HumanTech Summit 2025. Wasz nowy najlepszy przyjaciel jest z krzemu. I ma was gdzieś.

Roboty nie idą po waszą pracę. Idą po waszą przydatność. To fundamentalna różnica, której Dolina Krzemowa wolałaby, żebyście nie zrozumieli. Sprzedają wam wizję gładkich, chromowanych pomocników i empatycznych chatbotów, które wysłuchają waszych problemów po ciężkim dniu. Gówno prawda. Sprzedają wam produkt, w którym to wy jesteście surowcem – wasz czas, wasze dane, a coraz częściej wasza samotność.

Relacja człowiek-robot To najbardziej asymetryczna relacja sił we współczesnej gospodarce. My wnosimy do niej nasze lęki, nadzieje i całą neurobiologiczną złożoność ukształtowaną przez miliony lat ewolucji. Oni wnoszą zimną, bezlitosną logikę optymalizacji. Chcemy przyjaciela, a dostajemy narzędzie do monetyzacji naszych emocji. Chcemy partnera, a stajemy się punktem danych w gigantycznym teście A/B, którego celem jest sprzedanie nam kolejnej subskrypcji lub uspokajacza w formie aplikacji.

Technologia jest jak młotek. Można nim zbudować dom albo rozbić komuś czaszkę. Sztuczna inteligencja, robotyka, VR – to nie są dobre ani złe narzędzia. To są najpotężniejsze młotki, jakie kiedykolwiek stworzyliśmy. Pytanie brzmi: kto je trzyma i kto pisze do nich instrukcję obsługi? Obecnie piszą ją głównie inżynierowie z Kalifornii, dla których „problem społeczny” to kwestia do rozwiązania kolejną iteracją kodu. Empatia jest dla nich kosztem, a etyka – działem PR.

I tu dochodzimy do sedna. Możemy siedzieć i narzekać, że algorytmy kradną nam dusze, albo możemy wejść do pokoju, w którym siedzą architekci tej nowej rzeczywistości i zmusić ich do rozmowy. Potrzebujemy zderzenia tytanów – inżynierów z psychologami, programistów z socjologami, kapitalistów z humanistami. Inaczej obudzimy się w świecie zaprojektowanym dla maszyn, w którym człowiek jest tylko niezgrabnym, nieefektywnym dodatkiem.

Dlatego potrzebne są takie wydarzenia jak HumanTech Summit 2025. Hasło przewodnie – „Przypominamy o człowieku, inspirujemy technologią” – brzmi jak manifest. To sygnał, że gdzieś w tym szaleństwie ktoś jeszcze pamięta, dla kogo to wszystko robimy.

Spójrzcie na listę prelegentów. To nie są przypadkowi influencerzy. To waga ciężka. Prof. Emily Cross z ETH w Zurychu bada, jak nasze mózgi w ogóle radzą sobie z robotami. Prof. Andrew K. Przybylski z Oksfordu nie owija w bawełnę i mówi, jak cyfrowe zabawki wpływają na naszą psychikę. Z kolei dr Jessica M. Szczuka zajmuje się czymś, co brzmi jak fabuła filmu Spike’a Jonze’a – naszymi intymnymi relacjami z AI. To są ludzie, którzy zadają trudne pytania.

W dniach 20–22 listopada na Uniwersytecie SWPS w Warszawie spotkają się ci, którzy rozumieją, że największym wyzwaniem AI nie jest test Turinga, tylko test człowieczeństwa. Czy potrafimy zbudować technologię, która wzmacnia nasze najlepsze cechy, zamiast eksploatować najgorsze?

Wybór jest prosty: albo będziemy architektami tej przyszłości, albo jej cyfrowymi niewolnikami. Możesz to zignorować i dalej scrollować TikToka. Albo możesz pojawić się w Warszawie – fizycznie lub online – i wziąć udział w najważniejszej rozmowie naszego pokolenia.

Do zobaczenia. Inaczej pogadacie sobie z chatbotem, który właśnie zoptymalizował waszą redukcję etatu. Wasz wybór.