Przemysły kreatywne znajdują się w punkcie zwrotnym. Rozwój generatywnej sztucznej inteligencji oraz dystrybucji opartej na kulturze web3 podważa dotychczasową kontrolę nad kosztownymi budżetami i globalną dystrybucją, które przez dekady zapewniały przewagę największym firmom rozrywkowym.
Zdaniem Łukasza Alwasta (założyciela 3RD UNIT oraz Chief of Staff w amerykańskim startupie Rumi Labs) otwiera to przestrzeń dla nowych modeli twórczości, w których decentralizacja, genAI i niszowe społeczności stają się realną alternatywą dla historycznych modeli.
Generatywna AI obniża próg wejścia – umożliwia twórcom i małym zespołom realizację projektów, które wcześniej wymagały dużych budżetów. Równolegle Web3 i blockchain oferują alternatywne mechanizmy zabezpieczania, dystrybucji i monetyzacji treści, pozwalając twórcom działać z większą niezależnością niż w ramach scentralizowanych platform.
Jednym z przykładów tego trendu jest Pudgy Penguins, projekt, który pokazał, że społeczność zbudowana wokół IP w oparciu o kulturę web3 może stać się globalną marką poza tradycyjnymi strukturami branży.
Gdzie powstają te nowe imperia? Niekoniecznie tylko w Kalifornii.
Alwast podkreśla znaczenie otoczenia regulacyjnego i profilu kulturowego rynku. Swoją działalność rozwija m.in. w Dubaju i Stanach Zjednoczonych, gdzie – jak zauważa –
„Zjednoczone Emiraty Arabskie znalazły dla siebie miejsce w globalnym ekosystemie innowacji dzięki otwartości na nowe pomysły, szybkości adaptacji i elastyczności regulacyjnej”
natomiast Stany Zjednoczone pozostają najbardziej dojrzałym rynkiem pod względem skali i jakości kapitału wysokiego ryzyka, kluczowego dla rozwoju innowacji i budowania nowych modeli biznesowych.
—
Masz chwilę? Jeśli podoba Ci się 99 Twarzy AI, zostaw ocenę i recenzję – dzięki temu możemy docierać do jeszcze większej liczby słuchaczy!
Dobrego dnia i niech #AI będzie z Wami wszystkimi!
Transkrypcja rozmowy
Disclaimer. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku – mała uwaga dotycząca transkrypcji rozmowy. Jak się pewnie domyślasz – transkrypcja została przygotowana z wykorzystaniem magii LLM. Proszę o wyrozumiałość, gdyby pojawiły się w niej niewielkie błędy, literówki, etc. Żeby mieć pewność co do wszystkich wypowiedzi – polecam posłuchać, zamiast czytać. Ukłony.
Karol
Drodzy Państwo, historia wygląda następująco. Ładnych parę miesięcy temu Joanna Frota-Kurkowska… serdecznie Cię Frota pozdrawiamy, mówi: „Słuchaj, musisz poznać tego gościa, Łukasz Alwast, on jest akurat na Mistrzostwach Świata w Promptowaniu w Dubaju”. Prawda, Łukasz? Co tam się działo?
Łukasz
To był ciekawy okres, faktycznie rok temu. Ten temat związany z generatywną sztuczną inteligencją był na ustach różnych polityków i ekosystemów innowacji od roku, a Emiraty Arabskie lubią być pierwsze. Mają taką narrację związaną ze swoją futurystyczną ambicją. Więc jako część obchodów związanych z budowaniem kompetencji edukacyjnych wokół AI, stworzyli właśnie taki konkurs. W tym roku była też druga edycja, na której też byłem. Bardzo to jest ciekawe. Sprowadza się to do tego, że zaprasza się rzemieślników, czyli osoby, które promptują — od literatury, przez wideo, po kodowanie i pracę multidyscyplinarną — i daje im się ciekawe zadania. Rezultat jest zeitgeistem tego, co te narzędzia w danym okresie pozwalają stworzyć.
Karol
Jesteś w stanie opowiedzieć o czymś ciekawym?
Łukasz
Nie uczestniczyłem we wszystkich, ale szczególnie zwróciłem uwagę na te związane z wideo, bo mnie to interesuje. Oczywiście wideo to narzędzie storytellingu czy worldbuildingu. W tym roku było pięciu uczestników, którym dano trzy zadania związane z zilustrowaniem jakiejś sceny w Emiratach. Zwróciłem uwagę, że po otrzymaniu briefu część uczestników od razu siadała do odpowiednika ChataGPT, czy jakiegoś modelu tekstowego, i prosiła, żeby pomógł im zinterpretować brief. Czyli nie zaczynali od strony kreatywnej, jak reżyser czy scenarzysta, który najpierw sam by usiadł i pomyślał nad pomysłem, tylko od razu szli do urządzenia i mówili: „Pomóż mi rozpisać sceny”. I dopiero z tymi scenami ruszyli do kolejnych modeli. Trochę jak tworzenie promptów z wykorzystaniem innego modelu. Od razu zwróciłem uwagę na to, kto z tych pięciu uczestników poszedł inną drogą, bo rezultatem było to, że technicznie ich output, czyli wideo, był na bardzo wysokim poziomie, bo dobrze go potem edytowali, byli bardzo sprawni. Na to wszystko jest tylko po pół godziny.
Karol
Pół godziny?
Łukasz
To się dzieje w czasie rzeczywistym. Może tego nie powiedziałem. Wygląda to tak, że jest pięciu uczestników na scenie, ich ekrany są transmitowane do publiczności i patrzysz na żywo, jak promptują. Na tym polega cała ta transparentność.
Karol
Zdecydowanie lepsze niż oglądanie bilarda na Eurosporcie.
Łukasz
Jest to ciekawe. Uczestnicy są na tyle wyselekcjonowani, że to, jak pracują, jest profesjonalnym rzemiosłem. Natomiast ja w rezultacie poszukiwałem tego, żeby oprócz bardzo dobrze poskładanego klipu, który sprawdziłby się w agencji marketingowej, była jakaś głębia kulturowa. To jest pewnie coś, nad czym ci prompterzy mogą jeszcze popracować.
Karol
A pamiętasz, który projekt wygrał?
Łukasz
Nie pamiętam szczegółów, to jest do sprawdzenia na stronie.
Karol
Albo czy było coś, co cię zaskoczyło?
Łukasz
Doceniam to, że konkurs jest międzynarodowy, ale faktycznie wśród finalistów jest dużo reprezentantów regionu GCC, czyli Bliskiego Wschodu. I to sprawia, że sposób przedstawiania obrazu czy historii jest po prostu inny od zachodniego. Częściowo to jest też pastisz, ale dla mnie bardzo interesujące jest, jak inne kultury reprezentują siebie poprzez modele, z których korzystają, i jakie czasami są ograniczenia kulturowe tych modeli, na przykład w przedstawianiu innej kultury.
Karol
Architektury?
Łukasz
Architektury w szczególności. To jest oczywiście taki side note, ale jak robiliśmy nasze własne projekty i chcesz pokazać jakieś futurystyczne miasto przyszłości albo środowisko zabudowane, to naturalnym outputem będą miasta ze Stanów Zjednoczonych albo tradycyjnie europejskie, jak włoskie ulice czy francuska zabudowa. Czyli coś, co jest w kinematografii najbardziej pokazywane i na czym te modele trenowały. Ale na przykład pokazanie przedmieść Karaczi czy bardziej wysublimowanych miejsc w Arabii Saudyjskiej to już jest problem.
Karol
Mówisz: „kiedy robiliśmy jakieś projekty”. A kim ty jesteś, skąd się wziąłeś w tym świecie i jaka jest twoja historia?
Łukasz
Uwielbiam to pytanie, bo co jakiś czas trzeba tę definicję odświeżać. Od około dwóch lat zajmuję się tym, co dzieje się na styku technologii kreacyjnych, własności intelektualnej i finansowania, czyli sposobami, w jakie tworzymy i monetyzujemy treści kulturowe. Mnie szczególnie interesuje to, jak możemy wzmacniać współwłasność. Jeżeli problemem dla wielu twórców jest dostęp do talentu, zespołu, finansowania, a potem dystrybucji, to te nowe narzędzia, które powstają – a uważam, że na przestrzeni ostatnich dwóch, trzech lat mamy do czynienia z potężną transformacją – wpływają na tworzenie nowej, oryginalnej własności intelektualnej. Być może bardziej kulturowo zróżnicowanej, ale też będącej komercyjnym źródłem przychodu. Cały ten soft power, między innymi amerykański, brytyjski czy japoński, opiera się na tym, że na IP związanym z entertainmentem robi się pieniądze. Te pieniądze wracają do twórców, do studia, do projektu i rozwijają kolejne rzeczy, a soft power się pogłębia. To jest coś, nad czym pracuję od półtora roku, dwóch lat. Jako founder i przedsiębiorca założyłem swoją firmę, Third Unit, w Emiratach Arabskich i działamy, szukamy różnych modeli w tym obszarze.
Karol
A przed tym?
Łukasz
Zależy, jak daleko chcesz się cofać.
Karol
Pytam, co cię doprowadziło do tego, czym zajmujesz się teraz, bo zakładam, że było to parę różnych puzzli.
Łukasz
Szukałem kiedyś wspólnego mianownika, tego, co mnie ciągnie naprzód. Pamiętam, jeszcze jako student, to był zupełnie nowy temat, taki hot topic.
Karol
A co studiowałeś? Kulturoznawstwo?
Łukasz
Skończyłem szkołę biznesową, Wydział Zarządzania na UW, i prosto po studiach pojechałem do Anglii na studia magisterskie, gdzie studiowałem foresight, czyli takie studia ekonomiczne, trochę z polityki naukowej, związane z technologią i przyszłością.
Karol
Strategia i przyszłość.
Łukasz
Tak. Wtedy to były takie rzeczy, rynek też dojrzewa. W zależności od tego, na jakim etapie trafiasz na rynek edukacyjny, są też pewne trendy. Pamiętam, że w moim czasie modne były studia okołoprawnicze, a w szczególności europeistyka. To był gorący temat, bo byliśmy kilka lat po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Mnie z kolei zawsze interesowało, jak świat, gospodarka i społeczeństwo rozwijają się w oparciu o wpływ i rozwój technologii. Na studiach na UW trafiłem na bardzo dobrych mentorów, którzy powiedzieli mi, że na studia magisterskie powinienem pojechać za granicę. To było 15 lat temu, więc od tamtej pory dużo się tutaj rozwinęło, jeżeli chodzi o programy o podobnym profilu. Natomiast wtedy to było dla mnie okno na świat, bardzo dużo się nauczyłem. To była Wielka Brytania czasów Davida Camerona. Wielu dzisiejszych founderów, którzy tworzą biznesy, o których czytamy w gazetach, wtedy też studiowało w Wielkiej Brytanii. To był dobry okres. Potem pracowałem przez kilka lat w think tankach związanych z innowacyjnością i nowymi technologiami. Wróciłem do Polski i pracowałem w Platige Image, wiodącym studiu animacyjnym i VFX-owym. W ten sposób rozwinąłem się najpierw jako producent kreatywny, a potem przedsiębiorca, pracując głównie z nowymi technologiami i nowymi mediami. A czym są nowe media, to się zmienia co kilka lat.
Karol
To gdybyś miał wytłumaczyć ciotce przy Wigilii, czym się zajmuje Third Unit?
Łukasz
Dobre pytanie.
Karol
Bo mówimy wysokopoziomowo: media, ewolucja, może rewolucja, IP, dystrybucja zysków.
Łukasz
Są dwie kategorie wartości. Pierwsza jest taka: jeżeli jestem twórcą – pisarzem, scenarzystą, reżyserem filmowym, projektantem gier – to w jakiś sposób tworzę świat. W zależności od tego, czy pracuję w dużej organizacji, czy tworzę dla siebie, buduję jakieś elementy tego świata. To jest tak zwany world building. I ten świat, w zależności od medium i punktu startu, jest własnością intelektualną. Jego głębia i wielowymiarowość mogą być prawie nieskończone. Filmowcy, pisząc scenariusze, zapraszają kolejnych twórców, którzy ten świat materializują. Powstają filmy, publiczność przychodzi do kina, płaci, projekt się udaje bądź nie, rozwija się dalej lub nie. Na tym opiera się entertainment. Natomiast próg wejścia do tego świata jest bardzo wysoki. Oczywiście, jeżeli ktoś stworzył takie dzieła jak Silmarillion i Władca Pierścieni, i ten świat jest autentycznie niesamowity, to prędzej czy później pojawia się kolejny wspaniały twórca, który przenosi to do innego medium. To uzyskuje status ikoniczny. Tak było z Harrym Potterem, z Władcą Pierścieni, z naszym Wiedźminem. To się staje po prostu mainstreamem.
Karol
Czyli film, muzyka, gra.
Łukasz
Tak. To jest generalnie przenoszenie na początku wąskiej, a potem większej opowieści i świata do wyższego, bardziej popularnego i komercyjnie relewantnego medium. No i jak jesteś jednostką, twórcą z rynku mniej uprzywilejowanego, to znaczy, że nie masz kolegów producentów w LA albo nie kończyłeś studiów w Londynie jak Christopher Nolan, to musisz walczyć, a na koniec wszystko sprowadza się do statystyki. Internet najpierw pozwolił, a teraz kolejna jego ewolucja sprawia, że część tych barier opada, część modeli finansowania się zmienia. Jeżeli ktoś jest na to otwarty, może myśleć o budowaniu światów i produktów z wykorzystaniem tych technologii. I tu spotkały się co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, narzędzia GenAI, czyli technologie kreacyjne, pozwalają dzisiaj pojedynczej osobie albo małym zespołom robić rzeczy, które wcześniej wymagałyby całych sztabów. To są różne poziomy: czasami wystarczą prace koncepcyjne, storyboardowe, zrobienie krótkich animatików. Teraz można to zrobić w ciągu kilku dni, maksymalnie kilku tygodni. A kto wychodzi z profesjonalnej branży, wie, że high value production materials potrafią kosztować kilkaset tysięcy dolarów. Więc gdybyś chciał być twórcą i coś takiego stworzyć, musiałbyś mieć taki budżet.
Karol
Nie krótką, a obrazową…
Łukasz
Obrazową. Z jednej strony mamy narzędzia GenAI, które pomagają tworzyć, a z drugiej strony mamy narzędzia związane ze zdecentralizowanymi finansami (DeFi), które sprawiają, że twoja publiczność od strony finansowej jest bardziej globalna. Jest to jakaś forma, w uproszczeniu, crowdfundingu lub jego ewolucji, która sprawia, że ktoś będący w Argentynie jest w stanie wesprzeć kogoś tworzącego coś w Polsce. I to wsparcie nie musi opierać się tylko na tym, że dostajemy merchandising czy creditsy, ale że jest jakiś certyfikat współwłasności, jakiś token uczestnictwa w powstawaniu produkcji. A prawda jest taka, że wsparcie finansowe jest najbardziej potrzebne na początku, kiedy musisz udowadniać swój koncept światu. Potem, jak już się to uda, finansowanie, choć nie jest dla wszystkich, staje się bardziej dostępne w miarę postępów. Christopher Nolan nie ma problemu ze sfinansowaniem.
Karol
Tyle w teorii. A gdybyś mógł opowiedzieć o przypadku pomysłu, który zrodził się w głowie jednostki, która zdobyła zdecentralizowane finansowanie i odniosła sukces rynkowy? Gdybyśmy mogli prześledzić cały proces: jak wyglądała dystrybucja zysków, jak to się ma do własności intelektualnej? Rozłóżmy to na czynniki pierwsze.
Łukasz
Wydaje mi się, że takich case studies, które pokazują pełen cykl, jest jeszcze stosunkowo niewiele, bo te rzeczy spotykają się od około dwóch-trzech lat, ale są już pewne przykłady. Zacznę od jednego, który jest być może niszowy i najdalszy od IP takiego jak Władca Pierścieni czy Harry Potter, które są na koniec bardzo wysublimowane. Jest coś takiego, co się nazywa Pudgy Penguins. To projekt, który wyszedł z kultury Web3 jakieś 3-4 lata temu. Kiedy była bańka wokół NFT, powstawało dużo takich projektów społecznościowych. Jednym z nich były takie urocze pingwiny.
Karol
Pamiętam te czasy. Już nigdy nie wpiszę klucza do MetaMask w nieodpowiednim miejscu.
Łukasz
Tak, ja też mam swoje PTSD na tym tle. Historia z Pudgy Penguins jest taka, że jakaś grupa twórców stworzyła pierwszą kolekcję, 10 tysięcy tych pingwinków, które na koniec są po prostu wygenerowanymi obrazami. Potem inna grupa twórców z liderem na czele stwierdziła, że to ma potencjał na bycie czymś więcej i wykupili to. Od właścicieli tej społeczności poszli do inwestorów i powiedzieli, że ta własność intelektualna i relacje w ramach społeczności dają potencjał do pracy z tym jako produktem merchandisingowym, transmediowym.
Karol
Czyli mamy bohaterów i możemy z tego zrobić kreskówki, cały merchandising, komiksy, film.
Łukasz
Dokładnie tak. A Pudgy to taki odpowiednik Pokemonów. Pokemony szły w zupełnie inną stronę, miały dużo world buildingu i pracy z bohaterami, natomiast tutaj nie było na to czasu. W dzisiejszej kulturze nie ma dekady na budowanie lojalności odbiorców. Masz 18 miesięcy, dwa, trzy lata, żeby się wybić, a potem musisz już stać się obiektem popkulturowym. Więc, w skrócie, zaczęli od kultury tiktokowej i instagramowej i poszli w dwie strony. Z jednej strony robili takie urocze, krótkie historie na TikToka i Instagrama, które w sumie zbierały setki milionów wyświetleń i budowały lojalność mediów wokół tego. Te treści na klasycznych social mediach były, użyję tego słowa jeszcze raz, urocze. Z drugiej strony mieli tę organiczną społeczność Web3 i tam ci sami bohaterowie albo inne pingwinki były bardziej memowe. Brali referencje z Rocky’ego czy Gwiezdnych Wojen i wykorzystywali te schematy, co się przyjmowało. Ludzie na to reagowali, to był ciekawy kontakt. Budowali zasięg, branding, rozpoznawalność. To taki flywheel, który się zaczął i od tego szli powoli do góry. Masz najpierw kolekcję, potem krótkie filmy, a teraz pracują nad dłuższymi animacjami. Takie rzeczy monetyzuje się przez gaming i merchandise. Po półtora, dwóch latach stworzyli ekosystem Abstract z różnymi grami, głównie mobilnymi, które wykorzystują te pingwinki jako nośnik gameplayu. Czasami są to gry karciane, czasami zręcznościówki. Ludzie przychodzą kluczem tej marki albo dzięki partnerstwom, które udało im się zbudować. Pingwiny trafiły też do Walmartu, miały w sobie zaszyte kody, które coś odblokowywały. Wartość tej firmy, Igloo Inc., na przestrzeni trzech lat wzrosła bardzo zdecydowanie. To jeden z najmocniejszych przykładów organicznego IP, które z niszy wchodzi do mainstreamu. Jak porozmawiam z moją mamą o Pudgy Penguins, nie będzie wiedziała, o co chodzi, i nie musi. Prędzej moja siostrzenica się dowie i w pewnym momencie będzie trzeba pójść do sklepu, może to będzie Lidl czy Biedronka za rok, za dwa, i te pingwiny gdzieś tam będą.
Karol
Dla nas tym samym był Kaczor Donald, tak?
Łukasz
O tak, Kaczor Donald. Pamiętam, jest nostalgia. Ciekawe w takim projekcie jest to, że jeżeli chcesz być pasywnym użytkownikiem, odbierać content, to jesteś na Instagramie czy TikToku – tutaj gwiazdka, ja z TikToka nie korzystam, więc jestem teoretykiem. Natomiast jeżeli chcesz być bardziej zaangażowany, to możesz. Kolejnym poziomem jest merchandising, możesz grać w gry, w których są formy mikromonetyzacji. A najwyższym poziomem zaangażowania jest uczestnictwo w tych społecznościach i tam możesz mieć współwłasność w postaci NFT z limitowanej kolekcji albo tokenu, który ostatnio wypuścili.
Karol
I których wartość może rosnąć w czasie, tak samo jak wartość firmy.
Łukasz
Zgadza się. Tam jest dużo, nie chcę powiedzieć, czarnej magii, ale faktycznie jedną rzeczą jest wartość samej firmy, która wypuszcza produkty, a wartość tokenu jest związana z wartością aktywności sieci wokół tych produktów. Ale to jest mądrze pomyślane. Zainwestowali w to też dosyć poważni inwestorzy 2-3 lata temu. Jak jesteś w tej niszy, to jest to bardzo mocny case study. Być może za 2-3 lata wszyscy będą o tym wiedzieć i będzie to case w Harvard Business School – albo dobry, albo zły, bo nigdy nie wiesz, w którym momencie trafisz. Na razie wszystko jest dobrze, oby to nie był jakiś przypadek w stylu Sama Bankmana-Frieda.
Karol
To samo chciał zrobić Gary Vaynerchuk, uruchamiając swój projekt VeeFriends, oparty na NFT, ładnych parę lat temu. Jak mówisz o IP, rozproszonej dystrybucji i narzędziach GenAI, to łączę kropki. W jaki sposób do naszej własności intelektualnej, którą tworzymy od zera, nadać taki cyfrowy znak wodny, żeby potem można było to odpowiednio rozliczać i dochodzić swoich praw? Moje pytanie zmierza ku temu, czy i w jakiej formie mógłby istnieć ZAiKS XXI wieku, który będzie sprawiedliwy w czasach, kiedy będzie coraz więcej kanałów dystrybucji? Będziesz miał dystrybucję w zamkniętych kanałach na platformach, które pytanie, czy będą chciały ci udostępnić informacje – YouTube, Facebook, Instagram, TikTok – albo w otwartym internecie. I co z tym wszystkim zrobić?
Łukasz
To jest bardzo ciekawe pytanie i już kilka zespołów na świecie się z tym mierzy, bo ten problem powraca. Pierwsza rzecz jest związana z filozofią tego, jakie ty jako twórca, z reżimu prawnego, z którego wychodzisz, masz podejście do własności intelektualnej. W kulturze internetu, czyli kulturze globalnej, część z tych bardzo prawnie zapisanych reguł jest trochę luźniejsza. Kultura wykorzystywania pewnych rzeczy trochę sama się reguluje i jeśli coś okazuje się negatywne, trzeba to mocniej doregulować. Czasami da się to zrobić, ale globalnie bardzo rzadko, bo na koniec jurysdykcja odnosi się do regionu, z którego się wychodzi. Więc to działa na poziomie Polski albo Europy, ale potem to już wszystko.
Karol
Upraszczając: z muzyką było tak, że byłeś autorem piosenki, do której miałeś prawa autorskie, tak? Ograniczone kanały dystrybucji: radio, telewizja, restauracje. Określony dochód, podział zysków z ZAiKS-em – prosta sprawa. Ale tutaj sprawa się skomplikowała, kiedy tych kanałów dystrybucji mamy wiele.
Łukasz
Kanałów dystrybucji i kontrybutorów. Bo teraz mówimy o wideo pierwotnym i remiksie, o muzyce pierwotnej i remiksie, o 70 kanałach dystrybucyjnych. To faktycznie są wielowymiarowe szachy z wieloma warstwami. I to raczej będzie się pogłębiać, bo tak rozwija się internet. To są na koniec sieci. Internet ma też swój cykl. Jako całość się rozwija, trochę jak układ słoneczny. Mamy Web 1.0, Web 2.0, Web 3.0, jak rozwijająca się galaktyka, ale od czasu do czasu są wydarzenia, takie jak zamykanie się platform, wprowadzanie nowych reguł, otwieranie się innych. Ta cykliczność, to wahadło, gdzieś tam istnieje. Faktycznie stoimy przed wyzwaniem związanym ze zlewaniem się kilku światów. Mamy bardzo dużo historycznej własności intelektualnej, która jest jakoś zarchiwizowana. Część z niej już najprawdopodobniej została zeskrobana i modele są na niej nauczone, bo ktoś podjął decyzję, że lepiej to zrobić, a potem przeprosić, niż stać w miejscu. Potem mamy rezultat w postaci nowych rzeczy, które wychodzą z tych modeli, a następnie kolejne ewolucje, gdzie ludzie tworzą swoje modele, uczone tylko na ich wkładzie. Te rzeczy są bardziej hybrydowe i wszystko trafia gdzieś na rynek, gdzieś się miesza. Myślę, że zawsze będzie trudno. To pytanie, o kogo chcemy dbać i kto czego broni. Prawda jest taka, że najtwardsi w obronie jakiegoś stanowiska są najczęściej gatekeeperzy – ci, którzy mają model biznesowy oparty na monopolu lub oligopolu w dystrybucji i dzielą się zyskami w proporcjach 99 do 1.
Karol
Mówisz o wynagrodzeniu na Spotify.
Łukasz
Tak, albo możesz korzystać z innych platform, nikt ci nie broni. I to nie jest tylko Spotify. Kto kontroluje dystrybucję, ten kontroluje wszystko. To jest też ciekawe ze strony narracyjnej, bo większość platform, z których korzystamy, jest amerykańska. To jest też wybór geopolityczno-cywilizacyjny, z którego skorzystaliśmy, bo jak nie amerykańskie, to chińskie. TikTok jest chiński. To jest kolejne pytanie: jaki ośrodek wartości i rozwoju technologii na świecie jest najbardziej z przodu, a jednocześnie zbieżny z twoim zestawem wartości? Korzystamy z tego, co mamy, ale ostatnie kilka miesięcy rewiduje te paradygmaty. Odpowiadając na twoje pytanie, na przestrzeni ostatnich dwóch lat powstało co najmniej kilka projektów, które wywodzą się ze świata blockchaina i podejmują ten temat. Blockchain jest właściwą technologią do certyfikacji i monitorowania autentyczności, dystrybucji treści czy wynagrodzenia w oparciu o to, bo między innymi do tego został stworzony. Ale jedna rzecz to możliwości technologii, a druga to, jak jest ona zintegrowana z większymi systemami, które albo są już ugruntowane, albo są nowymi, tworzącymi się sieciami. Ja wierzę, że innowacja przyjdzie z nowych sieci i urośnie do takiej skali, że potem będzie interes w tym, żeby jakoś się w to wpisać.
Karol
A jak sobie taką sieć wyobrażasz?
Łukasz
Są już konkretne przykłady. Zaczynając pracę nad tym, czym się dziś zajmujemy, czułem, w jakim kierunku zmierzają pewne trendy, nie będąc świadomym, że na świecie jest co najmniej kilkanaście zespołów, które działają w tym temacie od kilku lat i mają super talent i zaplecze. W ostatnim roku kilka takich projektów weszło na rynek. Najgłośniejszym z nich jest chyba Story Protocol. Jest to infrastruktura specyficznie ukierunkowana na zapis praw, różnych form licencji, zasobów cyfrowych, a także na spięcie tego z modelami finansowymi, tokenizacją i dystrybucją – w ogóle na stworzenie infrastruktury dla IP.
Karol
Przy całym szacunku do tego, co mówisz – mega szanuję takie podejście i pomysły – ale zobacz: epoka kin i przemysłu wideo to Stany Zjednoczone, wielkie wytwórnie, sieci kin, kontrola nad dystrybucją. Internet to platformy streamingowe. Co teraz ma się wydarzyć, żeby ludzie, którzy korzystają z tych kilku czy kilkunastu platform, powiedzieli: „Hej, coś tu się nie zgadza, chcemy korzystać z czegoś niezależnego, co w odpowiedni sposób wynagradza twórców, chcemy ich wspierać i oglądać coś zupełnie innego”?
Łukasz
Dobre pytanie. Ale czy to jest zupełnie niezależne? Pamiętajmy, że firmy, które to budują, też reprezentują jakieś interesy. W tym przypadku inwestorem w Story Protocol jest Andreessen Horowitz (a16z), jeden z trzech największych funduszy inwestycyjnych na świecie, a partnerem wiodącym jest Chris Dixon. Ma on tezę, że tak jak w internecie 2.0 budowaliśmy podwaliny pod korzystanie z niego w bardziej pogłębionej formie, tak blockchain jest naturalną technologią do myślenia o własności intelektualnej dla epoki Web3. Ktoś najpierw musiał podjąć ten wielki temat, dofinansowany w olbrzymiej skali, a potem z tą infrastrukturą idziesz do innych podmiotów w Dolinie Krzemowej i robisz partnerstwa. Nie da się robić wszystkiego, więc bierzesz narzędzia, które np. Story Protocol stworzyło. Z tego, co wiem, pracują np. ze Stability AI. Hipotetycznie, być może jest tak, że jak zaczniemy tworzyć treści jako output tych modeli, to one od razu będą miały certyfikaty pozwalające tę nową własność intelektualną śledzić, ale też przypisywać jej wartość. Jest z tym dużo eksperymentów, wszyscy szukają drogi. My na razie zakładamy, że będziemy to robić sami, manualnie, z jakimś zautomatyzowanym systemem. Ale kolejną fazą jest to, że można w ten temat wpuścić agentów i część poszukiwań czy negocjacji warunków może być ustalana przez takie frameworki agent-to-agent. To jest już wyższa szkoła jazdy, o której ja też wiem trochę, ale nie za dużo. Wszyscy działamy na różnych prędkościach. Prowadzimy tę rozmowę dzisiaj, mając nasze lokalne maksima wiedzy, ale gdzieś w Berkeley czy w Stanford, w studenckim klubie blockchainowym i w biurach a16z, oni są już 2 czy 3 lata do przodu. To było dla mnie fascynujące. Dopóki nie wszedłem w taki temat, który jest na granicy poznania, nie wiedziałem, jak ta technologia powstaje i jakie są za nią interesy. A pamiętajmy, że ten specyficzny obszar… Jak komuś powiesz o tym na ulicy, to jest 900 innych tematów, które być może są ważniejsze: polityka energetyczna, drony militarne, cyberbezpieczeństwo, zdrowie, terapie celowe itd. Ja widzę tylko fragment w wąskim obszarze związanym z mediami, własnością intelektualną, blockchainem i finansami. I widzę, jak niesamowicie agresywne i progresywne to jest, więc mogę sobie tylko wyobrazić, jak to wygląda w innych obszarach.
Karol
Mam dla ciebie pewne wyzwanie. Wyobraźmy sobie taką sytuację: kiedyś robiło się analizy, ile ludzie spędzają czasu przed telewizorem albo słuchając radia. Potem weszły wskaźniki pokazujące czas spędzony na scrollowaniu i oglądaniu filmów na komputerze. Teraz prowadzone są badania, w jaki sposób modele językowe przywiązują nas do siebie. Sprawiając, że są dla ciebie miłe i dobrze się z nimi rozmawia, spędzasz z nimi coraz więcej czasu. A co będzie, jeżeli modele językowe – ChatGPT, Gemini i inne, które się pojawią – staną się centrum terapii, wiedzy i rozrywki? Posiadając wszystkie informacje o tobie, bo komunikujesz się z nimi, mówiąc o swoich problemach, oczekiwaniach i preferencjach, będą mogły zaproponować ci film, który chcesz obejrzeć, z aktorami, których lubisz, muzykę, która będzie dokładnie odwzorowywała twój nastrój, i nie będziesz wychodził poza tę platformę. A takie rozwiązania, o których mówisz i które super mi się podobają, będą niszowe, dla nerdów, którzy wierzą w siłę community, chcą wspierać, doceniają siłę wspólnoty, wspólnych pasji i będą się spotykali w świecie rzeczywistym na dorocznych zjazdach gdzieś w San Francisco.
Łukasz
To, co słyszę w tym, co mówisz, sprowadza się do opcji opt-in i opt-out. Prawda jest taka, że im więcej danych komuś przekazujemy, to nigdy nie jest za darmo. Dostajemy za to jakieś benefity. Mówiąc „za darmo”, czasami za to płacimy, a czasami nie, ale jak nie płacimy, to zawsze jest jakiś ukryty koszt.
Karol
Pomyśleć, że zaczęło się od ciasteczek, które brzmiały tak pozytywnie?
Łukasz
Jaki jest koszt tego, że 15 czy 20 lat temu założyłeś sobie konto na Gmailu? Jaki jest koszt wyjścia z tego dzisiaj?
Karol
Należysz do tej grupy.
Łukasz
Tak, ja też. Kiedyś to było za darmo, ale potem przez dekadę zacząłeś zbierać i synchronizować zdjęcia, filmy, materiały. I okazuje się, że żeby utrzymywać swoją cyfrową tożsamość, nagle na 20 platformach musisz płacić rentę od kilku do kilkunastu dolarów, przy 99% marży. I to wraca. Oczywiście są z tym związane benefity, to jest wybór. Najtrudniejsza w tym wszystkim jest chyba polaryzacja. Osoby, które wejdą najgłębiej w ten nurt i będą potrafiły skorzystać z tych narzędzi, zyskają naprawdę dużą przewagę na wielu polach. Będą po prostu bardziej konkurencyjne niż te, które zdecydują się na jakąś formę opt-out. Oczywiście nie generalizuję, bo jak ktoś jest świetnym pisarzem, to opcja opt-out, zamknięcie się na tydzień w lesie i pisanie z własną wyobraźnią może sprawić, że powstanie większe dzieło, niż gdyby był otoczony siedemnastoma asystentami od pisania.
Karol
Ale Steven Johnson wymyślił notebookaLM.
Łukasz
No właśnie. Ale pewnie dla 95% konsumenckich użytkowników, w zależności od tego, gdzie się na tym spektrum ułożysz, albo będziesz w grupie beneficjentów, albo będziesz autentycznie wykluczany. My siedzimy w tym temacie i uważam, że postęp jest przytłaczający. To nie dotyczy tylko ciebie i mnie, ale też ludzi, z którymi współpracujesz, którzy mają poważniejsze role, są bystrzejsi, zmieniają świat – oni też są tym wszystkim przytłoczeni i zaczynają się wycofywać, bo człowiek ma swoje ograniczenia. Wydaje mi się, że to szczególnie widać w obszarze komunikacji. Ile komunikatorów, ile wiadomości przychodzących jesteśmy w stanie obsłużyć? W zależności od tego, gdzie siedzisz w tej sieci, albo ty kogoś ghostujesz, albo jesteś ghostowany. Gdzieś ta dysproporcja zawsze jest i to jest ten obosieczny miecz – z jednej strony zwiększona demokratyzacja dostępu do narzędzi, a z drugiej wszystkie koszty, które się z tym wiążą.
Karol
Dlatego agenty do roboty, a my, ludzie, dla przyjemności będziemy sobie rozmawiać.
Łukasz
Albo będzie tak – ja staram się być optymistą, brać udział w tworzeniu, a nie w odbieraniu – ale jest duża szansa, że ta dysproporcja będzie taka, że tworzenie tych technologii, produktów wokół nich i rynku dla nich jest takim przedsięwzięciem i wymaga takiego know-how, że przewagi konkurencyjne, które mają te big techy – a nawet nie big techy, bo to są firmy nowej generacji – sprawiają, że zbudowanie czegoś alternatywnego jest bardzo trudne. Nawet jakbyś chciał zbudować coś alternatywnego, opartego na lepszych wartościach, to ponieważ dołączasz dwa czy trzy lata później, rynek jest bardziej nasycony i agresywny, ciężko się wybić. Nie jesteś w stanie uzyskać parametrów ekonomicznych, które sprawią, że ta wartość utrzyma się na dłuższy czas. Ciekawym obszarem, choć ja już na tym rynku nie jestem od dawna, są aplikacje randkowe. Historycznie dominujący był Tinder, ale potem powstało wiele innych z inną propozycją wartości. Tam wciąż jest jakiś playbook, jak to robić. Trzeba mieć olbrzymie pieniądze, żeby dobrze z tym wystartować, ale 80-90% z nich wciąż wychodzi z tego samego kręgu Silicon Valley.
Karol
A widziałeś nowy feature Tindera, czyli randki wirtualne?
Łukasz
Nie widziałem, bo mnie na Tinderze nie ma od wielu lat.
Karol
Mnie też nie ma, ale czytałem o tym. Wyobraź sobie, że możesz zdefiniować dziewczynę czy chłopaka, z którymi chcesz randkować, określając ich wygląd, kształty, pochodzenie, poglądy, i będziesz z nimi rozmawiać i chodzić na randki w telefonie.
Łukasz
Takie rzeczy pewnie dzieją się w jeszcze bardziej wysublimowanej formie. Narzędzia GenAI, które powstają, sprawiają, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby generować scenariusze jakichś fantazji, które sobie budujesz. Remiksujesz materiały, które ktoś już stworzył. To jest niebezpieczne terytorium pod wieloma względami, ale jedyne bezpieczniki tworzą twórcy tych rozwiązań. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powstawały alternatywy, które stwierdzają: „Dobra, my tych ograniczeń nie mamy”. I to jest jak w każdej branży.
Karol
A Dubaj? Co się dzieje teraz w Dubaju?
Łukasz
Może nawet powiem szerzej: Emiraty. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy w zeszłym roku, zaprosiłeś mnie na ten podcast. Powiedziałem wtedy, że jeszcze nie jestem gotowy, bo potrzebuję czasu, żeby zebrać jakieś insighty, czy to z rynku, czy z obszaru, w którym uważam, że jest na tyle dużo wiedzy, że podzielenie się nią wniesie większą wartość. Teraz mogę już powiedzieć, że minęło na tyle sporo czasu, że widziałem pewną formę rozwoju rynku i różnych ekosystemów AI. Zgodzisz się chyba, że to pod koniec 2022 roku wypuszczono GPT, co było impulsem, który poruszył wiele rzeczy, i każdy dostosowywał się do tego na swój sposób. Teraz, niecałe dwa lata później, widzimy, kto na co postawił i jakie działania są z tym związane. Emiraty są mi bliskie, bo miałem z tym regionem relacje profesjonalne już wcześniej, od około 10 lat. Również dzięki mojej pracy w Londynie – wtedy powstawały koncepty Muzeum Przyszłości, które już jest zbudowane. A potem przez kilka lat z moim poprzednim zespołem pracowaliśmy nad polskim pawilonem na Expo w Dubaju, więc osadzenie na tamtym rynku jest mi bliskie. To, co sobie cenię, i to jest mój opening statement: znam Emiraty z perspektywy dosyć mocno intelektualnej, nie chcę powiedzieć elitarnej, ale faktycznie z perspektywy nurtu rozwoju rynku i polityki, który chyba nie przebija się do mainstreamu medialnego. Bo dużo materiałów, które przychodzą z tamtego regionu, to influencerki jadące na wakacje – infrastruktura jest wspaniała.
Karol
A ty mówisz o strefie, która lubi ciszę.
Łukasz
Potem są jakieś informacje typu, przepraszam, jakaś poćwiartowana prostytutka, i to są rzeczy, które przewijają się w mediach. A ja z kolei trafiam na pracę z ludźmi – zarówno Emiratczykami, jak i zespołami, które oni tworzą z ekspertami z całego świata – którzy w bardzo aktywny, konsekwentny i skuteczny sposób co roku zadają sobie pytania, na co stawiać, zarówno krótko-, jak i długoterminowo. Krótkoterminowo, bo świat się tak szybko rozwija, że czasami trzeba działać ad hoc.
Karol
Czyli krótkoterminowo zamieniło się w długoterminowo?
Łukasz
Musisz mieć świadomość kilku nurtów i na wszystkich tych frontach starać się coś ugrać. Długoterminowy plan cywilizacyjny, który wynika z ich przywództwa i ustroju, jest taki – to moja interpretacja – że oni rozumieją, że aby ich kluczowi rezydenci, Emiratczycy, mogli mieć długoterminowy dobrobyt, muszą być otoczeni przez talent, który buduje ich ekonomię. Talent, kapitał i tak dalej. I oni budują infrastrukturę do tego, żeby w selektywny sposób to wybierać i wpuszczać. Z jednej strony zbudowali wszystkie huby komunikacyjne, stworzyli warunki do tego, żeby najzamożniejsi ludzie świata się tam przenosili, bo jest bezpiecznie, jest dobra infrastruktura, nie ma podatku dochodowego. Autentycznie dużo osób przenosi się z tych powodów. Jest coś, z czym nie mogą wygrać, i to jest pogoda, bo przez 4-5 miesięcy w roku jest bardzo ciężko. Ale zaczynają oferować alternatywne propozycje biznesowe i intelektualne. W zeszłym roku uczestniczyłem w pierwszym w tamtym regionie programie akceleracyjnym Antler. Był on pod patronatem Dubai Future Foundation, podmiotu rządowego, który odpowiada za foresight. To wszystko dzieje się w jednym wieżowcu. Rząd Emiratów jest na 45. piętrze, jest tam kilkanaście departamentów, a poniżej jest infrastruktura intelektualno-poszukująca, która organizuje bardzo dużo aktywności. Byłem niedawno na Dubai AI Week. My, jako startup wywodzący się z tamtego regionu, byliśmy tam bardzo dobrze przyjęci. Dostaliśmy fajną ekspozycję, żeby się pokazać i uczestniczyć w tworzeniu polityki w tym obszarze. Oczywiście, jak w wielu miejscach, sporo rzeczy kończy się na dobrym zdjęciu i jakimś haśle, ale jak kreujesz kilkaset takich okazji czy programów w roku, to wiele z nich faktycznie się materializuje i otoczenie rozwija się w pozytywny sposób. Ciekawą informacją, którą ci zresztą wysłałem przedwczoraj, jest to, że Ministerstwo Edukacji Emiratów ogłosiło, że wprowadza pracę z narzędziami AI do programu nauczania, chyba od przedszkola. Oczywiście jest to w jakimś stopniu ustandaryzowane. Żeby była jasność, nikt nie pójdzie do czterolatka i nie będzie kazał mu korzystać z narzędzi dla dorosłych, ale być może będą to rzeczy wspierające ekspresję i kreatywność. A im dalej, tym te narzędzia po prostu staną się impulsem wspierającym. Z tego, co widzę, co jest bardzo budujące, generacja dwudziesto- i trzydziestolatków z Emiratów na stanowiskach liderskich jest bardzo świadoma przyszłości, ma poczucie odpowiedzialności i współtworzenia, ale też nie brakuje im pewności siebie. Reprezentują swój region, swoją kulturę, chcą robić rzeczy po swojemu.
Karol
Dwudziestolatkowie na poziomie leadershipu? Tacy młodzi?
Łukasz
Starsi dwudziestolatkowie. Oczywiście to nie działa przypadkowo. Jeżeli masz dwadzieścia parę lat i jesteś w leadershipie, to pewnie jesteś z dobrej rodziny. Ale to też stereotyp dotyczący krajów arabskich, który się przylepił – oczywiście nie wszystkie kraje arabskie są takie same. W swojej pracy spotkałem olbrzymią ilość bardzo świadomych, z mocnym portfolio, kobiet z Emiratów. Bezdyskusyjnie imponujące na wielu poziomach, z zachowaniem swojej kultury. I tam nie ma takiej dyskusji na temat ograniczeń. Jedna rzecz to prawda ekranu, a druga to, co dzieje się obok, ale faktycznie sposób, w jaki oni myślą o…
Karol
Masz na myśli stowarzyszenia typu Women Together?
Łukasz
Nawet nie stowarzyszenia. To są po prostu CEO instytucji administracyjnych albo projektów. Dostają bardzo duże tematy do prowadzenia jako liderki. Nie znam szczegółowo statystyk, ale bardzo często trafiałem na absolutnie świetnie wykształcone, zarówno za granicą, jak i lokalnie, liderki tych projektów. I to było dla mnie dosyć imponujące.
Karol
Jakie wnioski po Dubai AI Week? Mówię o tych, które ciebie najbardziej interesują.
Łukasz
Powiem ci, w jakich ja uczestniczyłem, bo to był mój obszar. Oprócz tego, że występowaliśmy, prowadziłem też panele dotyczące programowalnego IP. Oni to rozpoznają, bo to ciekawa rzecz. Jaką strategię mają Emiraty w tej wielkiej, geopolitycznej układance? Wiedzą, że nie mają… I mówię o Emiratach jako przykładzie myślenia o specyficznym obszarze, bo ten, o którym powiem, jest niszowy, ale w innym, na przykład w globalnym łańcuchu dostaw (porty, samoloty), mają bardzo mocną pozycję. W przypadku technologii kreacyjnych, mediów i GenAI wszyscy wiedzą, że te rzeczy powstają głównie w Stanach i w Chinach. Tam to się dzieje w największym tempie, więc ty trochę zbierasz to, co zostaje, i wybierasz rzeczy, które pasują do twojego rynku albo są niszą, w której jesteś w stanie się rozwijać. Emiraty wiedzą, że nie mają takiego nasycenia talentu, żeby móc postawić zespół, który byłby na starcie równie konkurencyjny jak w San Francisco. Ale niewiele jest takich miejsc na świecie. Kapitałowo na Bliskim Wschodzie to też jest mit. Ludzie zakładają, że jak jedziesz na Bliski Wschód, to szejkowie-inwestorzy tylko czekają, żeby zainwestować w startupy. A to są świetnie wykształceni, doświadczeni finansiści. Przechodzą przez nich tysiące projektów z całego świata i to jest miejsce, w którym czują się komfortowo – przyjmując i oceniając. Ale jeżeli chodzi o rynek kapitałowy na Bliskim Wschodzie na etapie early stage, jest on pewnie zbliżony do europejskiego pod względem skali zaangażowania kapitału. Początkowe wyceny spółek są podobne. To poziom, który odstaje od Ameryki, ale jak jesteś w Pakistanie czy Wietnamie, to tam jest jeszcze dziesięć poziomów niżej. Natomiast pole, które Emiraty znalazły dla siebie w globalnej konkurencji, to dwie rzeczy. Pierwsza to szybkość w adaptacji i regulacji. Szczególnie w obszarach, które są albo niedoregulowane, albo gdzie na innych rynkach walczą jakieś historyczne siły i nie da się czegoś ustalić. A oni są w stanie powiedzieć: „Dobra, to my podejmujemy taką decyzję, bo u nas robi się to szybciej”, i w tym zakresie działają. I to jest ich oficjalna polityka – chcą być bardzo innowacyjni w obszarze regulacji. To ma swoje plusy i minusy, bo na przykład w obszarze fintechu Bliski Wschód to miejsce, gdzie na pewne rzeczy patrzy się z przymrużeniem oka. Są tam interesy z Afryką, Rosją, Indiami, więc nie ma takich napięć regulacyjnych jak w Europie, bo im jest na rękę, żeby pewne rzeczy były inaczej rozliczane. Ale jednocześnie, i to jest bardzo ciekawe dla obszaru krypto, podczas gdy administracja Bidena miała bardzo trudną politykę regulacyjną wobec tego rynku i wiele biznesów w Ameryce krwawiło, oni stwierdzili: „Chcemy być miejscem numer jeden na świecie, które będzie słuchało rynku. Ta część jest niedoregulowana, chcemy stworzyć warunki, żeby poważne, profesjonalne biznesy, które nie są tylko scamami, miały tutaj swój dom”.
Karol
Czyli tworzyć inkubator na serio, ale tylko dla dużego biznesu.
Łukasz
Tworzyć zarówno regulacje inkubacyjne dla nowo startujących biznesów, jak i dostosowywać się do tych większych. W obszarze krypto przez wiele lat nie dało się rozmawiać z regulatorami na temat uzyskania licencji na dystrybucję aktywów cyfrowych. Emiraty stworzyły regulatora o nazwie VARA, chyba dwa czy trzy lata temu. W tamtym momencie był to pierwszy regulator na świecie, który zajmował się wyłącznie aktywami cyfrowymi. To istotne. Mają regulatora finansowego, ale powstał osobny dla aktywów cyfrowych, bo wiedzieli, że ten obszar tak szybko się rozwija, że nie może to być jakiś departament w instytucji, która ma 70 innych tematów. Trzeba na to postawić całą instytucję. W naszym przypadku miałem przywilej moderować panel, w którym uczestniczyła Chief Legal Officer Dubai Future Foundation. Mają oni też podmiot o nazwie The Sandbox, gdzie oficjalnie zapraszają biznesy ze świata, które pracują nad rozwiązaniami technologicznymi i mają problemy regulacyjne. Jeżeli chcesz coś wprowadzić na rynek, ale regulator działa za wolno, nie ma regulacji albo coś jest niedozwolone, a generalnie tworzy to jakąś wartość społeczną, to odzywasz się, oni to oceniają i możesz przyjechać i z nimi współpracować. Starają się stworzyć na miejscu warunki, żeby to mogło, często pilotażowo, wystartować.
Karol
Pomysł na budowanie przewagi, jeżeli chodzi o region, tak? Weźmy to, czego inni nie rozumieją albo nie doszacowują pod względem potencjału lub zagrożenia. Czyli tworzymy nie tak mocno uregulowane środowisko, po to, żeby móc eksperymentować z czymś, czego inni się boją.
Łukasz
Tak. To znaczy, jest jakieś spektrum… Bo regulacja to na koniec po prostu konsensus społeczno-prawny. Świat rozwija się bardzo dynamicznie. Są rzeczy przyjęte i z tym jest wszystko okej. Natomiast obszar nowych technologii ma tyle nowych wątków, że zbudowanie w nim kompetencji, żeby być na czele, sprawia, że stajesz się magnesem dla reszty świata, żeby w ogóle pojawić się na czyimś radarze. Że to jest rynek, na którym można rozwijać biznes. W naszym przypadku to nie był przypadek, że wybrałem Emiraty Arabskie jako rynek startowy. W obszarze tokenizacji trzy lub cztery wiodące jurysdykcje poza Stanami – które przed zmianą administracji na Trumpa były bardzo trudne do startowania biznesu w tym obszarze – to Singapur (od lat), Hongkong (ze świadomością, że to strefa wpływów chińskich), Szwajcaria jako wybór europejski i Emiraty jako czwarty rynek. Ale w obszarze krypto Emiraty są postrzegane jako top trzy. Oczywiście sprzyjające otoczenie regulacyjne nie sprawia, że nie musisz zbudować zdrowego biznesu, ale przynajmniej masz jeden poziom ryzyka zdjęty – że ktoś chce z tobą współpracować, że ten obszar jest pożądany i jesteś w stanie działać.
Karol
Czyli jest szansa, że Emiraty może nie będą regionem, gdzie będą powstawały największe projekty…
Łukasz
Ja uwielbiam.
Karol
…ale będą regionem najlepiej zorganizowanym. Inaczej mówiąc, Emiraty staną się międzynarodowym funduszem walutowym opartym o krypto.
Łukasz
Możliwe, czas pokaże. Jest też rywalizacja regionalna, bo pojawił się nowy gracz w postaci Arabii Saudyjskiej. Oba kraje na swój sposób budują kompetencje organicznie. Tylko z tym rozróżnieniem, że Emiraty to chyba 10 milionów mieszkańców, z czego może 2,5 miliona to Emiratczycy, a reszta to ekspaci. A Arabia Saudyjska to chyba 45 milionów i 90-95% to Saudyjczycy. To inne narzędzia i inna skala. Ale z jednej strony masz działania organiczne, czyli praca z instytucjami, digitalizacja, edukacja, a z drugiej strony masz fundusze państwowe (sovereign funds), które inwestują np. 10% w kolejną rundę OpenAI. Jeżeli ten paradygmat odpali, to oni stawiają na to: „Dobra, mamy 5% w NVIDII, 5% w OpenAI i kilku innych”. Często częścią umowy jest to, że coś w zamian musi tam powstać. No i potem Sam Altman lata do Abu Zabi kilka razy w roku.
Karol
A poza tym stworzymy sobie z Chinami rynek w Afryce.
Łukasz
Też. To jest bardzo ciekawy temat. To już są geopolityczne badania, ale kraje arabskie mają swoją agendę w Afryce.
Karol
Oczywiście. Kolejny temat do rozmowy. Łukasz, serdecznie Ci dziękuję, bo rozmawiamy już ponad godzinę. Dziękuję Ci za spotkanie i za rozmowę. Z taką wiedzą i z taką perspektywą, twórz i pisz więcej.
Łukasz
Dzięki, miło mi. Faktycznie kilka tygodni temu odświeżyłem Medium. Na razie powoli odgrzebuję tematy, które siedziały mi w głowie. Tak jak ci powiedziałem, potrzebowałem czasu, żeby trochę się tego zebrało, ale może będę faktycznie więcej pisał, więc dzięki. Trzymam kciuki.
Karol
Dzięki za spotkanie.
Łukasz
Dzięki bardzo.
