunku, że… My również tak się zasadzamy, to znaczy w planach takich bardziej długoterminowych chcielibyśmy zająć się wszystkimi obszarami, które i wszystkimi tymi decyzjami, które lekarz musi, czy embriolog musi dokonać podczas tej całej procedury in vitro, tak żeby to holistycznie spiąć, później tak jakby budujemy klocki, które koniec końców później chcemy spiąć w jeden wielki blok, tak? Bo tak naprawdę to jest system takich połączeń, to znaczy jedna decyzja później wpływa na jakość twojej kolejnej decyzji i tak dalej, i tak dalej. To znaczy to wszystko jest oderwane od siebie. Jak zrobisz stymulację, tak później się okaże, ile będziesz miał zarodków, tak? I jak będziesz miał dużo zarodków, później… zwiększasz bądź zmniejszasz możliwość tego, żeby kobieta wyszła z kliniki po prostu w ciąży i żeby urodziła to zdrowe dziecko, więc proszę.

Karol: A jak wygląda komercjalizacja takiego projektu, produktu?

Ula: Jak to wygląda? No chyba tak, jak mam wrażenie, że wszędzie to wygląda tak samo. Na początku myślałam, że może by jesteśmy jacyś tacy wyjątkowi, ale chyba to nie jest, to było taka mrzonka.

Generalnie rzecz biorąc, od czego by tu zacząć? Jak wygląda komercjalizacja? To znaczy, no wiesz, można różnie to komercjalizować, to znaczy celem ostatecznym jest to, żeby klinika używała twojego systemu, tak? I teraz jest pytanie, jak dotrzeć do tej kliniki, jak ją przekonać. Są rynki, gdzie trzeba najpierw tych ludzi wyedukować, to znaczy najpierw opowiedzieć w ogóle, co to jest sztuczna inteligencja i z czym to się je, a dopiero później na przykład przekonywać do użyteczności i skuteczności twoich systemów. Edukacja, uświadamianie. Tak, budujesz, musimy budować zaufanie, musimy budować, krzewić jakby tą świadomość, że świat idzie do przodu i że jest coś takiego jak CGPT i jest też coś takiego jak EmbroAid, który może Ci pomóc, tak, i wesprzeć Cię i sprawić, że po prostu będziesz szybszy i bardziej wydajniejszy w swojej pracy. A są rynki, gdzie my już nie musimy opowiadać tej całej historii wstępnej, gdzie po prostu ludzie sobie zdają sprawę, że te systemy mogą już po prostu dziś i teraz pomóc i wtedy mamy tak jakby troszkę skróconą tą ścieżkę dotarcia.

Karol: A z ciekawości zapytam, które rynki najszybciej przyjęły Wasz pomysł?

Ula: To jest Hiszpania, Wielka Brytania, tam zdecydowanie tak jakby oni już od lat same te kliniki zbierają dane po prostu, wiedzą, że można te dane wykorzystać później do zbudowania czy do wykorzystania dla takich różnych systemów, więc tam była pewna taka świadomość tego. Generalnie Europa. W niektórych krajach jest to podejście do tego typu rozwiązań, jest trochę takie, że o fajnie nowy gadżet. Niemcy? Powiem Ci uczciwie, że z Niemcami mamy bardzo mało do czynienia. Trzeba powiedzieć, że jest to rynek też mocno regulowany i te regulacje bierzemy pod uwagę. Są rynki bardziej otwarte. Są rynki, w których na przykład w Japonii, Japonia jest takim rynkiem bardzo atrakcyjnym, ponieważ jest tam, bardzo dużo się robi cykli in vitro, ale też nie ma dużo obostrzeń, czyli na przykład, nie wiem, tak jak tutaj u nas w Polsce musisz mieć specjalne wymagania, zarodek w ogóle nie jest traktowany w Japonii jako… Jako byt.

Jako byt, tak. Po prostu możesz z nim wszystko zrobić generalnie. Więc są właśnie różne te regulacje.

Same kliniki, żeby zaadoptować. Właśnie dlaczego Niemcy nie, bo tam kliniki, żeby zaadoptować nowe technologie, to wszystko musi tam iść przez jakiś… Jest po prostu bardzo trudno. Jest dużo barier wejścia. I my nie braliśmy się w ogóle z tego powodu za Niemcy.

Karol: A Chiny? Jak wyglądają Chiny?

Ula: Chiny to jest dobry temat. Słuchaj, no więc w Chinach jest tak, że teraz jestem na bieżąco, bo właśnie w Stanach poznałam lekarza z Hongkongu i rozmawialiśmy o Chinach, więc Chiny to jest chyba najwięcej cykli na świecie robi się w Chinach, ale jest tak zwane oficjalne cykle i nieoficjalne, jest tak zwane podziemie i tam jest wszystko rządowe. Czyli żeby tam wejść w ogóle na Chiny, to bym musiała się dogadać z po prostu administracją państwową. Nie jest to prywatne, tylko to jest wszystko państwowe. I generalnie, żeby się zabrać za rynek chiński, mam wrażenie, że trzeba by było się temu kompletnie poświęcić. To znaczy trzeba by było mieć zasoby, których my obecnie dzisiaj nie mamy, więc na razie odpuściliśmy sobie Chiny, bo to jest zupełnie po prostu zupełnie inna historia, zupełnie inna para kaloszy. Więc…

Karol: Gratuluję Wam, zamknęliście kolejną rundę finansowania, 2 miliony dolarów pod koniec roku.

Ula: Tak, wielkie dzięki, udało się, też jesteśmy szczęśliwi, bo te pieniądze na pewno bardzo się nam przydają już obecnie dzisiaj, więc my cały czas udoskonalamy to, co mamy na pokładzie, ale też rozwijamy nowe projekty.

Karol: Ale póki co rozumiem, że to jest cały czas inwestycja, czyli break-even point jeszcze? Tak?

Ula: Jest to cały czas inwestycja. Też trzeba powiedzieć, że w ogóle działając w MedTechu i myślę, że wszyscy mamy z tym, znaczy żyjemy w tej samej rzeczywistości, w takiej firmie jak nasza, żeby móc komercjalizować technologię, oprogramowanie, czy nie wiem, zbudujesz nowy mikroskop, musisz otrzymać certyfikację, tak? I tą certyfikację… europejską lub certyfikację, na przykład jak chcesz wejść na Stany, no to musisz być zaakceptowany, musisz mieć tak zwany FDA clearance i to trwa po prostu. To trwa, to kosztuje pieniądze, całkiem sporo pieniędzy. No tak, to jest tak jakby taka gwarancja, dostajesz taki stempel, że możesz właśnie już komercjalizować swój produkt.

Karol: A twoje plany? 3, 5, 10 lat to rozwój waszego przedsięwzięcia czy sprzedaż technologii gdzieś do dużego koncernu?

Ula: To jest dobre pytanie. To znaczy na pewno przez kolejne 3 lata chcemy w jak największym stopniu skomercjalizować to, co już mamy. Na rynku europejskim. Na rynku europejskim, ale nie tylko, bo my działamy, my idziemy tak organicznie w Europie, ale działamy już w Ameryce Południowej, działamy na Bliskim Wschodzie.

Karol: A sieć sprzedaży, jak zorganizowaliście? Ty jesteś siecią sprzedaży i sprzedajesz bezpośrednio, czy pracujecie z partnerami i tak dalej?

Ula: Słuchaj, mamy dystrybutorów, znaczy pracujemy albo przez dystrybutorów, którzy są już na rynku i działają w tej branży z klinikami leczenia niepłodności, albo działamy po prostu przez, mamy taki mały sales team, który bezpośrednio dociera do klinik i rozmawia z tymi klinikami.

Karol: A jak edukujecie rynek?

Ula: Jeździmy na różne konferencje, bierzemy udział w webinarach online, offline.

Robimy, organizujemy. Po raz pierwszy zorganizowaliśmy w tym roku takie coś, co się nazywało AI Academy, czyli taką akademię AI. Zrobiliśmy to na konferencji w Meksyku, w Mexico City. Tam dla tamtejszych lekarzy to trwało trzy godziny. I to były i warsztaty, i opowiadaliśmy, i pokazywaliśmy, i zbudowaliśmy też taką aplikację, którą lekarze mogli się pobawić podczas tych warsztatów i sami zobaczyć, jak to działa w ogóle, to całe AI.

Karol: Więc tak… Po raz kolejny dowód na to, że tak potrzebna jest edukacja i tłumaczenie wszystkiego od podstaw.

Ula: Absolutnie tak. Zdecydowanie tak. Wydaje mi się nawet, że to jest może połowa sukcesu.

Karol: Ale chat GPT też wam pomógł sporo.

Ula: Zdecydowanie tak. W jakimś sensie to wszystko tak się zbiegło w czasie, że sam Altman, dzięki, i chłopaki też z Open AI, że no tak, że ludzie po prostu mają większą wiedzę, większą świadomość, sami z tego korzystają, no więc już jesteśmy bliżej naszych odbiorców. No i zrobiło się bardzo o tym głośno, aczkolwiek ja zawsze staram się i od razu też jak mówiąc do lekarzy, to unikać takich w komunikacji słów jak buzzword, że to nie jest tylko moda, że my faktycznie pomagamy lekarzom, że faktycznie ich wspieramy. i że to nie jest tylko po prostu moda i chcemy tutaj gadżet, tylko tak naprawdę robimy świetną robotę i powinni nam zaufać i skorzystać z tego, co zrobiliśmy, co zbudowaliśmy.

Karol: A pięć, dziesięć lat?

Ula: Więc tak, no tak, trzy to komercjalizacja, pięć, mamy nowe projekty, zaczynamy teraz dwa nowe, duże projekty, jeden nawet, przepraszam, dwa duże, jeden mały i są to właśnie projekty na pięć lat.

Karol: Ale mówisz o projektach w ramach grantów?

Ula: Tak, mówię w ramach grantów. Otrzymaliśmy dwa dofinansowania na dwa nowe projekty. Mega, będzie to mega wezwanie, no ale nie boimy się. Możesz coś stracić? Nie wiem, czy chciałabym coś zdradzać. W każdym razie jest to absolutnie pozostajemy… Ale medycyna, tak?

Tak, medycyna… Nie, no in vitro, tak? Więc pozostajemy w in vitro. Oba projekty się w tym mieszczą. Więc nie, nie, no pozostajemy w in vitro.

A 10 lat… No 10 lat by było super, spiąć to wszystko do kupy, że tak powiem, w jedną platformę i móc, że tak powiem, docierać do klinik i już oferować produkt, który… Kompleksowe rozwiązanie. i embryologicznych i po prostu w gabinecie lekarza, które będzie po prostu nadzorowało, które będzie pomagało, wspierało po prostu całą tą procedurę. Czy fajnie byłoby wejść w jakieś partnerstwo, tak, czy współpracę z dużymi graczami? Myślę, że tak, bardzo fajnie. I to też mamy na uwadze, tak, to znaczy też prowadzimy takie rozmowy.

Karol: Piękna historia.

Ula: No w każdym razie, już nie wiem na czym skończymy, na tym 10 lat, tak. Nie no kurczę, no marzy mi się po prostu być globalną firmą, która takim polskim brandem technologicznym, który będzie… Wyznaczał standardy i będzie… Tak, tak, wyznaczał, znaczy po prostu był utożsamiany z jakością, tak, z jakością i innowacyjnością i skutecznością, tak, czyli naprawdę bardzo by mi na tym zależało. Wydaje mi się, że w świecie nie ma tak dużo polskich marek, które mogą się tym poszczycić, tak, że są właśnie, że są takie rozpoznawane globalnie, ale co, no przede wszystkim marzy mi się, żeby nasze technologie zaistniały w klinikach, w klinikach leczenia niepłodności, no i żeby robiły robotę. Jest to as simple as that.

Karol: I tego Ci, Ulu, życzę. Gratuluję tych osiągnięć do tej pory i trzymam kciuki za plany i działania w następnych latach.

Ula: Bardzo dziękuję. Dziękuję za rozmowę i za zaproszenie.