Czy sztuczna inteligencja to tylko narzędzie wspierające twórców, czy może konkurent zagrażający ich istnieniu? Jak prawo autorskie, stworzone w zupełnie innej epoce, radzi sobie z wyzwaniami generatywnej AI? O tym, i o wielu innych palących kwestiach, rozmawiałem w najnowszym odcinku podcastu „99 Twarzy AI” z Maciejem Janikiem. Maciej to adwokat w Stowarzyszeniu Autorów ZAIKS, gdzie na co dzień zajmuje się zawiłymi problemami na styku prawa autorskiego, nowych technologii i AI. Jego unikalna perspektywa, wynikająca z pracy na rzecz twórców, rzuca nowe światło na dyskusję, która często zdominowana jest przez inżynierów i biznesmenów.
Tylko człowiek może być autorem. A małpa?
Zaczynamy od fundamentów – czym jest utwór w rozumieniu prawa autorskiego i kto może być jego twórcą. Maciej przypomniał słynną sprawę „małpiego selfie”, która jasno pokazała, że prawo autorskie (w tym również polskie) przypisuje autorstwo wyłącznie ludziom. To kluczowe w kontekście AI: wytwór maszyny, nawet najbardziej kreatywny, sam w sobie nie jest utworem chronionym prawem autorskim, jeśli brakuje w nim „piętna osobowości” człowieka i jego wpływu na finalny efekt. Wpisanie samego promptu po prostu nie wystarcza.
Inspiracja czy plagiat? Czyli o stylu Kuby Wojewódzkiego i Królu Lwie
Gdzie przebiega granica między czerpaniem inspiracji z cudzych dzieł a bezprawnym wykorzystaniem? Maciej wyjaśnia, że prawo autorskie chroni sposób wyrażenia, a nie sam pomysł. Posługując się przykładem „Króla Lwa” jako dzieła zainspirowanego „Hamletem” oraz dyskutując o możliwości generowania tekstów w stylu znanych osób (jak np. Kuba Wojewódzki), Maciej tłumaczy, że o ile pomysł czy ogólny styl nie podlegają ochronie, o tyle wykorzystanie konkretnych, oryginalnych elementów utworu już tak. To subtelna, ale kluczowa różnica w erze, gdy modele językowe potrafią naśladować style.
„Grzech pierworodny” AI i obawy twórców
Maciej mocno podkreśla, że obawy twórców związane z AI są realne i uzasadnione. Generatywna sztuczna inteligencja swoje zdolności zawdzięcza analizie i „uczeniu się” na milionach istniejących utworów – często zebranych z internetu bez wiedzy i zgody autorów. To ten „grzech pierworodny” trenowania modeli stanowi podstawę zagrożenia gospodarczego dla twórców, których dzieła są teraz wykorzystywane do tworzenia konkurencyjnych treści. Mówimy o przewidywanych stratach, które według szacunków w niedalekiej przyszłości mogą osiągnąć miliardy euro dla branży muzycznej i audiowizualnej.
ZAIKS w erze cyfrowej: Między tradycją a przyszłością
Czy organizacja ze 107-letnią historią ma rację bytu w świecie cyfrowych innowacji? Maciej przekonuje, że tak. ZAIKS, jako organizacja zbiorowego zarządzania, pełni rolę niezbędnego pośrednika, zapewniając użytkownikom dostęp do ogromnego repertuaru za pomocą jednej licencji i jednocześnie dbając o to, by twórcy otrzymywali należne im wynagrodzenie. W obliczu potęgi Big Techów, ZAIKS działa jako przeciwwaga, wyrównując szanse i reprezentując zbiorowe interesy twórców, którzy indywidualnie byliby na straconej pozycji. Nawet w przypadku treści publikowanych na platformach streamingowych, w Polsce działa tzw. rozszerzony zbiorowy zarząd, dzięki któremu ZAIKS zbiera tantiemy także dla twórców niezrzeszonych.
Unijne regulacje i problem opt-outu
Dyskusja dotknęła także europejskich prób uregulowania AI i prawa autorskiego, w tym tzw. dozwolonego użytku dla eksploracji tekstów i danych (TDM). Maciej wyjaśnił, że choć przepisy pozwalają na masową analizę treści także w celach komercyjnych, przewidziano w nim mechanizm opt-out, pozwalający twórcom zastrzec swoje dzieła przed takim wykorzystaniem. Problemem pozostaje jednak fakt, że nadal brakuje powszechnie akceptowanego przez uprawnionych oraz firmy technologiczne technicznego standardu zastrzeżenia, które zapewniłoby bezsporne wyłączenie objętych nim treści spod działań TDM w sposób czytelny dla maszyn. ZAIKS jako pierwszy w Polsce zgłosił taki opt-out, starając się jednocześnie edukować twórców o ich prawach.
Czy technologia powinna rozwijać się kosztem twórców?
Na koniec Maciej stawia kluczowe pytanie o wartości. Czy pęd do innowacji uzasadnia pomijanie praw i interesów grup, których praca stanowi fundament dla tych technologii? Porównując dobra niematerialne (utwory) do fizycznej własności (ziemi), argumentuje, że wartość ludzkiej twórczości, choć trudniej „posiadalna”, jest fundamentalna dla kultury i społeczeństwa. Proponowane rozwiązania, takie jak licencjonowanie danych treningowych czy system wynagrodzeń od dochodów platform AI, mają na celu pogodzenie rozwoju technologicznego z koniecznością zapewnienia twórcom możliwości utrzymania się ze swojej pracy.
Rozmowa z Maciejem to zderzenie wizji szybkiego rozwoju technologicznego z realiami prawa i ekonomii twórczości. To głos w obronie ludzkiej kreatywności w świecie zdominowanym przez algorytmy.
Zachęcam do wysłuchania całego odcinka, aby dogłębnie zrozumieć prawne i etyczne aspekty AI z perspektywy tych, którzy ją „karmią” swoją pracą.
Jakie są Wasze przemyślenia na temat przyszłości twórców w erze AI? Czy prawo nadąża za technologią? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
—
Masz chwilę? Jeśli podoba Ci się 99 Twarzy AI, zostaw ocenę i recenzję – dzięki temu możemy docierać do jeszcze większej liczby słuchaczy!
Dobrego dnia i niech #AI będzie z Wami wszystkimi!
Transkrypcja rozmowy
Disclaimer. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku – mała uwaga dotycząca transkrypcji rozmowy. Jak się pewnie domyślasz – transkrypcja została przygotowana z wykorzystaniem magii LLM. Proszę o wyrozumiałość, gdyby pojawiły się w niej niewielkie błędy, literówki, etc. Żeby mieć pewność co do wszystkich wypowiedzi – polecam posłuchać, zamiast czytać. Ukłony.
Karol
Drodzy słuchacze, witam was serdecznie na kolejnym spotkaniu z twarzami sztucznej inteligencji w Polsce. Dzisiaj będę rozmawiał z wyjątkowym gościem o temacie, który jest na ustach twórców, szczególnie od listopada 2022 roku, kiedy o czacie GPT stało się głośno. Moim gościem jest Maciej Janik z ZAIKS-u. Porozmawiamy o sztucznej inteligencji i prawach autorskich.
Maciej
Dzień dobry.
Karol
Przedstaw się proszę, powiedz, czym się zajmujesz, kim jesteś i, jak zwykłem mawiać, what’s your AI story?
Maciej
Jestem adwokatem pracującym w Wydziale Prawnym Stowarzyszenia Autorów ZAIKS. Od jakiegoś czasu jestem także szefem wewnętrznej grupy zajmującej się AI. Jak wspomniałeś, sztuczna inteligencja jest teraz w centrum zainteresowania wszystkich, a zwłaszcza twórców. Możliwości, jakie AI zyskała, pozwalają użytkownikom generować treści bardzo podobne, a nawet łudząco identyczne do tych tworzonych przez ludzi. Z jednej strony budzi to ogromne zainteresowanie i prowadzi do ciekawych refleksji prawnych, ale z drugiej strony stanowi zagrożenie gospodarcze dla twórców, ponieważ powstają treści konkurencyjne dla ich pracy.
Karol
Pojawiają się też obawy. Kiedyś, czy to tworząc muzykę, czy pisząc, wszystko można było w prosty sposób sformalizować. Istniały, i wciąż istnieją, instytucje takie jak ZAIKS. Teraz zaciera się granica między tym, co tworzą ludzie, a tym, co tworzą ludzie w połączeniu z maszynami.
Maciej
Tak, ale trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie do wielu innych rozwiązań technologicznych, które wcześniej automatyzowały lub ułatwiały proces twórczy, teraz mamy do czynienia z narzędziami, które swoje umiejętności zdobyły poprzez analizę tego, co stworzyli ludzie. Mamy tu więc do czynienia również z problemem etycznym.
Karol
Etyka to bardzo ciekawe zagadnienie. Patrząc na popularność odcinków, jednymi z najchętniej słuchanych są właśnie te dotyczące etyki w technologii.
Maciej
Nic dziwnego, jesteśmy istotami etycznymi.
Karol
Przygotowując się do naszej rozmowy, pomyślałem, że dobrze byłoby omówić różne case’y, które się wydarzyły, i na ich kanwie opowiedzieć o historiach związanych z prawami autorskimi. Może zaczęlibyśmy od „małpiego selfie”?
Maciej
Tak, „małpie selfie” to jedna z najpopularniejszych spraw, która po raz pierwszy poruszyła kwestię kluczową również przy analizie sztucznej inteligencji – czy to, co ona wytwarza, może być uznane za utwór. Wtedy po raz pierwszy pojawiło się pytanie, czy autorem może być istota inna niż człowiek.
Karol
Przypomnijmy, o co chodziło…
Maciej
Chodziło o zdjęcie zrobione przez makaka czubatego w Indonezji aparatem fotografa przyrody, Davida Slatera. Fotografował on te makaki i w pewnym momencie małpa, później nazwana Naruto, chwyciła aparat i zrobiła sobie kilka zdjęć. Slater, nie ukrywając faktu, że to „małpie selfie”, uznał się za autora, prawdopodobnie ze względu na posiadanie aparatu i stworzenie sytuacji. Sprzedawał to zdjęcie do momentu, gdy Wikipedia umieściła je u siebie. Kiedy zażądał zapłaty licencji lub usunięcia zdjęcia, Wikipedia stwierdziła, że jest to domena publiczna, ponieważ nie zostało zrobione przez człowieka.
Karol
I co było dalej?
Maciej
Niestety dla Slatera, sądowo potwierdzono stanowisko Wikipedii. Co ciekawe, do sprawy włączyła się organizacja PETA, która chciała reprezentować makaka. Ostatecznie utrwaliło się stanowisko, że twórcą, czyli pierwotnym właścicielem pełni praw autorskich, osobistych i majątkowych, może być tylko człowiek.
Karol
Czyli właścicielem praw autorskich mogą być tylko ludzie?
Maciej
Twórcami – tak. Pojęcie „właściciel praw autorskich” jest szersze. Prawa autorskie majątkowe możemy sprzedać, na przykład wytwórni czy wydawnictwu. W tym zakresie właścicielem może być nie tylko człowiek; my rozróżniamy twórcę od uprawnionego. Uprawnionym może być też następca prawny, na przykład spadkobierca, który po śmierci twórcy nabywa prawa majątkowe. Natomiast prawa osobiste, które świadczą o więzi twórcy z dziełem, może posiadać wyłącznie człowiek. Ten temat powrócił z dużą siłą w Stanach Zjednoczonych w kontekście wytworów AI, głównie za sprawą aktywności US Copyright Office.
Karol
Jaką rolę odgrywa ten urząd?
Maciej
Prawa autorskie co do zasady powstają bez konieczności rejestracji, w przeciwieństwie do znaków towarowych. Dzieje się to z chwilą stworzenia utworu, o ile spełnia on przesłanki bycia utworem, czyli jest oryginalny, ustalony i tak dalej. Jednak w Stanach Zjednoczonych obywatele, którzy chcą móc dochodzić swoich praw w sądzie w przypadku naruszenia, muszą zarejestrować utwór w US Copyright Office. To oznacza, że w USA istnieje urząd, który bada, czy coś jest utworem – czegoś takiego nie ma w Europie.
Karol
A jaka jest granica między utworem a pomysłem, skoro mówimy o wytworze naszej wyobraźni?
Maciej
Najważniejsze jest to, że utwór musi być ustalony, czyli przybrać formę, która pozwala innej osobie się z nim zapoznać. Sam pomysł, dopóki jest tylko w naszej głowie i się nim nie podzielimy, nie podlega tej dyskusji.
Karol
Często zapisuję swoje pomysły na luźnych kartkach papieru. Czy to jest już utwór?
Maciej
To zależy. Prawo autorskie ma na celu wspieranie twórczości i umożliwienie twórcom zarabiania na niej. Chroni nie tyle warstwę konceptualną, co sposób wyrażenia. Jeżeli zapiszesz swój pomysł w sposób ciekawy, oryginalny, odzwierciedlający Twoją osobowość i przy użyciu wybranych przez Ciebie środków twórczych, to będzie to utwór. Nie chodzi tukoniecznie o wysoką wartość artystyczną.
Karol
Czy forma jest ważna? To znaczy, czy musi to być w jakiś sposób udokumentowane, zarchiwizowane?
Maciej
Jeśli tworzysz to Ty sam, to nie. Wystarczy ocena tego, jak zapisałeś swój pomysł. Sprawa się komplikuje, gdy korzystasz z narzędzi takich jak sztuczna inteligencja. US Copyright Office, który jest bardzo aktywny w tym zakresie, stoi na stanowisku, że jeśli używasz narzędzia, które samo tworzy dzieło na podstawie wpisanej przez Ciebie wizji, a Ty nie masz wpływu na ostateczny efekt, to nie jest to Twój utwór.
Karol
Nawet jeśli to jedno kliknięcie jest poprzedzone tym, że odpowiednio spromptowałem model?
Maciej
Tak, ponieważ istotą generatywnej sztucznej inteligencji jest jej niedeterministyczny charakter. Wpisując ten sam prompt wielokrotnie, za każdym razem otrzymasz inny wynik. W takiej sytuacji trudno mówić o oryginalności i odzwierciedleniu Twojej osobowości w dziele. Trzeba też pamiętać, że prawo autorskie jest terytorialne i w każdym państwie wygląda nieco inaczej, choć istnieją pewne wspólne standardy wynikające z konwencji międzynarodowych. Ja będę posługiwał się głównie kryteriami z prawa unijnego i polskiego.
Karol
Podobnie było kiedyś z Photoshopem. Mogliśmy wykorzystywać dzieła jako inspirację i je przetwarzać.
Maciej
To jest inny temat. W przypadku Photoshopa nie było wątpliwości, że narzędzia używa człowiek. Problem z Photoshopem polegał na tym, że jeśli brałeś na warsztat cudzy utwór, to od stopnia ingerencji w niego zależało, czy potrzebujesz zgody autora na taką modyfikację.
Karol
To jaka jest granica między inspiracją a plagiatem?
Maciej
Przede wszystkim podobieństwo. Musimy jednak wyjaśnić, że plagiat to pojęcie, którego często używamy potocznie. Nie każde wykorzystanie cudzego utworu jest plagiatem. Plagiat ma miejsce wtedy, gdy przypisujemy sobie autorstwo czegoś, co nie jest nasze, naruszając tym samym czyjeś prawo do bycia oznaczonym jako twórca.
Karol
Traktując to jeden do jednego?
Maciej
Nie tylko, chodzi o znaczne podobieństwo. Nie jestem w stanie podać Ci ścisłej formuły, ponieważ przesłanki autorstwa i oryginalności są celowo otwarte, aby uwzględnić szerokie możliwości ludzkiej kreatywności. Prawo autorskie chroni sposób wyrazu, a nie pomysły. Jeśli wykorzystasz pomysł na scenę, ale opowiesz ją lub narysujesz zupełnie inaczej, mówimy o inspiracji. Dobrym przykładem jest „Król Lew”, który jest opowiedzeniem na nowo pomysłu na „Hamleta”. Mamy do czynienia z utworem zainspirowanym, który nie wykorzystuje jednak chronionych elementów kreatywnych z oryginału.
Karol
Wspomniałeś o słowach, a jesteśmy w rzeczywistości modeli językowych. Czasami na szkoleniach z promptowania pokazuję, jak wygenerować tekst w stylu określonej osoby. Na przykład, opowiedzieć „Królewnę Śnieżkę” językiem „Harvard Business Review” albo Kuby Wojewódzkiego. Czy takie działanie jest naruszeniem praw autorskich?
Maciej
Rozłóżmy to na czynniki. Styl jako taki, o ile nie wykorzystujesz konkretnych, chronionych prawem autorskim sformułowań czy opisów, nie podlega ochronie. Inaczej jest z wykorzystaniem czyjegoś głosu, co jest teraz problemem w kontekście AI, gdzie tworzy się piosenki, naśladując głos znanego artysty. Profesor Markiewicz postuluje, że w przypadkach, gdy ktoś celowo wykorzystuje czyjś charakterystyczny styl w celach biznesowych, wprowadzając publiczność w błąd co do autorstwa, można by sięgnąć po narzędzia z prawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Karol
Ale gdzie przebiega ta granica? Uczę się przez naśladowanie, obserwując styl i sposób opowiadania innych. Gdzie leży różnica między inspiracją a plagiatem?
Maciej
To zależy od skali. Liczba stylów i sposobów pisania nie jest nieskończona. Co jakiś czas pojawia się coś nowego, jak na przykład unikalny styl pisania Doroty Masłowskiej, gdy debiutowała.
Karol
Marcin Sawicki rozłożył na czynniki pierwsze styl pisania m.in. Masłowskiej i generował w podobnym języku inne treści. Genialny przypadek.
Maciej
Z drugiej strony, w przestrzeni biznesowej wyrobił się pewien styl copywritingu, na przykład na LinkedInie, który jest powszechnie przejmowany i nikt się o to nie kłóci. Staje się on częścią głównego nurtu. Podobnie jest w reportażach, gdzie wiele z nich zaczyna się od fabularyzowanego wstępu. Nikt nikogo się o to nie czepia. Problem ze stylem jest o tyle skomplikowany, że łatwiej byłoby stwierdzić naruszenie w przypadku konkretnego głosu niż stylu, chyba że mielibyśmy do czynienia z chęcią wprowadzenia w błąd i wykorzystania nie tylko stylu, ale całej marki zbudowanej na tym stylu przez kogoś innego.
Karol
A co z formatem? Jest podcast „The Heavyweight”, którego formuła polega na tym, że każdy odcinek zaczyna się od krótkiej, niezwiązanej z główną historią rozmowy telefonicznej prowadzącego. Czy gdybym stworzył w Polsce podcast w podobnej konwencji, naruszyłbym prawa autorskie?
Maciej
Nie, bo to jest pomysł, pewna struktura. W praktyce, zwłaszcza w telewizji, istnieje kwestia tzw. formatów (teleturnieje, seriale), które są chronione dodatkowymi prawami pokrewnymi i wiążą się z całym know-how. Kopiowanie Big Brothera jeden do jednego byłoby ryzykowne. Ale samo wykorzystanie pomysłu na rozmowę na początku podcastu, o ile nie kopiowałbyś tematów i gości, jest tylko pewnym zabiegiem. Prawo autorskie nie ma na celu monopolizacji pomysłów, lecz ochronę tego, co w utworze jest unikalne i stanowi odzwierciedlenie osobowości twórcy.
Karol
A czy znasz ciekawe przykłady wykorzystania starych formatów i pomysłów sprzed 70 lat w połączeniu z generatywną AI, by stworzyć coś nowego?
Maciej
Widzę wiele ciekawych zastosowań AI do odtwarzania stylu i formy, na przykład tworzenie trailerów w stylu filmów exploitation z lat 70. Jednak tu pojawia się problem, bo o ile pomysł na postać nie jest chroniony, to już konkretny sposób jej narysowania jest utworem. Przekopiowanie Kaczora Donalda jeden do jednego narusza prawa autorskie.
Karol
Ale historia o inaczej narysowanej kaczce, osadzonej w innych realiach, już nie.
Maciej
Powiem więcej, nawet jeśli opowiesz tę samą historię z kreskówki, ale używając zupełnie innych środków wyrazu, nie naruszasz praw autorskich. Prawo chroni ekspresję.
Karol
Wróćmy do obaw twórców.
Maciej
Weźmy przykład strajków scenarzystów w USA. Mają oni poczucie, że powstają potężne narzędzia, które tanio i szybko mogą wykonać pracę, która jest ich źródłem utrzymania. Podobnie jest z copywriterami czy montażystami wideo. Jednocześnie istnieje świadomość, że te maszyny zdobyły swoje umiejętności, trenując na milionach utworów bez zgody i wiedzy ich autorów. To jest swoisty grzech pierworodny generatywnej AI.
Karol
Mówisz, że internet jest dobrem wspólnym, ale czy nie masz wrażenia, że przestał nim być, odkąd zawładnęły nim platformy społecznościowe należące do korporacji?
Maciej
Zgadzam się z tobą, ale mit internetu jako anarchistycznego medium, gdzie można swobodnie dzielić się kulturą, wciąż pozostaje w świadomości. Technologia wyprzedziła naszą świadomość tego, do czego nasze dane i treści mogą być wykorzystywane. Ludzie dzielili się swoją twórczością w internecie, traktując go jako otwartą galerię, ale nie godzili się na to, by ktoś inny zaczął ją sprzedawać lub przypisywać sobie autorstwo. Pojawił się nowy sposób na monetyzację tego, co było dostępne za darmo.
Karol
Cytując profesora Ryana Calo: „Prawo autorskie w erze AI to test naszej definicji twórczości, a nie technologii”. Czy zatem trzeba zmienić definicję twórcy?
Maciej
Moim zdaniem nie. Prawo autorskie jest narzędziem, które ma motywować ludzi do tworzenia i zabezpieczać ich interesy. Tworzy monopole, dając twórcy wyłączność na decydowanie o wykorzystaniu jego utworu, co pozwala mu na zarabianie. To motywuje, by twórczością zajmować się na pełen etat.
Karol
Chciałbym cię tu schellenge’ować. A czy ZAIKS będzie potrzebny, gdy dobra cyfrowe, dzięki technologiom jak blockchain i NFT, będą jednoznacznie przypisane do twórców?
Maciej
Zacznę od wyjaśnienia, czym jest ZAIKS jako organizacja zbiorowego zarządzania. Jest pośrednikiem między twórcami a tymi, którzy z ich twórczości korzystają. Umożliwia użytkownikom, takim jak stacje radiowe, uzyskanie jednej licencji na korzystanie z ogromnej liczby utworów, zamiast zawierać pojedyncze umowy z każdym twórcą.
Karol
A co, gdyby powstał globalny marketplace dla praw autorskich oparty na znacznikach cyfrowych?
Maciej
Nawet jeśli stworzysz narzędzie pozwalające na bezpośrednie umowy z twórcami, nadal będziesz musiał zawierać wiele pojedynczych licencji. Piosenka często ma kilku twórców – kompozytora i autora tekstu. Korzyść z ZAIKS-u polega na zbiorowości i skali. Twórca idzie na kompromis – może nie zarobi tyle, co na indywidualnych umowach, ale ma organizację, która monitoruje wykorzystanie jego dzieł i zajmuje się całą księgowością.
Karol
Czyli jesteście organizacją, która spina uzyskiwanie tantiem w świecie rzeczywistym i cyfrowym?
Maciej
Dokładnie tak. Korzyść skali działa w obie strony. Użytkownik ma pewność i spokój, a twórca, zwłaszcza ten mniej znany, ma silniejszą pozycję negocjacyjną wobec wielkich platform, jak YouTube. Działanie ZAIKS-u cywilizuje warunki rynkowe.
Karol
Czy jesteście przeciwwagą dla kapitalizmu?
Maciej
Nie, jesteśmy przeciwwagą dla kapitalizmu nieetycznego, korporacyjnego, który ignoruje twórców, bo są słabi. Pozwalamy twórcom skupić się na tworzeniu, a nie na negocjowaniu umów.
Karol
A czy nie jesteście blokerami rozwoju technologii? Czy nie spowalniacie rozwoju nowych mediów, chroniąc prawa twórców?
Maciej
To rozmowa o wartościach i etyce. Czy rozwój powinien odbywać się kosztem innych? Gdyby chodziło o dobra materialne, jak ziemia, nikt by nie dyskutował o tym, że dla rozwoju technologii trzeba kogoś wysiedlić. Ponieważ mówimy o dobrach niematerialnych, łatwiej przychodzi nam poświęcanie interesów twórców.
Karol
Wspomniałeś o dozwolonym użytku. Jak to się ma do sztucznej inteligencji?
Maciej
Prawo autorskie to nie tylko monopol, ale też wyjątki, kiedy można korzystać z utworów bez zgody twórcy, np. w ramach dozwolonego użytku osobistego. W 2019 roku w Unii Europejskiej wprowadzono nowy dozwolony użytek dotyczący eksploracji tekstów i danych (Text and Data Mining, TDM). Chodzi o zautomatyzowaną analizę ogromnych ilości danych, również utworów, w celu wyciągania wniosków i korelacji. Stwierdzono, że jest to forma kopiowania, ale zwolniono ją z konieczności uzyskania zgody, aby wspierać rozwój technologii.
Karol
Co sądzisz o haśle: „US innovates, China duplicates, and EU regulates”?
Maciej
Dokończę wątek. Ten wyjątek TDM ma dwie wersje. Jedna, dla celów badawczych, jest nieograniczona. Druga, dla celów komercyjnych – np. do tworzenia silników AI jak Suno – pozwala twórcom na zgłoszenie zastrzeżenia, tzw. opt-outu. Domyślnie wykorzystanie jest dozwolone, chyba że twórca aktywnie się sprzeciwi. I tu pojawia się problem, jak skutecznie zgłosić taki opt-out w sposób, który będzie czytelny dla maszyn (machine-readable). ZAIKS jako pierwszy polski OZZ zgłosił taki globalny opt-out w grudniu 2024 roku, aby móc licencjonować wykorzystanie repertuaru na potrzeby trenowania AI.
Karol
Jaki jest czarny scenariusz dla twórców w erze AI?
Maciej
Badania rynkowe prognozują, że do 2028 roku straty dla twórców muzyki mogą sięgnąć 10 miliardów euro, a dla twórców audiowizualnych 12 miliardów euro, co stanowi około 21-24% ich przychodów. Najbardziej ucierpią np. tłumacze audiowizualni oraz twórcy muzyki do bibliotek (tzw. production music).
Karol
A gdyby opodatkować generatywną AI?
Maciej
Pojawiają się takie koncepcje, ale beneficjentem podatku jest państwo, a nie twórcy. Naszą preferowaną metodą jest licencjonowanie. Jeśli jednak to się nie sprawdzi, być może konieczne będzie wprowadzenie jakiejś formy wynagrodzenia od dochodów generowanych przez te narzędzia, na wzór opłat od czystych nośników.
Karol
Myślę, że dla artystów kluczowa będzie bezpośrednia relacja z odbiorcami, budowanie społeczności.
Maciej
Ja uważam, że fundamentalne znaczenie będzie miało etykietowanie (watermarking), czyli oznaczanie treści wytworzonych przez AI. Da to konsumentowi jasność i wybór.
Karol
Czy nie podchodzisz do tego idealistycznie? Kogo to będzie interesowało?
Maciej
To się okaże. Może pojawić się trend „ludzie przodem”, ale bez możliwości odróżnienia twórczości ludzkiej od maszynowej, nie powstaną odpowiednie mechanizmy rynkowe.
Karol
Wracając do regulacji – czy Unia Europejska swoją biurokracją nie spowalnia innowacji w porównaniu do USA i Chin?
Maciej
Unijny proces legislacyjny jest długi, bo w idealnym założeniu ma uwzględniać głosy wszystkich zainteresowanych stron. To jest kwestia wartości – czy chcemy rozwoju za wszelką cenę, czy rozwoju, który respektuje prawa. Projekt Unii Europejskiej jest unikalny, bo próbuje zrównoważyć wspólny interes z indywidualną tożsamością państw członkowskich.
Karol
Maćku, jesteś teoretykiem czy również praktykiem i tworzysz treści?
Maciej
Tworzę treści naukowe, piszę artykuły z zakresu prawa. Ale twórcą w sensie artystycznym, tworzącym kulturę, nie jestem.
Karol
Ale dzielisz się swoją wiedzą.
Maciej
To bardzo ważne, żeby ludzie znali swoje prawa. Nasza działalność w zakresie AI to trudna walka, ale widzimy siebie przede wszystkim jako rzeczników interesów twórców. Lobbujemy, by ich perspektywa była uwzględniana w nowych regulacjach, jak AI Act. Twórcy nie chcą zatrzymywać technologii, przeciwnie – często jako pierwsi ją wykorzystują. Chcemy, żeby technologia się rozwijała, ale nie kosztem ludzi, którzy dostarczają nam content.
Karol
Maćku, gratuluję wiedzy, pasji i misyjności w tym, co robisz.
Maciej
Mam ten komfort, że pracuję w miejscu, z którego celami etycznie w pełni się zgadzam. Robię coś, co jest super ciekawe prawniczo i jednocześnie jest czymś dobrym.
Karol
Jak zwykłem mawiać, niech AI będzie z nami wszystkimi.
Maciej
Niech będzie, ale niech płaci.
Karol
Świetne podsumowanie. Maćku, jeszcze raz dziękuję za ten czas.
Maciej
Dzięki wielkie.