17/99 – Czy #AI ma poczucie humoru? Obalamy fakty i mity. Konrad Banachewicz, IKEA

Dzisiaj zapraszam Was do wysłuchania rozmowy z Konradem Banachewiczem, który pełni rolę Principal Data Scientist’a w globalnym zespole IKEA.

Wyjątkowy człowiek, który łączy wiedzę, oczytanie, doświadczenie i gigantyczne poczucie humoru. W naszej rozmowie dyskutujemy o wielu różnych kwestiach.

  • Obalamy fakty i mity związane z #AI. Szukamy odpowiedzi na pytanie – czym różni się matematyka od statystyki, dyskutujemy na temat wizji przyszłości takich wybitnych twórców, jak Jacek Dukaj, Yann Le Cun czy Geoffrey Hinton,
  • Poruszamy kwestie digitalizacji świadomości,
  • Marzeń o nieśmiertelności,
  • Obiektywności, halucynacji i wielu innych zagadnień.

A to wszystko w niezwykłym klimacie wyjątkowego talentu Konrada do opowiadania historii, którego siłą napędową jest jego niezwykła wiedza wywodząca się z lat przepracowanych w branży i ilości przeczytanych książek. 

Jeżeli jesteście ciekawi wiedzy Konrada – koniecznie zasubskrybujcie jego newsletter -> United States of Banan: https://konradb.substack.com/

Posłuchajcie sami!

Zdjęcia

Kim jest Konrad?

Konrad uzyskał stopień doktora statystyki na Vrije Universiteit Amsterdam, gdzie zajmował się problemami modelowania skrajnych zależności w ryzyku kredytowym. Powoli przeszedł od klasycznej statystyki w kierunku uczenia maszynowego i świata aplikacji biznesowych.

Konrad pracował w różnych instytucjach finansowych nad szeregiem problemów z danymi i przeszedł wszystkie etapy cyklu produktu danych: od tłumaczenia: wymagań biznesowych („czego tak naprawdę potrzebują”), poprzez pozyskiwanie danych („arkusze kalkulacyjne i pliki płaskie? Naprawdę?”), spory, modelowanie i testowanie (właściwie zabawna część), aż do zaprezentowania wyników osobom uczulonym na terminologię matematyczną (co stanowi większość pracy).

Odwiedził różne krańce spektrum częstotliwości w finansach (od transakcji o wysokiej częstotliwości po ryzyko kredytowe i wszystko pomiędzy), przewidywał ceny ziemniaków, analizował anomalie w sprzęcie przemysłowym i optymalizował rekomendacje. Obecnie jest głównym analitykiem danych w IKEA.

Jako osoba, która sama stała na ramionach gigantów, Konrad wierzy w dzielenie się wiedzą z innymi: bardzo ważne jest, aby wiedzieć, jak podejść do praktycznych problemów metodami data science, ale też jak tego nie robić.

Transkrypcja rozmowy

Disclaimer. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku – mała uwaga dotycząca transkrypcji rozmowy. Jak się pewnie domyślasz – transkrypcja została przygotowana z wykorzystaniem magii LLM. Proszę o wyrozumiałość, gdyby pojawiły się w niej niewielkie błędy, literówki, etc. Żeby mieć pewność co do wszystkich wypowiedzi – polecam posłuchać, zamiast czytać. Ukłony.

Karol Stryja: Konrad, cóż mogę powiedzieć? Witam cię serdecznie w 99 twarzach AI.

Konrad Banchewicz: Miło mi. Miło mi tu być. Dzień dobry wszystkim.

Karol: Konrad, kim jesteś? Jak znalazłeś się w świecie AI? Jaka jest twoja historia?

Konrad: Sam się czasami nad tym zastanawiam, ale to mam 45 lat, skończyłem we wrześniu. To elementy kryzysu wieku średniego, kim właściwie jestem, to już anormalne. Jak się znalazłem w świecie AI?

Przepraszam wszystkich, którzy mnie już słyszeli używających tego zwrotu, ale ja ilościowo analizą danych to się zajmuję od tak dawna, że pamiętam jak dowcip Data Scientist to statystyk z MacBookiem jeszcze był śmieszny. A w tej chwili to by się już nawet do polskiego kabaretu nie nadawało. Jest to tak potworny suchar.

No więc siedzę w tym od dosyć dawna. Jak zaczynałem, to to jeszcze była statystyka, a potem tak jakoś kroczek po kroczku poszło. Nagle się okazało, że o, no teraz jak dopasujemy jakieś… modele z data miningu, to już teraz nie mówimy data mining, teraz mówimy machine learning. Dobrze. Teraz, no, potem w ciągu ostatnich paru lat przeskoczyła faza, to już nie jest machine learning, teraz to już jest sztuczna inteligencja. Dobrze. Nie wiem, to jest jakoś, mam wrażenie, że jakoś dłuższa tendencja tego, że ja po prostu zawsze lubiłem matematykę. A potem jak zacząłem studiować, to zorientowałem się, że statystyka to jest moja bajka.

Karol: No właśnie miałem zapytać, matematyka czy statystyka?

Konrad: To jest jeszcze gorsza dyskusja niż czym się różni machine learning od data science i tego typu rzeczy. To ja nie wiem, czy mamy aż tyle czasu, żeby się w takie detale wgłębiać. Słuchaj, jesteśmy w podcastach, także nic nas tutaj nie ogranicza. Dał nam przykład Rogan, jak trzygodzinne podcasty robić mamy. Czujników dymu nie widzę, ale żaden z nas w ślady Rogana, jeśli chodzi o konsumpcję, nie będzie chyba tu szedł. Choć czasem jak go słucham, to mam wrażenie, że on tak chyba się wyluzował trochę przed wejściem na antenę.

Karol: Wiesz co, tak jego prawo.

Konrad: Jego studio, jego broszka. Ja mu niczego nie odmawiam. Acz miny, które czasem robi, słuchając tego po tym wyluzowaniu, to też jest część komediowego efektu.

Karol: Chociaż ogromnie żałuję, że Joe Rogan stał się producentem Spotify.

Konrad: Nie musisz tego robić przed mikrofonem. Ale zadaj sobie szczerze pytanie. Przy jakim pułapie zaczęłyby twoje skrupuły mięknąć? Powiedz mi sobie szczerze, że każdy ma ten pułap. 100 milionów robi swoja. Taktyka podobno jest taka, że jak ktoś ci licytuje coraz wyżej, to przejść do rękoczynów zanim się zbliży do pułapu, kiedy pokusa robi się realna. To podobno pomaga zmniejszyć ryzyko, że ulegniesz.

Karol: Myślę, że mamy szansę, żeby ten odcinek stał się numerem jeden, jeżeli chodzi o poziom dygresji.

Konrad: Pracuję nad tym całe życie. Moją wielką inspiracją jest Słowacki, który napisał poemat Bieniowski, który jak się przyjrzeć, to jest przecież jedna wielka dygresja, a nie na temat.

Karol: Wracając zatem.

Konrad: Płynąc do brzegu, jak mawia moja mama.

Karol: Statystyka, matematyka.

Konrad: Umowna różnica kawałkami. Może nie to, że źle powiedziałem. Nie to, że różnica między matematyką a statystyką jest umowna, ale bez solidnych podstaw matematycznych nie da się robić statystyki na poważnie. A ja zawsze matematykę bardzo lubiłem. Powiedzmy sobie szczerze, to jest fenomenalne narzędzie, ale jednak tylko narzędzie. Warte tyle, ile warte są problemy praktyczne, które rozwiązuje. No a jeżeli masz jakiekolwiek problemy praktyczne, no nie wiem, wyjrzę tutaj za okno, chcę, nie wiem, równo zająć się tymi słupkami z tej bardzo gustownej balustrady, no to muszę zmierzyć, jakie one są. Nie zmierzę idealnie, czyli będę miał jakiś błąd pomiaru, tak? Dzień dobry, jesteśmy na terytorium statystyki. Wzięliśmy dowolny, praktyczny problem i jeżeli nie mamy idealnych pomiarów, a nie mamy nigdy, lądujemy na terytorium statystyki. Więc dla mnie to było takie dosyć naturalne przejście z jednego do drugiego.

Karol: I pamiętasz swoją pierwszą pracę?

Konrad: Staż się liczy, czy praca właściwa? Jak praca właściwa, to agencja reklamowa. Jak staż, to TEPSA.

Karol: To staż.

Konrad: TEPSA.

Tak. No cóż mogę powiedzieć? Każdy ma taki epizod w życiorysie, z którego nie jest do końca dumny. A popularność przez lata telekomunikacji polskiej S.A. jest bardzo zasłużona.

Karol: Ale to już była statystyka?

Konrad: Już nominalnie. Jak się naoglądałem te psy od środka, to było bardzo kształcące doświadczenie i zostawmy na tym.

Karol: Jak o sobie byś powiedział? Jesteś praktykiem czy teoretykiem? Bardzo praktykiem. Bo w twojej historii napisałeś również rozprawę doktorską.

Konrad: Napisałem z bardzo, bardzo praktycznego tematu, to znaczy z modelowania ryzyka kredytowego. Uwaga archeologiczna dla wszystkich słuchających, to znaczy był rok 2003 jak zacząłem i mniej więcej było wiadomo, że temat to ma być ryzyko kredytowe i dwie szkoły, albo iść w wycenę instrumentów pochodnych, Albo bardziej w modelowanie statystyczne. Miałem trochę czasu na dokonanie tego wyboru. Siedziałem, ja nie wiem, z tydzień chyba.

I czytałem najistotniejsze artykuły dotyczące wyceny instrumentów pochodnych właśnie na ryzyko kredytowe. No i po tygodniu stwierdziłem, że nic nie rozumiem. To znaczy… Rozumiem fragmenty, ale nie widzę lasu, bo mi drzewa zasłaniają. Nijak mi się to nie składało w spójną całość. Natomiast jak zacząłem się przyglądać wariantowi statystycznemu, to miałem takie, dobra, tego do końca nie rozumiem, to jest niecałkiem jasne, ale mniej więcej widzę kierunek, którym to zmierza, to to jest, ponieważ mam jakieś elementy intuicji, to to chyba jest lepszy wybór. No i okazało się to rzeczywiście lepszym wyborem, zwłaszcza jak człowiek zaczął głębiej drążyć. To były na ten moment różne popularne przemysłowe modele do szacowania ryzyka kredytowego. Im bardziej się im przyglądałem ze statystycznego punktu widzenia, tym bardziej mnie przerażenie ogarniało, ponieważ te zakodowane w nich tak naprawdę na twardo założenia, to było jakieś, nie wiem, to ciężko komedią nazwać, bo komedia ma być śmieszna i ma mieć jakiś sens. A to było bardziej w kierunku tragikomedii, co zresztą wylazło z przytupem w 2008 roku. Tak, dokładnie. O co zresztą, żeby było zabawniej, dostałem pytanie na obranie doktoratu, bo ktoś tam napisał, nie pamiętam jak ten koleś się nazywał.

Karol: A pojawiłeś się w którym?

Konrad: W dziewiątym. W czerwcu, znaczy skończyłem studia doktoranckie w ósmym, no i no dobra, skończyłem, wszystko mam już napisane, no to ile mi może zająć zebranie tego w jedną całość, jak już zacząłem pracować na początku tego 2008 po doktoracie, zrobienie obrony zajęło mi rok z kawałkiem. Pomijam ten drobny detal, że członków mojej komisji na obronę, to było jak słowo daje, to było jak pasienie kotów. Czterech ludzi, wszyscy w Holandii, w obrębie Randstad, czyli tych czterech głównych miast w Holandii, Amsterdam, Rotterdam, Haga i Utrecht, zgranie ich, żeby się pojawili w jednym czasie i miejscu, dosłownie, ja to zacząłem zgrywać, ja nie wiem, to była jakaś jesień 2008, najbliższy termin, kiedy wszyscy byli dostępni, to był czerwiec 2009. No i dostałem właśnie od jednego z nich pytanie, co ja o tym sądzę. Był artykuł napisany przez jakiegoś gościa, Uciekło mi nazwisko, ale na pewno artykuł był wired, to pamiętam, że to była formuła, która zniszczyła Wall Street. No i tam w rzeczy samej była formuła na wycenę tak zwanych CDO, czyli Collateralized Debt Obligation.

Nie wchodząc w detale, bardzo popularny instrument pochodny na ryzyko kredytowe. No i on tam miał formułę opartą na rozkładzie normalnym, czyli najpopularniejszym rozkładzie w statystyce. No i potem pisał, jak to jest okropne, bo to złe, bo ten niedobry, ten matematyk, ten nerd puścił biednym, niewinnym traderom i oni teraz jak te dziecięta po prostu wrzucone w otchłań ciemnej puszczy. Tylko tak się składa, że ja ten artykuł, w którym on ten wzór proponował, czytałem na pierwszym roku doktoratu.

W 2003 roku. To akurat chyba gdzieś już był, to chyba technicznie już był czwarty, ale tak. I w szczególności pamiętam, że on na drugiej stronie tego artykułu wyliczył przy jakich założeniach ta wycena działa. I na dzień dobry, stabilne warunki rynkowe, brak nagłych skoków zmienności akcji w ciągu, ja nie pamiętam, z tych jego pięciu założeń, to chyba cztery były złamane na samym początku tego kryzysu.

Więc ktokolwiek w tym momencie używał dalej tego wzoru do wyceny, No to przepraszam, nie przeczytałeś instrukcji obsługi, no to pretensje, sam tego chciałeś, Grzegorzu, bym dał, pretensje do samego siebie. No i poniosła mnie troszeczkę stylistyka i powiedziałem, że no powiedzmy sobie szczerze, wręczanie traderom nierozumiejącym podstaw matematyki takiego wzoru, tak jak danie małpie karabinu maszynowego, to co się potem stanie, to nie kryzys, to rezultat. Trzy z pięciu osób w komisji w tym momencie dostały głupawy, to znaczy zaczęły się gotować do szklanki z wodą i tak dalej. A potem popłynęliśmy dalej. I tak mniej więcej wyglądała moja przygoda. Potem jeszcze spędziłem z przerwami biblijnie brzmiące 7 lat w finansach korporacyjnych.

Ja to nazywam tak. Moje podejście do finansów po tej pracy to jest tak, jakbyście spotkali kogoś, kto tu grill, tu kiełbaska, tu sznicelek, a potem poszedł pracować do przetwórni mięsa. i wyszedł z niej jako wojujący wegetarianin. To mniej więcej tak wygląda mój stosunek do banków ubezpieczalni i tego typu miejsc na ten moment. Jak niektórzy Amerykanie mówią, że dobra strategia to jest 3G, gold guns and a getaway plan, to ja się zastanawiam, czy oni na pewno są aż takimi wariatami, jak niektórzy uważają. Czy może to oni właśnie ci wariaci to są jedyni normalni. Nie to, żebym był przekonany, ale nie odrzucam tej możliwości tak kategorycznie jak kiedyś.

Karol: To dobrze, to jak w takim razie w obecnym czasie zachować normalność?

Konrad: Ja nie czytam wiadomości, tylko memy.

Nie tykam polityki, ale to jest szersze podejście. Jest to ciężkie, bo trzymając się branży AI, jedna z wielkich dyskusji, które się w tej chwili toczą, to jest, czy AI to będzie siła, która zmieni świat na lepsze, czy zagrożenie i o rządzie, rządzie ratuj nas, po prostu, jak to mówią w filmach dla dorosłych, govern me harder, daddy.

Taka brygada. Ten podział światopoglądowy ma też miejsce wśród tuzów sztucznej inteligencji, gdzie mamy po jednej stronie Lecuna, który jest hipernaczelnym oberguru od wszystkiego w Mecie, a po drugiej stronie Hintona, który miał opóźniony kryzys wieku średniego, wieku lat 70 z plusem, i rzucił robotę w Google’u i on teraz walczy przeciwko, że AI to złe, on w ogóle żałuje pracy swojego życia i tak dalej. Zastanawiam się, jak to uprzejmie ująć, żeby nikt nie wrzucił do tego podcastu ostrzeżenie, że 18+. Powiedzmy tak, rozmowy, które LeCun i Hinton, dwóch autentycznych tuzów tej działki, prowadzą między sobą na Twitterze, to słuchajcie, jak ktoś z was miał okres na studiach, że chadzał na imprezy takie z gatunku, że druga nad ranem, średnie IQ 5 promili i ludzie wychodzą na papierosa, istnieją bardzo głębokie rozmawiania o życiu, to mniej więcej tak wyglądają te ich rozmowy.

Bo LeCun mówi, a co by było, że może jak AI będzie open source, gdyby Skynet był open source, to Terminator by nie nastąpił. A na to Hinton, Boże, czym Hinton skontrował? Hallem z Odysei Kosmicznej 2001? Słucham tych, czytam tych dwóch tuzów działki, no jak słowo daje, dwóch ziomali na studenckiej imprezie pod wpływem poprawiaczy percepcji. Ja rozumiem, że ludzie mogą perorować w tym stylu mając 25 lat, ale na miłość boską, no. Może z wiekiem już wypadałoby troszenieczkę pewne młodzieńcze nawyki odrzucić. Natomiast nie wiem, może oni przeżywają drugą młodość. Nie wiem, jak zarobię takie pieniądze w ich wieku. Może też się tak będę zachowywał. Zobaczymy.

Karol: To, kto za tym zachowuje zdrowy rozsądek i kto patrzy na to wszystko, co się dzieje.

Konrad: Nie mam pojęcia. Nie mam pojęcia, dlatego że gdzie się nie rozejrze, to to, co się różni, to są właściwie… Odcienie obłędu, ponieważ mamy z jednej strony ludzi, tak, tak, będzie AI, wszędzie będzie dostępne, wszystko będzie dobrze, a w ogóle to hipoteza symulacji, więc ludzie na każdym kroku bardzo dumni ze swojego racjonalizmu, że odrzucamy religię, obskuranctwo i przesądy, po czym wymyślają sobie cyfrowego Boga, do którego się modlą, czyli AI. Oni nie nazywają tego w ten sposób, no ale słuchajcie, Część tych ludzi lubi się bawić koncepcją tak zwanej hipotezy symulacji, że żyjemy wszyscy w symulacji komputerowej. Ja jestem prosty statystyk, ale jeżeli istnieje symulacja, to znaczy ktoś tę symulację stworzył.

Czym to się różni od monoteizmu, tylko że z innym słownictwem na wierzchu? To z jednej strony, a z drugiej strony nie, o Boże, Terminator nas zabije, to wszystko jest potwornym zagrożeniem rozpowszechniania dezinformacji. To jest zwłaszcza zabawne, jak z dezinformacją walczy na przykład Komisja Europejska. No to już jest, proszę Państwa, numer z gatunku przyganiał kocioł garnkowi, naprawdę. Więc gdzie szukać poczytalności? Nie wiem, nie wiem. Jak się dowiem, to napiszę na ten temat poradnik i go sprzedam za miliony.

Karol: Ale i do zakład, Konrad, że masz swoje źródła, masz swoich twórców, autorów, których jesteś ciekaw i w pewien sposób ich szanujesz. Mam, tylko akurat większość z nich nie żyje.

Konrad: To jest pewien problem.

Karol: Słuchaj, jakby nie patrzeć, sztuczna inteligencja to nie jest wynalazek ostatniej dekady, tylko co najmniej kilku.

Konrad: To na pewno, kto dobrze opisuje to, co się odwala. To jest dobre pytanie. Jeżeli polecieć w literaturę,

Karol: Wiesz, właśnie jakbyśmy odeszli w takim razie od nagłówków, tylko poszukali tych dobrych wzorców i mądrych ludzi, którzy mieli jakieś wyobrażenia na temat tego, co w odległej, co prawda, przyszłości, ale może się wydarzyć, a ich przewidywania okazują się być słuszne.

Konrad: Ayn Rand, ponieważ ona z jednej strony diagnozę patologii miała fenomenalną, bo to, co jest wokół, to praktycznie przeczytać Atlasa Zbuntowanego, to proroctwo, panie. Co jest o tyle zabawne, że ona była ateistką. Ja nie wiem, czy można być ateistą i prorokiem. Nie zastanawiałem się nad tym jakoś bardzo głęboko, ale może można. Ja z nią miałem problem, że jej bohaterowie nie rozmawiają. Oni wygłaszają obok siebie monologi. I to mnie zawsze strasznie męczyło, jeśli chodzi o jej styl.

Diagnozy, opis rzeczywistości, tak. Cyryl jak cyryl, ale te metody. To jest czasami ból istnienia.

To na pewno. Zajdel? Zajdel, jeśli chodzi o podpięcie… Dlaczego tylko odmówię?

Karol: Bo zakładam, że nie wszyscy nasi słuchacze mogą być tak oczytani jak ty i zależy mi na tym, żebyśmy… To Zajdel.

Konrad: To Zajdel bez dwóch zdań, paradyzja. Jak będzie wyglądała próba redefining, jak może wyglądać stadium końcowy, przepraszam na moment wejdę w politykę, jeżeli Komisji Europejskiej uda się to, że oni decydują co jest dezinformacją i prawdą, no to będzie paradyzja. To będzie paradyzja, co Zajdel siedząc gdzieś w tym uroczym budynku Wydziału Fizyki w latach osiemdziesiątych i paląc, jak to miał zwyczaju, jakieś przemysłowe ilości popularnych, to ta wizja, którą napisał w paradyzji, to jest dokładnie to, moim zdaniem, co nam grozi. I ja tam bym wolał tego uniknąć osobiście, ale są ludzie, którzy czytają rok osiemdziesiąty czwarty i myślą, mój Boże, co za inspirująca sugestia.

Niewiele da się na to poradzić. To jeszcze, jeśli chodzi o wizję przyszłości, Dukaj, to miał być pierwszy tom, ale potem dalsze chyba nie wyszły. Znaczy, zaraz, to gdzie był randomizator zachowania, perfekcyjna niedoskonałość. Tudzież, jeśli chodzi o wizję, jak to może wyglądać, generalnie Dukaja, generalnie opowiadania Dukaja. Jest taki zbiór w kraju niewiernych, ja nie wiem, Supernowa to chyba wznawia jeszcze. To jest na pewno stare, bo ja to czytałem na studiach, więc 20 lat. I jeszcze z Dukaja, może taka ciemna okładka, Czarne Oceany. Generalnie z polskich autorów Zajdel i Dukaj. To bardzo, bardzo na tak.

Karol: A mógłbyś przybliżyć te wizje Dukaja i Zajdla w takim razie i powiedzieć o tym?

Konrad: Zajdel. Jest sobie nowa, fantastyczna społeczność gdzieś tam.

Jak to u Zajdla? Dużo rzeczy, żeby, prawdopodobnie, żeby obejść w tę cenzurę, działo się w odległej bazie kosmicznej albo na skolonizowanej planecie, coś w tym guście. I… Był reporter, który był z ziemi przysłany i zaginął. No i jakiś czas później wysyłają kogoś innego, żeby sprawdzić, co się z tamtym stało i lądują w świecie, on się orientuje, że lądują w świecie, gdzie wszyscy mówią strasznie dziwnie i naokoło, dlatego że wielki brat słucha.

I w dodatku, no to już mamy za chwileczkę. A do tego ludzie mają nosić lokalizatory. Co niektórym też się jako pomysł bardzo podoba. Tak naprawdę już to mamy. Tak, różnica polega na tym, że jak się zirytuję i nie wiem, wyjdę tu ze studia, wywalę telefon do Wisły, no to stracę pieniądze, ale policja mnie z tego powodu nie zawinie. A w tej dystopijnej wizji Zajdla owszem. Więc to jest ten problem, który się może materializować. Drugie są ludzie, którzy…

O! Richard Morgan. Altered Carbon to był oryginalny tytuł. To chyba po polsku wyszło jako Zmodyfikowany Węgiel, ale taki na stówę pewny nie jestem. Dwa sezony serialu Netflixa były. Pierwszy, o dziwo, zwłaszcza jak na Netflixa, bardzo dobry. Drugi… Mieli Antonego Maciego, ale to nie wystarczy.

To… Jak scenariusz kuleje, to niestety najlepszy aktor z tego wiele nie wyciśnie. I tam jest koncepcja, co to niektórzy się unoszą, transhumanizm, będziemy wszyscy żyli wiecznie. I tam mają koncepcję digitalizacji świadomości. To znaczy, twoja świadomość tak naprawdę można wyjąć czip z twojej głowy, wsadzić go do innego ciała i to przenosi twoją tożsamość. No co otwiera… powiedziałbym puszkę Pandory, jeśli chodzi o etyczne problemy i moralne. Droga do nieśmiertelności.

Świetnie. Marzenie o nieśmiertelności. Tak. Ja to czasem mówię, ojcowie, doktorzy kościoła nie byli głupi i dobrze ogarniali pewne rzeczy i nie bez kozery lista siedmiu grzechów głównych nie zaczyna się od lenistwa, ani od obżarstwa, tylko od pychy. I to nie jest przypadek. I to nie jest przypadek, natomiast moim zdaniem taka arogancja, zwłaszcza w wykonaniu ludzi, którzy promują takie wizje, to się raczej dobrze nie skończy. Zwłaszcza duża część tych ludzi to po prostu… Ja wiem, że może nie wypada bliżej nich oceniać po wyglądzie, ale jak się popatrzy na takiego chociażby Klausa Schwaba, przecież jedyne, czego temu facetowi brakuje, to jak wchodzi na scenę, to żeby w tle grał Marsz Imperium. Jakbym napisał takiego złego do Bonda, to zostałbym wyśmiany, że przesadzam, lecę w jakieś kalki stereotypy.

Facet wychodzi i mówi, you will of nothing and you will be happy. Dokładnie z takim akcentem i ubiera się, jakby uciekł z kosmicznej wersji Bonda i to takiej niskobudżetowej. Jeżeli tacy ludzie mówią mi o wizjach wspaniałej przyszłości, to praktycznie domy…

Domyślnie, cokolwiek oni mówią, 180 stopni w drugą stronę. To jeśli chodzi o Morgana, Zajdla mówiłem, Dukaja to bym sobie musiał odświeżyć, bo Dukaja to szczerze mówiąc bardziej na świeżo mam takiego, historia alternatywna nazwijmy to, znaczy też znakomita, no ale mniej powiązana z głównym tematem, to znaczy Xawras Wyżryn, To jest dukaja historia alternatywna, która w dużym skrócie polega na tym, że Polska przegrała wojnę 1920 roku, od 70 lat jest pod bolszewicką okupacją, II wojna światowa miała miejsce, w ramach tego Niemcy użyli broni atomowej, więc Warszawy już nie ma i Gdańska. Mamy połowę lat dziewięćdziesiątych i oddział samozwańczej polskiej partyzantki, który ukradł bombę atomową, maszeruje na Moskwę, żeby ją tam zdetonować. Narratorem całej powieści jest amerykański dziennikarz przysłany do tej dzikiej Polski, żeby relacjonować, bo mówi po polsku i ma jakieś tam częściowe pochodzenie. I to jest dla Dukaja fenomenalny punkt wyjścia do rozważań właśnie o patriotyzmie, o roli mediów, o tym, jak wygląda realpolitik. Jak to prawda, niech mu ziemia ciężką będzie. Pan Kissinger bardzo lubił praktykować. No ale to może ja już zatrzymam się z tą dygresją, bo ja o Dukaju i fantastyce to mogę długo, ale nie to jest główny temat.

Karol: Miałem to zasugerować, że z tobą można gadać długie godziny. Bardzo mi miło. Gratuluję talentu. Dobrze, to słuchaj, może poobalajmy jakieś fakty i mity. Jedziemy. Co ty na to? Czy modele AI są obiektywne?

Konrad: Nie. A kto jest I to nie to, że ja tu chcę być, ojej, patrzcie, taki trendy filozof na wszystko będzie odpowiadał pytaniami. Tylko ludziom się wydaje, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak absolutny obiektywizm.

Tak samo jak istnieje jakiś taki dziwny fetysz, że ludzie mówią o państwie neutralnym światopoglądowo. Nie ma czegoś takiego. Nie ma czegoś takiego, dlatego że każde państwo, które ma funkcjonować, niezależnie od ustroju, systemu i czego bądź, ma kodeks karny. A jak ma kodeks karny, to znaczy, że pewne rzeczy są uznawane za złe, bo je karzemy. No to jak pewne rzeczy uznajesz za złe, no to nie jesteś neutralny. To znaczy, że przyjmujesz pewien zestaw normalny, on się może różnić, nie wiem… Rzeczy, które są legalne w Polsce będą nielegalne w Arabii Saudyjskiej na abarot, ale żadne z tych dwóch państw nie jest neutralne. I tak samo nie ma neutralnych modeli.

Karol: Czyli trochę z modelami będzie tak jak z inclusion and diversity?

Konrad: Mam nadzieję, że nie, bo to oznacza, że się to zmieni w dysfunkcjonalny bałagan, którym kieruje reinkarnacja komisarzy politycznych. Tylko przedtem oni mieli czerwoną gwiazdę, a teraz mają czerwone włosy. Mam nadzieję, że nie, natomiast moim zdaniem cały ten kartel diversity to jest marksizm 2.0. To jest marksizm 2.0, Tylko marksizm bazował na szczuciu tych, co mają przeciwko tym, co nie mają, a tylko miał tę jedną wadę z punktu widzenia kontroli, że jakie jest pierwsze podstawowe marzenie biednego, uciskanego proletariatu, żeby przestać być biednym.

Jak taki proletariat się dorobił trochę, to momentalnie, jak zostawiał minimalną choćby klasę średnią, kto był jego pierwszym podstawowym wrogiem? Komuniści, ponieważ on bardzo dobrze wiedział, że oni to przy pierwszej okazji będą chcieli zabrać. No i niestety, jak to mówią, co cię nie zabije, mutuje i próbuje jeszcze raz i marxizm zmutował.

Kobieta nie przestanie być kobietą. Mniejszość etniczna nie przestanie być mniejszością etniczną, etc. Natomiast to jest dalej ta sama idea oparta na szczuciu. Ja bym jednak wolał, żeby sztuczna inteligencja jako działka nie zdegenerowała się w taką stronę.

Natomiast pewne przebłyski tego już widać. Zdrowy rozsądek i wolny rynek? Nie wiem, czy zdrowy rozsądek to jest… Tak, tylko ja tego określenia nie używam, bo ono się strasznie zdewaluowało. Albo może inaczej, było nadużywane w niewłaściwych kontekstach przez tylu ludzi, że ja czasami już trochę nie wiem, co ono znaczy. Ja bym to bardziej nazwał selekcją naturalną. To znaczy likwidujemy etykietki ostrzegawcze na wszystkim i niech selekcja naturalna załatwi sprawę.

I tyle. Tak, to będzie miało pewne nieprzyjemne efekty uboczne. Będą latały treści, które ja osobiście uważam za nieakceptowalne, obrzydliwe, etc.

I tak to jest problem. Natomiast to jest mniejsze zło w porównaniu z wariantem, kiedy grupa jakichś ludzi właściwie nie wiadomo skąd. No bo pierwszy przykład z brzegu. Towarzysz komisarz Thierry Breton, czy jak tam się to mawia, nie wiem, przepraszam wszystkich znających francuski, ja nie znam, więc wymawiam tak, jak mi się wydaje. Główny odpowiedzialny za EIAJACT. Przepraszam, kto temu facetowi przyznał prawo decydować, co to jest prawda? No przecież to jest jakaś kpina.

Karol: Ale wiesz, tym sam Thierry nie pracuje, tylko pracują zespoły.

Konrad: A skąd te zespoły się wzięły?

Ja nie bronię To nie to, że ja tu zostałem, jak to mówią ludzie młodsi ode mnie, o połowę simpem wszelkich organizacji rządowych, ale przynajmniej mniej więcej w przypadku decyzji podejmowanych przez rządy, mniej więcej wiadomo, kto za to odpowiada. Świeży przykład w Polsce. W większości elektoratu nie podobał się poprzedni rząd, poprzedni rząd stracił władzę. Ponieważ został w większym, mniejszym stopniu, słusznie, niesłusznie, w sumie nieistotne, tak działa demokracja, został uznany winnym.

Ta ekipa była winna tego, co teraz idzie źle, nie podoba nam się. Większość uważa, że nie jest to system idealny, ale przynajmniej jest tu jakiś poziom odpowiedzialności za te działania. W przypadku towarzysza komisarza wychodzi i mówi, że wywalimy Twittera z Unii, jeżeli się nie dostosuje do naszych reguł. Ale co to w ogóle są za reguły? Ja pamiętam, jak zacząłem czytać ten AI Act, zakaz używania AI do technologii, które naruszają ludzką wolną wolę. Proszę Państwa, ja nie jestem prawnikiem, ale tak się nie pisze prawa. Tak to sobie można pisać rozprawkę filozoficzną, traktaty, uczeń w liceum torturowany na wiedzę o społeczeństwie, czy jak tam się to aktualnie nazywa, coś musi wytłuc określoną ilość słów.

Dobrze, no to tak. Co to znaczy w ogóle? To jest jakieś jedno wielkie przelewanie z pustego w próżne, a siedzą i będą to egzekwować, bo będą egzekwować, będą egzekwować i że tak bowiem czas marchewki już się skończył, teraz jest czas kija. Ludzie bardzo przekonani o swojej wielkości, więc nie, ja naprawdę uważam, że po, ja wiem, że pomarzyć dobra rzecz, ale bardziej wariant typu internet lat dziewięćdziesiątych, to znaczy trudno, wolna Amerykanka. Wypłynie z tego z jednej strony komunistyczna partia Polski, a z drugiej strony brygada pięciu piw. Jak się tam któryś nazista tłumaczył w sądzie, że on nie hajlował, tylko zamawiał pięć piw. Trudno. To jest dalej lepsze niż scentralizowany organizm, który decyduje, co to jest prawda, bo to się dobrze nie skończy.

Karol: Swoją drogą, wiesz w co wierzę? Ogromnie wierzę w powrót popularności blogów niezależnych i niezależnych twórców.

Konrad: Do czasu, aż ktoś tym platformom dokręci śrubę, a próbują.

Próbują, bo już na przykład zaczynają dokręcać śruby, próbują rozmaici rozkręcić kampanię histerii, dokręcić śrubę Substackowi. który był jednym z bardzo niewielu mediów, które nie cenzurowały na przykład ludzi podczas pandemii. Znowu, ja rozumiem, że mieliśmy mało danych, więc jako statystyk naprawdę podchodzę z pewną pokorą do tego, ja rozumiem, takie dane były. Z tych danych ktoś wyciągnął błędne wnioski, no bo garbage in, garbage out. To nie jest szczególnie dziwne. Natomiast banowanie ludzi za rzeczy, które później zostały oficjalnie potwierdzone, że szczepionki nie chronią przed tym, nie chronią przed tamtym, że skuteczność jest znacznie niższa niż twierdzono na początku. Substack był jedyną platformą, gdzie ludzi za takie rzeczy nie wywalano. Twitter, Facebook robiły to notorycznie. I już się zaczyna spontaniczne, oddolne protestują, bo gdzieś szukając odpowiednio długo, ktoś znalazł jakiegoś pajaca, którego się dało pod neonazistów podciągnąć.

Karol: Dlatego o tym mówię, Konrad, że wierzy w powrót niezależnych blogów. No dobrze, ale gdzie?

Konrad: Gdzie je postawisz? Jeżeli przytną ci Substacka, przytną ci Twittera, Facebooka i każda z tych platform jest w stanie wypchnąć…

Karol: To jest coś, co się zmieniło w porównaniu… Siła poleceń, community i polecenia. Nie ta skala.

Konrad: Nie ta skala. Samizdatu nie ubiją, ale nie muszą. Nie muszą. Niech mają stabilne 55%, które wie, że tak, trzeba rządzić, rząd musi kontrolować dla naszego bezpieczeństwa, musi nas wziąć za twarz. To wystarczy.

To wystarczy. To jest problem. To jest problem. Substack to jest piękny przykład. Czy tam się produkują ludzie, których gdybym spotkał twarzą w twarz i zaczęli wygłaszać takie opinie, no to prawdopodobnie by się to mogło skończyć rękoczynami? Tak.

Trudno. Tak działa tolerancja. W imię większego dobra, czyli tego, że rzeczywiście mamy wolność słowa, zatykam nos i robię swoje. Tak działa tolerancja. o której zresztą wszyscy wszędzie mnóstwo słyszymy, no tylko zdaje się zdaniem niektórych, tolerancja to obejmuje tylko poglądy, które mi się podobają. No więc ludziom, którzy tak mówią, to ja polecam lekturę słownika wyrazów obcych. Niech sobie doczytają, co to jest tolerancja, bo to nie tak działa.

Karol: Kolejny mit, halucynacje można wyeliminować?

Konrad: Nie w obecnych architekturach. Nie dopóki siedzimy na transformerach.

Co to jest transformer tak naprawdę? Prognozowanie następnego słowa. Tokenu ściślej rzecz biorąc, ale na tym poziomie ogólności możemy powiedzieć, że słowa. Nie, możemy je kontrolować, możemy zredukować prawdopodobieństwo, to myślę, że jest do zrobienia, zredukowanie prawdopodobieństwa halucynacji do akceptowalnego poziomu, tak, to jest do wykonania, ale to… IBM, o ile dobrze pamiętam, mówi o tym, że dysponują modelami, które prawie są halucynacji pozbawionych.

Nie. Zredukować dosyć nisko, zwłaszcza jak się używa RAGA, czyli Retrieval Augmented Generation, to tak. Trzeba sobie zadać pytanie. Czy my koniecznie musimy to zredukować do zera?

Samochód, który kupujesz, on nie ma stuprocentowej gwarancji. Toyota, Mercedes, czy kto tam, oni testowali do poziomu, że są w stanie powiedzieć 99,95% przypadków, jest bezpiecznie, ten ogon, przesunięcie tego jeszcze o te łamki procenta, brutalnie mówiąc, doszli do wniosku, że taniej im będzie zapłacić szkodowanie, jak coś pójdzie nie tak, niż testować dalej. To jest niezbyt przyjemna prawda, ale to trzeba uświadomić. Metkę z ceną na ludzkie życie dokleja się powszechnie. Robi to każda firma ubezpieczeniowa, każdy producent jakichkolwiek urządzeń, który płaci odszkodowanie za to, że nie wiem, samochód, nagle w samochodzie hamulce przestały działać czy coś w tym guście. Czym jest płacenie odszkodowanie, jeżeli przystawienie metki z ceną za czyjeś życie? Oczywiście.

Karol: Bez względu na to, gdzie będzie. Medycyna, rozrywka, analiza, dane, finanse i cała reszta.

Konrad: Akurat w rozrywce ja popieram halucynację całym sercem. Z uwagi na to, jak jest kilka profesji, co do których ja się bardzo cieszę, że to są dinozaury, generatywna sztuczna inteligencja, po prostu meteor, który leci w ich stronę i on ich zmiecie. I listę profesji, co do których zagłady, ja się bardzo cieszę, nie ludzi, profesji, uwaga, jakby ktoś był nerwowy, to jest Hollywood.

Karol: Pierwsze strajki.

Konrad: Świetnie. Obu stronom tego konfliktu życzymy wielu zwycięstw. Zadajcie sobie pytanie, kiedy ostatni raz widzieliście wyprodukowany w Hollywood film, który był w jakimkolwiek stopniu oryginalny, a nie, że siedzicie jak inżynier mamoń? Wchodzę, to już było.

Karol: Za kinem lat dziewięćdziesiątych.

Konrad: Ja też, zwłaszcza jak sobie uświadomię, że nie wiem, to był, czekaj, 93 albo 94, że w ciągu 12 miesięcy był kruk, skazani na showshank, Pulp Fiction, Król Lew, gdzieś w niedużym odstępie jeszcze Forrest Gump, No ludzie dorzucają tej listy wywiad z wampirem, którego ja akurat dzikim jakimś fanem nigdy szczególnie nie byłem, bo to był Brad Pitt z okresu jak był piękny i z długo włosy, a to jest facet, który się bardzo dobrze zestarzał i z wiekiem zaczął grać w dużo lepszych filmach niż kiedyś, co mnie zresztą bardzo cieszy, bo gość jest niesamowicie utalentowany. Powiedzmy sobie szczerze, w latach 90-tych Pitt z wyjątkiem 7 i 12 małp, no to on był, jestem piękny i po prostu zarzucam grzywą włosów i żeńska połowa widowni mdleje na krzesłach i się osuwa, trzeba potem z szuflą do śniegu zmiotać te trupy.

Natomiast Hollywood? Szerokiej drogi, krzyżyk na drogę na śmietnik historii ich miejsca. I tam akurat halucynacje to jest świetny pomysł. Może wreszcie zobaczymy coś oryginalnego.

Karol: Wiesz co, wydaje mi się, że będzie mnóstwo przykładów ludzi, którzy mają po prostu pomysły.

Konrad: To się już zaczyna. Jest paru ludzi na Twitterze, którzy dosyć wcześnie złapali się i za generowanie obrazów, i za filmy. To jest coś, z czego człowiek… Ja sam chociaż siedzę w tej działce, to się czasami tak usiadam i myślę, że muszę nabrać głębokiego oddechu. Przecież chat GPT wyszedł co rok i miesiąc temu jako publiczny dostęp do API.

Od tamtej pory Meet Journey, co to w zeszłym tygodniu wyszło? Szóstka. Szóstka. To jest porażający postęp, jak popatrzeć, jakie przy tym samym tekście źródłowym, co dawała wersja 1, a co daje teraz 6 i wideo wchodzi na tę samą trajektorię, która po prostu wystartuje parabolicznie. Już w tej chwili to jest jeden z powodów, dla których ja jestem na Twitterze, niezależnie od tego, że tak, ja wiem, duże kawałki Twittera to jest duża ilość ludzi, która wściekle wrzeszczy w pustkę. Ja wiem, ale jeśli chodzi o rzeczy branżowe, w szczególności machine learning, sztuczną inteligencję, jak zwał, tak zwał,

To jest nie do pobicia. I właśnie płynąc do brzegu do wideo i kreatywności. To, co ludzie robią na ten moment, to są tylko trailery wymyślonych filmów. ale to pół roku temu to były, ja nie pamiętam, Pika miała maksimum 4 sekundy wygenerowania wideo. W tej chwili ludzie robią dwuminutowe trailery. To znaczy, to jest, prawdę powiedziawszy, to ja tam widzę dwa problemy do rozwiązania, zanim z tego zaczną wychodzić filmy. Jeden to jest kontrola nad spójnością, to znaczy, że przy tym generowaniu nie zaczynają się twarze bohaterów zmieniać, bo to jest najcięższy problem. Większość innych rzeczy da się kontrolować, twarze to jest problem, A drugi to jest problem obliczeniowy. Żeby, że tak powiem, jak to mówią ekonomiści, krańcowy koszt minuty spadł na tyle, że to się zrobi powszechnie dostępne i wtedy koniec. Koniec. Hollywood jest martwe jak Związek Radziecki. I bardzo dobrze.

Karol: Na ten sam śmietnik historii. Jakby nie patrzeć, Hollywood stałby się jednym wielkim związkiem zawodowym.

Konrad: To znaczy, wiesz co, to, że oni są związkiem zawodowym, to jeszcze jest nawet mniejszy problem, bo związki zawodowe muszą być, bo koniec końców nie możemy przesadzić w żadną stronę i praca ludzka i kapitał, bez tego to nie będzie się kręciło, więc jakaś ochrona, praw pracowniczych musi być. Czy w wielu przypadkach związki zawodowe się degenerują i zostają kartelami? Oczywiście, że tak, ale powiedzmy sobie szczerze, nie to, że przedsiębiorstwa wolnorynkowe się nie degenerują i nie tworzą monopolii.

Karol: Więc skręt w nie właśnie… Słuchaj, to jest tak samo, ile zostało Solidarności z lat 80. Logo? O tym mówię.

Konrad: Jest świadoma? Co to znaczy świadomość? Ja strasznie przepraszam, że zachowuję się jak dziennikarz. Tu proszę sobie wstawić telewizję, którą najbardziej nie lubicie, bo to się może zmieniać. O, może powiem.

Na pewno nie z Polsatu, bo to… Jak wyglądają wiadomości w ostatnich 8 lat? Włączasz TVP, w Polsce jest najlepiej, Polska jest najwspanialsza, ukochany przywódca prowadzik uświetlanej przyszłości, włączasz TVN, dramat, wojna domowa, wyrzucą nas, po prostu wszyscy umieramy, planeta się zapada, włączasz Polsat, bocian w eklusie w beczce kapusty.

Tak mniej więcej wyglądają wiadomości, natomiast biorąc dziennikarzy z tych dwóch, dziennikarzy w cudzysłowie, z tych dwóch pierwszych, więc ja bardzo przepraszam, że ich wzorem odpowiadam pytaniem na pytanie, Ale naprawdę uważam, że cała ta dyskusja, czy AI jest świadomy, czy nie, to jest strata czasu, dopóki nie odpowiemy sobie na pytanie, co to znaczy świadomość. Bo czy AI robi pewne rzeczy lepiej od nas? Oczywiście. Czy liczy lepiej od nas? Oczywiście. Ale mój kalkulator Casio, którego 30 lat temu używałem w liceum, też liczył szybciej ode mnie, dlatego go używałem.

Więc… No ale nikt normalny by nie powiedział, że moje Casio to był zalążek Terminatora, który przejmie władzę nad ludzkością i będzie strasznie. Więc ja nie wiem. Ja nie wiem, jak definiujemy świadomość. Czy człowiek, który leży w śpiączce, w stanie wegetatywnym, czy on jest świadomy?

No tego nie wiemy. Dokładnie. I jak definiujemy świadomość? Kiedyś ludzie twierdzili, nie panie, zero kontaktu już w ogóle po nim, ale jednak nauka poczyniła postępy. A świadomość to nie jest chęć kreacji, tworzenia zmian. To duża ilość ludzi nie jest świadoma, nie są zainteresowani.

Karol: Dziwię się, że Cię to dziwi.

Konrad: Nie, mnie nie dziwi, ale ja mam reputację cynika i pesymisty, więc że mnie to nie dziwi, to nic specjalnego. Ale tutaj się nie wolno tak głośno mówić, bo to nie wypada podobno. Nie, tak zupełnie serio, nie wiem.

Nie wiem intu… To nie jest idealne porównanie, ale mi żadne lepsze do głowy nie przychodzi. To jest troszeczkę tak jak z pornografią. Są rzeczy, co do których jest jasne, pomijając przypadki zaburzone psychicznie, że pomimo pokazania nagości nie jest to pornografia. Nie wiem, sklepienie kaplicy sykstyjskiej, Wenus z Milo, nie wiem, Karawadzio, obrazy Karawadzia. Jest tam pokazane nagie ludzkie ciało, to nie jest pornografia. Z drugiej strony, no 10 minut marszu stąd, przejdzie się człowiek wzdłuż kiosków pod okrąglakiem, no to bardzo dobrze zobaczy, co z całą pewnością jest pornografią.

Dobrze, gdzie jest granica? Łatwo pokazać przykłady, które są, łatwo pokazać przykłady, które nie są, ale weź to skodyfikuj prawnie. Ulubiony mój przykład tego, jak ludzie nie przyłożą się do myślenia o definicji, to był znany przykład ze 3-4 lata temu. Jest to najsłynniejsze chyba zdjęcie z wojny wietnamskiej, to znaczy Napalm Girl. Jak ta naga dziewczynka ucieka poparzona częściowo napalmem i tam jacyś żołnierze ją próbują zgarnąć w drogi itd., jakiś niepełnosprytny ustawił filtr na Facebooku w taki sposób, że to zdjęcie zostało oflagowane jako pornografia, co moim zdaniem jest mocną sugestią. Słuchajcie, na odcinku fałszywych pozytywów chyba musimy się zastanowić, a to jest przecież nieporównanie prostszy problem do zdefiniowania, niż co to jest świadomość. Więc zanim… No nie wiem, moim zdaniem bez definicji, co to jest świadomość, ciężko mieć tu jakąś… Ciężko tu mieć użyteczną rozmowę na ten temat.

Karol: Chyba jednym sensownym skwitowaniem tego jest to, wiem, że nic nie wiem.

Konrad: Dobrze, że Sokrates nie żyje, bo by nas naruszenie praw autorskich… Chociaż po takim czasie to już chyba jest tego, w domenie publicznym.

Karol: Po 50 latach już.

Konrad: No, to doliczmy ile? 120 stuleci po drodze i jesteśmy we właściwym przedziale czasowym. A jej tworzy nową jakość? AI sama z siebie nie, bo moim zdaniem, bo stwierdzenie AI tworzy, implikuje celowość, czyli znowu tak naprawdę tylnymi drzwiami wraca nam temat świadomości i celowego działania. Natomiast czy jest to narzędzie… A nie byt samoistym, tylko narzędzie, tak?

Moim zdaniem tak. Tak, ja uważam, że to jest rewolucyjne narzędzie. To jest rewolucyjne narzędzie, no ale z zachowaniem proporcji. Kusza była rewolucyjnym narzędziem. No ale klawiatura? Klawiatura. 150 lat. Bo tego nawet nie wiedziałem.

Karol: Tego nawet nie wiedziałem. W jednej z rozmów mówiłem o klawiaturze, bo jestem sam zwolennikiem interfejsu głosowego i dyktowania zamiast wpisywania wiadomości. Mówię, czy wy wszyscy wiecie, ile lat ma klawiatura? 150 lat klawiatura kuwerty. No ale działa. Działa, ale chyba lepiej je zdyktować. Szybciej, wygodniej.

Konrad: Docelowo tak, a powiem szczerze, przemaszerowałem przez chyba pięć albo sześć aplikacji do robienia notatek głosowych. No ja nie wiem, może to pochodna mojego heavy metalu na zębach, ale… Gboarda testowałeś?

Akurat Gboarda chyba nie. To daj znaki. Tak? Jest dobrze? Okej, no dobra, spróbuję. Nie, bo ja mam czasami takie napady, że gdzieś robię coś, jadę rowerem. To nie jest dobry moment, zwłaszcza, że ja się nigdy nie nauczyłem prowadzić bez trzymania zupełnie. Jedną ręką tak, bez trzymania nie. To nie jest dobry moment, żebym nagle zaczął klepać. a pyknąć i zacząć mówić, tak, to jestem w stanie, to jestem, to jestem w stanie zrobić.

Karol: Polecam, wracając. Czy zatem tworzymy nową jakość?

Konrad: My przy użyciu EIA jako narzędzia, tak. Tak, dlatego, że to daje możliwość, no to daje możliwość na przykład ludziom takim jak ja, którzy rysować nie są w stanie.

Ja mam rozmaite talenta, ale niestety rysunku na tej liście nie ma. Natomiast mając z dyspozycji coś takiego jak Midjourney chociażby, czy… Ostatnio trochę się też bawię Leonardo, bo Bing to jest smutek.

Karol: Ale wiesz, z drugiej strony łatwo ci się formułuje myśli i przykłada je na słowa.

Konrad: Właśnie słowa… Wiesz co, to może być powód, dla którego ja się tak się ucieszyłem i tak mnie wciągnęły właśnie modele do tworzenia obrazu. Bo szczerze, LLM-ów to ja najbardziej używałem czata GPT i wszystkich kuzynów do rzeczy, które zrobić trzeba, których serdecznie nienawidzę. Na przykład sformułować coś w formie slajdów, zrobić streszczenie dokumentu, napisać wstęp dla widowni, która jest umiarkowanie zainteresowana tym, co się dzieje technicznie i ma ujemną zdolność skupienia uwagi. Do takich rzeczy modele generujące tekst są niezastąpione. Natomiast, żebym z tego korzystał do jakichś własnych rzeczy, które mnie rzeczywiście interesują. Nie rzeczy, które muszę zrobić, tylko takie, które chcę zrobić, bo mnie faktycznie interesują.

To nie. Natomiast obraz. I być może to jest właśnie to. Bo dla mnie napisanie czegoś to nigdy nie był szczególny problem.

Natomiast rysowanie tak. Rysowanie to było dla mnie zawsze wyzwanie. Więc może to jest to. Może to jest to. Nie wiem, jak kiedyś wreszcie znajdę trochę czasu, haha, przed emeryturą, to może, nie wiem, zmontuję ekranizację jakiejś książki, którą zawsze chciałem zobaczyć, ale nikt jej nigdy nie zrobił.

Karol: Ale spoko, wszystkich powytłanie przerażonych… Książkę byłbyś w stanie chyba napisać, powiem ci, bez LLM-a.

Konrad: Napisać?

Karol: Tak, zresztą.

Konrad: Pierwszy podstawowy problem. nikt nie napisze pełne książki z użyciem LLM-a z jednego bardzo prostego powodu. Przynajmniej na obecnym wariancie rozwoju technologii, bo kontekst jest za krótki. Ludzie tak szacowali mniej więcej, że jakby chcieć pisać książkę z LLM-em, dwie, może trzy strony, takie znormalizowane, nie wiem, strona wordowego dokumentu czcionką jedenastką, nie wiem ile to będzie słów, no ale tak intuicyjnie każdy więcej wie ile to będzie, to w miarę, a potem się zapętli i się zacznie powtarzać. No maksimum, co tam ludzie się lansują, największe, co ja widziałem, parę miesięcy temu ktoś tam latał, że mają kontekst na 100 tysięcy tokenów. 100 tysięcy tokenów tak intuicyjnie to jest mniej więcej cały Hobbit. Zresztą miałem przecudowny numer z autorstwa mojego kolegi z roboty, Giorgiego, który jak tylko usłyszał, że to porównanie, że Hobbit, Giorgi mówi, ty, ja wiem, jak go przetestujemy.

Mówię, dajesz. A Giorgi mówi, słuchaj, wyrzucimy pierwsze pół Hobbita, a potem zadamy pytanie, co Bilbo Baggins miał w kieszeni. I to jest świetny pomysł, ale potem, zanim skończyliśmy kawę, doszliśmy do wniosku, że jest jeden problem. Mianowicie musimy sprawdzić, czy Hobbit nie był użyty w zbiorze treningowym. Ponieważ jeśli to było uczone na Hobbicie, to to jest w danych. Tak. Natomiast no generalnie mam to szczęście, że pracuję z ludźmi, których poczucie humoru biega w takie strony, więc nie ukrywam, cieszy mnie to.

Karol: Nowe narzędzie, nowa jakość.

Konrad: Myślę, że tak.

Karol: Myślę, że wiele… Trochę tak jak wiesz, trochę tak jak oleje, akwarela, szkic i cała reszta.

Konrad: Na pewno, na pewno i ja mam nadzieję, że to, czy olej, akwarela, czy używając tego wcześniejszego, moment kiedy weszła kusza. Ktoś gdzieś powiedział, że Bóg stworzył ludzi wolnymi, a twórca kuszy ich zrównał. I to jest dokładnie to. Nie można używać kuszy w ten sam sposób jak łuku, bo to bez sensu. To nowe medium wymusza nowy sposób używania go. Tak samo nie ma sensu malowanie akwarelą w ten sam sposób, jak się malowało olejnie. Bez sensu.

Karol: I ci, którzy dostrzegą w tym potencjał i będą eksperymentować.

Konrad: Oczywiście. Oczywiście wyjdzie z tego ogromna ilość jakichś porażek takich, że sami twórcy to zobaczą, złapią się za głowę i skasują przy pierwszej okazji.

Karol: Ale zobacz, to tak samo było z każdą platformą, z Instagramem, z Twitterem, z całą resztą. Ten, kto eksperymentował i tworzył od samego początku, odniósł sukces. Nie mówię, że nie poniósł porażek.

Konrad: Nie, no część oczywiście. To znaczy, Twitter i Instagram to jest moim zdaniem trochę inna bajka, bo ja osobiście trochę żałuję, że Twitter wprowadził długie posty.

Karol: Aleluja.

Konrad: Bo to twarde ograniczenie 140 znaków wymuszało zwartość myśli. A teraz ludzie piszą epistołę.

No to jest… To jest taka na mediach społecznościowych wersja tego, jak mnie do szewskiej pasji doprowadza, jak czasami słucham czyjejś prezentacji, czy na niej siedzę, to jest po prostu ściana tekstu na tym slajdzie. Takie, człowieku, nie do tego służy prezentacja. Chcesz walnąć ścianę tekstu? Dobrze, zrób z tego dokument, wyślij mi go, ja go sobie przeczytam wtedy, kiedy mi będzie wygodniej.

A tu opowiedz historię. Ale, ojej, no brzmi jak jakiś socjolog mediów, za co bardzo przepraszam, ale jest coś takiego. Medium, którym się posługujesz, wymusza w pewien sposób to, jak przy jego pomocy możesz wyartykułować, o co ci chodzi. Nie można, nie można robić kopii w klej wszędzie, wszędzie dokładnie w ten sam sposób. Nie ma to sensu.

Radio wymuszało inny sposób komunikacji niż telewizja. Ukochany mój przykład tego historyczny to jest kampania wyborcza w Stanach w 1960 roku, gdzie debata między Nixonem a Kennedy była transmitowana w radiu i w telewizji. I tatuś Kennedy’ego, który ustawiony był tam odpowiednio, W czasie prohibicji to on się nie dorobił na sprzedaży samochodów, może tak to nazwijmy. Doprowadził do tego, że Nixona posadzono pod reflektorem, w związku z czym on się pocił i w telewizji wypadł fatalnie i w ocenie widzów, którzy oglądali, a na podstawie tych, wśród tych, którzy słuchali w radiu, jednogłośnie powiedział, że Nixon wygrał, ale więcej oglądał telewizję. I dlatego to Kennedy został prezydentem.

Karol: Każde medium ma swoją charakterystykę. Więc to też się zmieni. Ciekawe czasy idą. Stąd temat sprzed naszego nagrania, książka i czytanie książki.

Konrad: No, tu się robi ciekawie, bo są ludzie, którzy już zaczynają odgrażać się, że teraz będą generować audiobooki dziesiątkami tysięcy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ja lubię posłuchać, ja lubię audiobooki. Jest czasem tak, jak jest. Nie jestem w stanie czytać w formie papierowej tyle, co kiedyś, chociaż chciałbym, ale ratują mnie audiobooki.

Natomiast to jest po części kwestia stylu. Więc jeżeli komuś nie przeszkadza, że to będzie… Nie śledzę strasznie mocno generatywnego jaja konkretnie w technologii związanej z głosem, więc może tam już z intonacją i takimi rzeczami rzeczywiście jest lepiej. Jeden numer, który mnie zachwycił, to widziałem, to była mała próbka, jak ktoś zrobił Gwiezdne Wojny po niemiecku. I wszystkie głosy przeniósł na niemiecki, natomiast z zachowaniem barwy, intonacji itd. No i muszę powiedzieć, że wściekły Samuel Jackson po niemiecku, o ile mi wiadomo, Samuel Jackson nie zna niemieckiego, więc to było czysto syntetyczne, to jest pewna forma jakości. To jest przeżycie, tego trzeba doświadczyć.

Karol: Kwiat kreatywności powiedziałbym.

Konrad: Na razie pączek, ale rośnie. To jest na razie taki mały, nieśmiały, wiosenny pączuszek, ale rośnie, tak.

Karol: AI wyeliminuje ludzi? Których?

Konrad: Niektórych na pewno.

Karol: Tych, którzy na pewno go nie używają?

Konrad: Na pewno wyeliminuje niektóre profesje, tak jak już przedtem mówiliśmy o Hollywoodu. Moje pierwsze zetknięcie z czatem GPT, to będę pamiętał długo. Siedziałem w robocie, mieliśmy spotkanie z konsultantami biznesowymi, takimi z gatunku, wczoraj doradzali w filmie e-commerce, jutro będą doradzali na temat sprzedaży ziemniaków, a pojutrze strategicznie o samochodach.

Są ci sami generalist consultant, więc jestem wielkim fanem. I oni tłumaczyli, jak on tam trzeba mieć strategię w firmie. Ja siedzę na tym Zoomie, patrzę w ekran wzrokiem martwej makreli i gdzieś tam mi wyskoczyło coś, czy gdzieś rano tego samego dnia przeczytałem, bo to jakoś tak było, to był koniec listopada. Mniej więcej właśnie w okolicy, jak wyszedł publiczny dostęp do API czata GPT.

któryś tam z nich właśnie dukał nad jakimś slajdem o strategii machine learningowej, bla, bla, bla. Tak siedzę, siedzę i wiesz, jak siedzisz… zamarynowany w czymś bardzo nudnym, to się przełączy. Mózg zaczyna się błądzić w inne strony. Ja myślę, wiesz co, a spróbujmy. Dosłownie w jednym okienku przeglądarki miałem Zooma, a w drugim otworzyłem sobie, czy tam innego Google Meet’a, komunikator któryś, już nie pamiętam. A w drugim otworzyłem czat GPT. Napisz mi w dziesięciu punktach strategię rozwoju machine learningu w firmie z takiej, aś makiej branży, ta, ta, ta, ta.

Enter. Wyskakuje dziesięć punktów. Ja sobie dałem na boczny monitor to, a na główny tę prezentację, na którą duchał ten konsultant.

To samo? No jak w tej reklamie, jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? Otóż to. To było dokładnie to. Więc z jednej strony takie profesje padną.

Karol: Ale to w takim razie, jaka w takim razie może być rola ludzi, którzy będą łączyć technologię z biznesem i w jaki sposób powinni oni pracować? Skoro tworzenie takich prezentacji nie ma najmniejszego sensu, bo mogę sobie wejść i to wyklikać.

Konrad: na pewno może zmniejszyć barierę wejścia dla ludzi, którzy mają pomysł na biznes. Zacznijmy dla odmiany od czegoś pozytywnego. Myślę, że to może bardzo ułatwić życie ludziom, którzy mają pomysł na produkt, usługę, cokolwiek.

Coś, czego… Rzeczywiście klienci chcą, czego i za co ludzie dobrowolnie zapłacą. To jest udany produkt, biznes cokolwiek, usługa. Natomiast blokowało ich to, że to są na przykład praktycy. I taki człowiek, jak jest praktykiem, dla niego napisanie takiego bla, bla, bla na 10 slajdów to jest droga przez mękę.

A teraz narzędzie to zrobi za niego. I coś, co potencjalnie blokowało mu wejście i powstrzymywało go przed tym, przepraszam za wyrażenie, żeby wstawić nogę do drzwi, do potencjalnego klienta, nagle on już tej bariery nie ma, bo on przy pomocy tego narzędzia to pokona. Więc takim ludziom na pewno to ułatwi życie. Gdzie to jeszcze może pomóc? Komu to jeszcze może pomóc w biznesie? Najbardziej jako narzędzie może to ułatwić życie z eliminowaniem przeszkód.

Tak bym to określił. Wyeliminować ogromną część sytuacji, gdzie ludzie robią coś, co audyt zapyta jakiegokolwiek audytora, czy lubi pisać podsumowania dokumentów. Jestem więcej niż pewien, że odpowiedź będzie przecząca. To spokojnie, co jest zupełnie inna rozmowa, jeżeli taki autor dostanie przygotowane przez wyspecjalizowanego bota podsumowanie i on ma tylko przejrzeć… Trzeci sprawdzi, dobra, dobra, święty zgadza, dobra, lecimy. Prawnika byś musiał spytać, na ile można sobie na to pozwolić w przypadku prawa?

Karol: O, słuchaj, z prawnikami to w ogóle podczas naszych śniadań rozmawialiśmy ostatnio o rozwiązaniach, które mogą być teraz zbudowane, jeżeli chodzi o analizy prawne i o, wiesz, świadczeły prawniczy. Oj, będzie się działo.

Konrad: Bo?

Karol: No bo jakby nie patrzeć, zobacz, że model językowy oparty o akty prawne.

Konrad: Było już jakieś parę przypadków, że jacyś wyjątkowo, nazwijmy to uprzejmie, kreatywni ludzie wygenerowali sobie w Stanach precedensy przy użyciu czata GPT i potem opowiadali o tym w sądzie. Ja nie zapodobam, jakiś przykład kolesia, który, ja nie pamiętam, 10 czy 15 spraw wygrał, zanim ktoś się zorientował, że te jego precedesy są wzięte nie wiadomo skąd.

Karol: Rzeczywiście, wiesz, problem jest tutaj w okno kontekstowe.

Konrad: Rozmiar. Tak. Natomiast wchodzi streaming.

Wchodzi streaming. Są już te, bo że jak to się nazywa, VLLM. VLLM-y, no bo… Zaczynało się okno kontekstowe, jak tam miał, nie wiem, darmowa wersja czata GPT 3,5 miał, czyli 3,5 miał, nie pamiętam, 8 tysięcy. Potem tam rosło, potem Klod miał 32, potem coś tam, co to było, Zefer miał 100?

Zefer miał chyba 100. No to jak poszerzasz, poszerzasz, no to co jest granicznym przypadkiem? Nieskończony. No nie da się mieć nieskończonego kontekstu, ale co znaczy nieskończony?

Streaming. Idziesz na żywo. No i to już, to już idzie. To jest jeszcze eksperymentalne. To nie jest jeszcze coś, co można wrzucić do wszystkiego, żeby działało w myszce, w klawiaturze, w monitorze i w mikrofonie, ale przy tempie, w jakim ta działka się rozwija, rok. Rok, myślę, i ten streaming będzie działał.

Znaczy, to nie jest automatycznie załatwione, bo to, że on ci… To jest też kwestia, jak mierzymy jakość tego kontekstu. Ja mu wrzucę tego całego… Taki przykład. Trzymając się tego porównania, że te 100 tysięcy tokenów to jest cały Hobbit.

Jak ja mu wrzucę coś tego rozmiaru… Załóżmy na chwilę, że Hobbita nie było w danych treningowych, więc ja to rzeczywiście mogę dorzucić i ma to sens. To on mi rzeczywiście zapamięta ten kontekst przetworzy. Ale on jakby… to jest antropomorfizm, przepraszam, zapamięta i skupi się na początku i będzie pamięta i skupia się na rzeczach z końca. Natomiast pośrodku, z przetwarzaniem tego, co było w środku na wysokości, nie wiem…

Uwertury do bitwy pięciu armii, to już może być różnie. Więc to nie jest tak, że wszystko, co wrzucimy w kontekście, przy obecnym poziomie tej technologii, czyli na zimę 2023, że to rzeczywiście będzie równie dobrze przetworzone, zapamiętane. Natomiast to jest w dużej części problem obliczeniowo-inżynieryjny. Ja przepraszam, ja nie chcę, żeby to brzmiało, że ja lekceważę inżynierię, bo jestem od tego jak najdalszy, ale jak pokazuję doświadczenie, problemy inżynieryjne, to tego typu to jest w dużej części kwestia czasu. To dużo, bardzo wielu bardzo dobrych w swojej branży ludzi nad tym myśli. Kto wie, może nawet Google zrobi coś użytecznego po raz pierwszy od dawna, bo oni ewidentnie opuścili się w stopniu strasznym.

Karol: Słuchaj, przy skali sukcesu, jaki odnieśli, można stracić czujność.

Konrad: No dobrze, ale to dlaczego meta nie? dlaczego meta wykazuje się, prawda, czujnością rewolucyjną, a Google stracił, jakby to ująć, stracił chudy i wygłodzony sposób myślenia, a Facebook nie.

Przecież Facebook to też nie jest no Zuckerberg i jego trzech kumpli nerdów w akademiku, tylko to jest gigakoncern. A mimo tego, ja nie wiem, co w Google poszło nie tak, ale coś poszło. Coś poszło, no powiedzmy sobie szczerze, ostatni raz, kiedy Google zrobił coś rzeczywiście imponującego, No to był paper retention, czyli 2017 rok. Zresztą miał, że gdzie mi najto, gdzie mi najtamto.

Karol: Mam kumpla w Stanach, który jest jednym z GDE i jest równolegle jednym z największych krytyków tego, co dzieje się w Google.

Konrad: A jest w Google?

Obok. Na tyle blisko, że widzi, jak się robi kiełbasę. No, nie no, to tak jak wielki niemiecki polityk, kanclerz Bismarck powiedział, ludzie, którzy szanują prawo i lubią jeść kiełbasę, nie powinni oglądać procesu produkcji żadnej z tych rzeczy. To jest święta prawda.

Karol: Nagrywamy jeszcze w starym roku, a co wydarzy się w nowym?

Konrad: Apple. Apple się wbija na scenę, ponieważ Apple zrobił dwie rzeczy. Oni bardzo długo siedzieli cicho, niewiele się działo. I przyznaję się bez bicia, byłem jednym z ludzi, którzy też myśleli, że coś tam siedzą, nie wiem, skąd się koncentrują na jeszcze cieńszym iPhone’ie. Jobs zmarł, oni nie mogą prezentować najchudszego CD, CEO to robią najchudszy telefon teraz. Ale byłem w błędzie, dlatego że, jak to mówią ze wschodnią granicą, to znaczy oni mają, Apple nie ma użytkowników w dużej części, Apple ma wyznawców.

Duża część ludzi używających Apple’a, z góry przepraszam wszystkich, którzy mają w cieszeni telefon z jałkiem w tym momencie, ale wielu używających Apple’a, to na szczęście osłabło trochę przez ostatnich parę lat, ale do pewnego momentu to byli wyznawcy. To inaczej się tego nie da określić. To dyskusja Apple kontra Android, to dla tych z Was, którzy słuchajcie, pamiętacie wojny edytorów, Vim kontra Emacs z lat 90., to było to samo, tylko odświeżone. To była ta sama mentalność, tak? wojny o nic. Natomiast z biznesowego punktu widzenia to jest duża grupa użytkowników, którzy siedzą przy Tobie, najjaśniejszy panie, stoimy i stać chcemy. I teraz Apple zrobił dwie rzeczy.

Po pierwsze wypuścił własną implementację mechanizmu Attention, nie wchodząc w nerdowskie szczegóły, więc spoko, pilnuje się. Zoptymalizowane poddziałanie na ich sprzęcie, czyli w szczególności Nie potrzebuje to kart NVIDII. I to jest kolosalna różnica, bo 99,9% rozwiązań z Generative AI to bardzo potrzebuje mocy obliczenia. I dlatego NVIDIA ich kurs akcji osiąga jakieś astronomiczne wyżyny niewidziane w historii. Natomiast Apple tego nie potrzebuje, bo napisali coś zoptymalizowanego pod swoje. I teraz raz wypuścili, więc to chodzi na Macach. Natomiast w tej chwili wydają odgłosy, na zasadzie, nie wiem, trailery wypuszczają, tego się chyba inaczej nie da określić, żeby to chodziło na urządzeniach. I jeżeli to wyjdzie, to będzie przełom. Dlatego, że Google, chodzi i tak, nasz czat, bo nasz zabójca czata GPT, Bart, on jest najlepszy, bo jest napędzany, tak, dobrze, ale to dalej, jak wpiszecie coś w Bardzie, to to leci na serwer i wraca. Natomiast jeżeli Apple rzeczywiście to zrobi, a podejrzewam, że mogą, bo pieniądze mają i siedzieli myśleli o tym dosyć długo, tak że to będzie chodziło lokalnie na urządzeniu, no to koniec tematu z opóźnieniami, bo to będzie obłędnie szybkie. Oczywiście, prywatne, więc na dzień dobry rozwiązuje problem taki jak, no, ile to było z miesiąc temu? Ciężko nad hakiem nazwać, że ludzie trollowali w chat GPT. Powtarzaj słowo train. Okazało się, że train, train, train, train, train przez dwie strony, po czym chat GPT zaczynał wypluwać dane treningowe. No to z punktu widzenia ochrony i prywatności Twoich danych, zwłaszcza wrażliwych, no jest to pewien problem. Natomiast Apple ten problem załatwi, więc duża moja prognoza. Z jednej strony Apple, z drugiej strony ścięcie kosztu obliczeniowego, to znaczy coraz więcej rzeczy, które będą chodziły bez konieczności ciężkiej karty graficznej.

Karol: I na twoim urządzeniu dodatkowo.

Konrad: Kto wie, czy nawet nie na moim, a mam trzyletni telefon OnePlusa. To kosztuje ile? Jedną trzecią tego, co Apple? Gdzieś w tych rejonach?

Karol: Konrad, serdecznie ci dziękuję za spotkanie. Dziękuję za rozmowę.

Konrad: Dziękuję bardzo.

Karol: Gratuluję ci twoich talentów.

Konrad: Dzięki serdeczne, bardzo mi miło.

Karol: Trzymam kciuki nie tylko za twoją pracę zawodową, ale za wszystkie działania pozazawodowe.

Konrad: Dzięki serdeczne. Bardzo się staram. Teraz chwila przerwy. Może wreszcie mi się uda dokończyć książkę. Więc pracuję nad tym. To co?

Karol: To następna rozmowa o twojej książce?

Konrad: No ja nie wiem. Dwa razy ta sama gęba to 99. To trochę popsuje tytuł i konwencję. Chyba, że zrobimy suplement.

Karol: Zrobimy suplement w takim razie.

Konrad: To znakomicie. Jesteśmy umówieni. Niech AI będzie z Tobą. To przerażające, ale tak właśnie może być. Dziękuję Ci bardzo. Dziękuję.